Przyzwoitość

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk

|

GN 50/2023 Otwarte

publikacja 14.12.2023 00:00

Wracam czasem do tych ciemnych dni stanu wojennego, grudnia zamglonego, ostatnich oddechów komunistycznej hydry.

Przyzwoitość

Do tych odcisków żołnierskich butów na śniegu, modlitw pod krzyżem przy kopalni Wujek, prowokacji ZOMO, czasu nienawiści. Do tych strzałów, z których trudno było potem kogokolwiek rozliczyć, bo mordercze zło zawsze kluczy drogami krętych argumentów. To były bardzo trudne czasy. Po jednej i po drugiej stronie Polacy, jedni zaplątani w macki reżimu, drudzy domagający się sprawiedliwości, bezbronni właściwie, bo poza własną przyzwoitością nie mieli nic. I to słowo „przyzwoitość” mi się przypomina, a właściwie „sprawa smaku”, o której Zbigniew Herbert napisał: „To wcale nie wymagało wielkiego charakteru/ nasza odmowa niezgoda i upór/ mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi/ lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku/ Tak smaku”. Wiersz wybitnego poety cytowano w kontekstach najróżniejszych, bardzo często upolitycznionych, czasami zapominając o jego przesłaniu bądź zupełnie je wypaczając. Szkoda, bo o „smaku” Herbert napisał dalej, że są w nim „włókna duszy i cząstki sumienia”. No właśnie. Włókien duszy i cząstek sumienia absolutnie mieć nie mogli funkcjonariusze i satelity funkcjonariuszy reżimu, który w grudniu 1981 r. strzelał do górników na kopalni Wujek; szkoda, że po latach zapominamy o tym tak bardzo, że mimowolnie i lekkomyślnie niektórzy usiłują wręcz tego systemu bronić czy nawet za nim tęsknić. Wracam jednak do słowa „przyzwoitość”, mocno dzisiaj zapomnianego, spisanego na straty, podobnie chyba jak słowo „honor”. Być może na skutek zbyt silnie zakorzenionego w kulturze związku „nieprzyzwoitości” z na przykład zbyt krótką spódnicą – trywialnie, banalnie, z wyższymi uczuciami i z gustem nie za wiele mające wspólnego.

Piszę te słowa w kolejną rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, i – również w kolejną – śmierci księdza profesora Remigiusza Sobańskiego. Ludziom jego pokolenia słowa takie jak „honor” czy – tym bardziej – „przyzwoitość” obojętne nie były, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Przydaliby się w przestrzeni publicznej dzisiaj, być może przynajmniej dla takich słów (opublikowanych na naszych łamach w 2007 r.): „Tradycyjnie mówi się o cnotach politycznych (roztropność, sprawiedliwość, męstwo, umiarkowanie). Nie ma jednak powodu, by skreślać z życia politycznego takie walory ludzkie jak prawdomówność, uczciwość, wierność, solidarność, przyzwoitość, skromność i – właśnie – miłość. Polityk (i zresztą każdy chrześcijanin) kierujący się takimi wartościami respektuje godność każdego człowieka, także przeciwnika, liczy się ze słowami, nie obraża nikogo ani nie pomawia, obce mu są insynuacje, nie puszy się, jakby posiadł wszystkie mądrości i był uosobieniem dobra. Szczególną wagę trzeba przypisać językowi, jest on wszak formą myśli”.

Święta idą. Odpoczynek wieczny racz, Panie, dać tym, którzy w walce o przyzwoitość stracili życie. A nam przyjdź z pomocą, żebyśmy w tych szalonych czasach zamętu nie zapominali o tym, co podstawowe – o sprawie smaku.