„Człowieczeństwo to polska marka” – opowiada Amerykanka, harcerka i przewodniczka po Chicago

Maciej rajfur

|

GN 46/2023

publikacja 16.11.2023 00:00

Czy można kochać bezgranicznie Polskę, być zafascynowanym jej dziejami i opowiadać je innym narodom, mieszkając… 7,5 tys. kilometrów od niej? Beatrix Czerkawski jest naszym społecznym ambasadorem za oceanem.

Amerykanka z Chicago czuje się Polką i pielęgnuje na co dzień wartości chrześcijańskie i patriotyczne, na których budowano nasz kraj. Amerykanka z Chicago czuje się Polką i pielęgnuje na co dzień wartości chrześcijańskie i patriotyczne, na których budowano nasz kraj.
Archiwum prywatne Beatrix Czerkawski

Historyczną wiedzą o Polsce, ale i oddaniem polskiej sprawie zawstydziłaby niejednego z nas. Zapewne jej nazwisko wskazało Państwu jasno, że ma związki z naszym krajem. Beatrix Czerkawski urodziła się w Stanach Zjednoczonych, ale jej rodzice to Polacy, którzy walczyli w II wojnie światowej w szeregach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Później stali się częścią emigracji wojskowej i wylądowali za Oceanem Atlantyckim. Beatrix była wychowywana w miłości do Biało-Czerwonej. Dzisiaj to uczucie otwarcie wyznaje, a swoją codzienną pracą daje niesamowity przykład.

Z mlekiem matki

Czy Beatrix jest Polką? Formalnie nie, bo nie ma obywatelstwa polskiego. Jednak czuje się Polką w pełni i naprawdę trudno temu zaprzeczyć. – Jestem Amerykanką i częścią fenomenu amerykańskiej historii. Tam mieszkają przecież ludzie o korzeniach z całego świata. Moja rodzina pochodzi z Polski. I stąd moja miłość do tego kraju. Wyssałam ją z mlekiem matki i uczyłam się jej od wielkich Polaków – św. Jana PawłaII, bł. kard Stefana Wyszyńskiego, bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Długo mogłabym wymieniać tych ludzi, którzy mnie i moją rodzinę nauczyli, jak służyć Polsce. Na przykład dowódca mojego ojca, czyli gen. Stanisław Kopański, czy gen. Stanisław Sosabowski albo rotmistrz Witold Pilecki – mówi Beatrix.

Jej rodzice byli ranni podczas II wojny światowej, a dalsi przodkowie walczyli w powstaniach narodowych. Jej herb rodowy to Jelita, którego początki tradycja wiąże z bitwą pod Płowcami w 1331 roku. – To zobowiązuje, by znać historię i na polskość codziennie zasługiwać. A polskość definiuję jako uniwersalne wartości człowieczeństwa. Przypomina mi się beatyfikacja rodziny Ulmów i hasło, które jej towarzyszyło: „Śmierć za człowieczeństwo”. Człowieczeństwo to polska marka. I do tej pory słabo ją promowaliśmy. Polacy powinni rozpropagować tę postawę na cały świat. Jeśli oni tego nie zrobią, nikt się o to nie zatroszczy – opowiada Amerykanka, harcerka i przewodniczka po Chicago.

Wzór za oceanem

Beatrix na co dzień pracuje w Muzeum Polskim w Ameryce (Polish Museum of America). To jedno z najstarszych muzeów etnicznych w Stanach Zjednoczonych. Funkcjonuje ponad 85 lat. Ma już swoją markę, a zaglądają tam ludzie z całego świata. Amerykanka o polskim nazwisku oprowadza ich po wystawach, z fascynacją opowiadając o chlubnych kartach polskiej historii. Muzeum to owoc wyobraźni Mieczysława Hamana. Pionier w zakresie badań nad dziejami polsko-amerykańskimi założył profesjonalną placówkę, do której szybko pozyskano cenne zbiory. – Stany Zjednoczone i Polska mają wspólną historię od prawie 300 lat. Niewielu wie, że Ameryka potrzebowała wzoru, dlatego skorzystała z pierwszej polskiej konstytucji, uchwalonej 3 maja 1791 roku, np. w obszarze rozdziału Kościoła od państwa. O to się upominał Tomasz Jefferson, jeden z założycieli Ameryki. Szukał wytrwale odpowiedniego pierwowzoru. I znalazł go właśnie w polskiej tradycji – przypomina B. Czerkawski.

