Wychodzę z siebie

Marcin Jakimowicz

„Jeśli jedziesz w sprawach Pana Jezusa, nic się nie martw. Jak masz wrócić, wrócisz. Ważne jest poddanie się logice Ewangelii”. Najtrudniejszy jest pierwszy krok. Niekoniecznie w chmurach.

Wychodzę z siebie

Na czym polega krok wiary? Kard. Konrad Krajewski ruszał kilkukrotnie na Ukrainę. Jechał z Rzymu sam, jako kierowca. Jak się prowadzi nie wiedząc, kiedy będzie następna czynna stacja benzynowa, gdy oczy zaczynają się kleić? – zapytałem papieskiego jałmużnika. „Miałem w bagażniku dwa kanistry ropy i jechałem wolniej, by samochód mniej palił. Papież powiedział: «Jedziesz karetką, więc z tyłu masz łóżko. Załóż sobie tlen: lepiej się śpi» (śmiech). Struktury dyplomatyczne zabiegały, by dać mi ochronę, ale odmówiłem. Bo to Bóg jest moją polisą i ochroną. Dla mnie te wyjazdy były rekolekcjami. W mojej głowie kołatało zapewnienie papieża: «Jeśli jedziesz w sprawach Pana Jezusa, nic się nie martw. Jak masz wrócić, wrócisz». Najtrudniejszy jest pierwszy krok: poddanie się logice Ewangelii” (całą poruszającą rozmowę znajdziesz w numerze świątecznym „Gościa”).

Tak, najtrudniejszy jest pierwszy krok. Bardzo porusza mnie dewiza, którą zanotowała profesorka psychologii Marsha Linehan: „Nie można poprzez myślenie nauczyć się nowych zachowań – to poprzez nowe zachowania można nauczyć się nowego myślenia”. A tak często słyszałem, że jest odwrotnie! 

„Najciężej jest ruszyć. Nie dojść, ale ruszyć. Dać ten pierwszy krok. Bo ten pierwszy krok nie jest krokiem nóg, lecz serca” – pisał w „Widnokręgu” Wiesław Myśliwski. 
Bóg zaprasza nas do zaryzykowania i wykonania kroku wiary. Często opowiadam o tym, jak wielkie znaczenie miała dla mnie rozmowa z Donaldem Turbittem, założycielem Mężczyzn Świętego Józefa: „Czy gdy rozmawiasz z Bogiem, masz doświadczenie, że mówisz… do ściany i odpowiada ci echo?” – zapytałem. „Everyday!” – uśmiechnął się. „To kiedy masz doświadczenie mocy Ducha?”. „W momencie, kiedy wychodzę służyć”.

W „Evangelii Gaudium” papież Franciszek podpowiada: „Dobrze wyjść poza siebie, by przyłączyć się do innych. Zamknięcie się w sobie oznacza kosztowanie gorzkiej trucizny osamotnienia, a ludzkość traci za każdym dokonywanym przez nas wyborem”. „Ludzie – powiedział mi przed laty kard. Grzegorz Ryś - chcą w Kościele zobaczyć Jezusa, a nie tylko o Nim usłyszeć. Problem nowej ewangelizacji nie polega na tym, jak wyjść na ulice, ale… żeby wyjść”.