W Polsce od wieków mieszkali ludzie różnych kultur i religii. Świetnym przykładem jest przedwojenny Lwów. On wyglądał właśnie tak, jak później miasta amerykańskie. – Bo koncepcja Stanów Zjednoczonych jest zbliżona do tego, co się przez lata działo w Polsce: aktywny udział obywateli w sprawowaniu władzy, szerokie prawa człowieka, wolność sumienia, wolność słowa, wyznania. To moim zdaniem tworzy piękną symbiozę między naszymi krajami – opisuje historyczka. Potwierdza znaną powszechnie informację, że Amerykanie mało o Polsce wiedzą. Starsze pokolenie kojarzy nas dzięki postaci papieża Jana Pawła II i Solidarności. Środowiska wojskowe znają jeszcze Tadeusza Kościuszkę i Kazimierza Pułaskiego, którzy walczyli o wolność USA. Wśród młodych ta wiedza jest praktycznie żadna. – Dlatego pracuję nad tym, by polska historia dotarła do szerokiego grona ludzi i rzutowała na to, jak się Polskę postrzega – informuje B. Czerkawski.

Napoleon tak, a Sobieski?

Beatrix marzy, by w podstawie programowej edukacji francuskiej, niemieckiej czy amerykańskiej znalazła się wiedza o najwybitniejszych polskich kartach, które zaważyły na losie Europy, które odcisnęły na niej piętno. – Konferencje czy wystawy to bardzo dobre narzędzia i punkty wyjścia do rozmowy. Ale one trafiają do ograniczonej liczby odbiorców. Powinniśmy działać przez edukację systemową. Jeśli mówi się o Napoleonie czy innych Europejczykach, to dlaczego dzieci i młodzież różnych krajów nie mogą dowiedzieć się np. o królu Janie III Sobieskim? Czy Austriacy zdają sobie sprawę z tego, kto uratował ich kraj w 1683 roku? – pyta Amerykanka. Dzisiaj sporo mówi się o kobietach, ich roli naukowej, społecznej czy politycznej. Jej zdaniem warto w tym kontekście pokazywać np. św. Jadwigę, królową Polski, która jako jedyna władczyni w historii dotowała uczelnię wyższą – Akademię Krakowską. Stworzyła fundamenty pod rozwój jednego z najważniejszych ośrodków nauki w Europie Środkowo-Wschodniej. Wówczas powstały jedne z pierwszych na świecie wydziały matematyki i astronomii.

Beatrix przywołuje znaczenie wojny polsko-bolszewickiej i Bitwy Warszawskiej z 1920 roku, czyli tzw. Cudu nad Wisłą. Zastanawia się, czy współcześni Europejczycy rozumieją, przed czym polscy żołnierze uchronili wtedy Stary Kontynent. Jak wyglądałby on dziś, gdyby bolszewicy nie zatrzymali się na Warszawie... To militarno-cywilizacyjne starcie dotyczyło wbrew pozorom także Stanów Zjednoczonych. – Rosjanie nigdy nie byli tak blisko opanowania całej Europy jak w 1920 roku. Amerykanie nie musieli walczyć, bo gdyby bolszewicy poszli na Europę, natychmiast Stany Zjednoczone wypowiedziałyby wojnę, żeby bronić swoich interesów w strategicznym dla nich obszarze. A zatem Polacy zapobiegli także kolejnej amerykańskiej operacji zbrojnej – wyjaśnia Beatrix.

Każdy z nas ma wpływ

Jednocześnie historyk nie szczędzi Amerykanom gorzkich słów. – Można być krytycznie do nich nastawionym, bo dali ku temu powody. Choćby po II wojnie światowej, gdy zostawili Polskę za żelazną kurtyną i skazali na kolejne lata niewoli. A przecież Polska najbardziej zasłużyła, by być triumfatorem. Czy można wobec tego do końca Amerykanom zaufać? – pyta mieszkanka Chicago. Nie ma jednak wątpliwości, że umiejętne prowadzenie konsekwentnej polityki historycznej wpływa na stosunki międzynarodowe i zmniejsza niebezpieczeństwo powtórki losów naszych dziadków i pradziadków. To oczywiście dotyczy władz państwowych, ale w pewnym stopniu każdego z nas.

– Dla Ameryki poznawanie polskiej historii jest wielkim dobrem, ponieważ to odkrywanie najwyższej wartości bezinteresownego człowieczeństwa. Ja nie urodziłam się w Polsce, ale chcę coś dla Polski zrobić. Polskość żyje w nas. Jest nam dana, ale i zadana – podsumowuje Beatrix Czerkawski, parafrazując słowa św. Jana Pawła II.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.