Każdy święty ma swój czas

Gość Extra: Beatyfikacja ks. Jana Machy

publikacja 20.11.2021 00:00

O znaczeniu świadectwa męczenników we współczesnym świecie oraz beatyfikacji ks. Jana Machy mówi abp Wiktor Skworc.

Abp Wiktor Skworc od 2011 roku metropolita katowicki. W latach 1998–2011 był biskupem diecezji tarnowskiej. Doktor nauk teologicznych w dziedzinie historii Kościoła. Abp Wiktor Skworc od 2011 roku metropolita katowicki. W latach 1998–2011 był biskupem diecezji tarnowskiej. Doktor nauk teologicznych w dziedzinie historii Kościoła.
Tomasz Gołąb /Foto Gość

Wiesława Dąbrowska-Macura: Beatyfikacja ks. Jana Machy odbywa się z rocznym opóźnieniem. Czy ten okres oczekiwania był dla Księdza Arcybiskupa jakimś szczególnym czasem?

Abp Wiktor Skworc: Kiedy w lutym 2013 r. wstępnie konsultowałem z kard. Angelo Amato, byłym prefektem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, sprawę beatyfikacji ks. Jana Machy, powiedział, że według jego doświadczenia każdy święty ma swój czas. Rozeznawaliśmy wtedy, czy nadszedł odpowiedni czas dla kapłana męczennika ks. Jana Franciszka Machy. Okazało się, że tak. Oficjalnie 24 listopada 2013 r. rozpoczęliśmy proces beatyfikacyjny na szczeblu diecezjalnym, potem trwał etap rzymski, ostatecznie komisja kardynałów uznała jego męczeństwo i papież Franciszek zatwierdził datę beatyfikacji na rok 2020. Niestety plany te pokrzyżowała pandemia i związane z nią ograniczenia. W jakimś sensie zyskaliśmy rok pewnie po to, by jeszcze lepiej poznać kandydata do beatyfikacji, by przeczytać pozostawione przez niego teksty, by się z nim zaprzyjaźnić…

Jak Ksiądz Arcybiskup „poznał” księdza Machę?

13 czerwca 1999 r. papież Jan Paweł II bea­tyfikował w Warszawie 108 męczenników II wojny światowej. W czasie trwania ich procesu na szczeblu ogólnopolskim można było zgłaszać kandydatów do bea­tyfikacji z poszczególnych diecezji. My skromnie zgłosiliśmy tylko dwóch spośród 63 księży i kleryków ofiar niemieckiej okupacji, może najbardziej znanych: ks. Emila Szramka i ks. Józefa Czempiela. Wspominano wtedy i o innych duchownych z archidiecezji katowickiej, m.in. o księdzu Janie Masze, ale wtedy powstrzymała nas narracja okupanta o jego rzekomej wojskowej działalności konspiracyjnej. Spotkaliśmy się ponownie w roku 2012, kiedy krewni ks. Jana Machy, m.in. pan Kazimierz Trojan, poprosili mnie, aby w 70. rocznicę jego męczeńskiej śmierci odprawić Mszę Świętą w kaplicy katowickiego aresztu śledczego. Tam właśnie ks. Macha zginął pod gilotyną w nocy z 2 na 3 grudnia 1942 r. I wtedy otrzymałem niezwykły dar. Rodzina przekazała mi przechowane kazania głoszone przez ks. Jana w parafii św. Józefa w Rudzie Śląskiej, gdzie był wikariuszem. Odczytałem to jako znak, że ten kapłan męczennik niejako upomina się o naszą pamięć. I tak rozpoczęło się rozeznawanie oraz przygotowania do rozpoczęcia procesu na szczeblu archidiecezji. Przystąpiliśmy do pracy, zwłaszcza że było zielone światło z watykańskiej kongregacji i znalazł się postulator w osobie ks. Damiana Bednarskiego.

Co Księdza Arcybiskupa przekonało do tego, że trzeba rozpocząć proces beatyfikacyjny?

Tym impulsem było przede wszystkim świadectwo życia ks. Jana i jego zaangażowanie w pomoc potrzebującym w czasie okupacji niemieckiej, która od samego początku okazała swoje brutalne oblicze. Okupant dążył do fizycznego zlikwidowania wszystkich propolskich działaczy plebiscytowych, powstańców, urzędników państwa polskiego na Górnym Śląsku, policjantów… Ich rodziny zostały pozostawione bez środków do życia. W tej sytuacji Kościół i duszpasterze bliscy wiernym nie mogli nie działać. Dla gorliwego neoprezbitera, a taki był ks. Macha – człowiek czynu, duszpasterskiego działania, co wyniósł z domu rodzinnego i czego się nauczył w gimnazjum oraz przez rok studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim – to była naturalna postawa.

Czasem pojawia się zarzut, że ks. Macha został zgilotynowany za działalność polityczną, bo sąd skazał go na karę śmierci za zdradę stanu, a nie za wiarę. Jak Ksiądz Arcybiskup odpowiedziałby na to oskarżenie?

Ten zarzut pojawia się w wielu procesach beatyfikacyjnych z okresu II wojny światowej. Tu wystarcza historyczne wyjaśnienie faktów i opisanie polityki władz okupacyjnych, które jakąkolwiek działalność, nawet charytatywną, traktowały jako działanie wymierzone przeciw III Rzeszy. Chodziło o to, aby rodziny aresztowanych były społecznie izolowane, skazane na niebyt. Trzeba też pamiętać, że władze okupacyjne mogły uznaniowo, w różny sposób, kwalifikować przejawy niekontrolowanej przez nie aktywności czy niesubordynacji.

Czy trzeba było jakoś szczególnie udowadniać męczeństwo ks. Machy w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych?

To udowadnianie polegało na przedstawieniu i wyjaśnieniu faktów i okoliczności, w jakich przyszło działać ks. Masze. Położenie głowy pod gilotynę to mocny argument za męczeństwem, to dosłowne przelanie krwi za posługę miłości miłosiernej. Wiele mówi też spalenie ciała ks. Machy w Auschwitz, by nie pozostał ślad, by nie było jego grobu.

Co dziś ks. Macha ma do powiedzenia księżom, młodzieży, zwykłym parafianom? W jaki sposób może inspirować współczesnych chrześcijan błogosławiony, który zginął prawie 80 lat temu?

Mija 80 lat od jego śmierci. Ciągle pojawiają się nowe wyzwania; inne od tamtych, ale podobne w tym sensie, że wymagające naszej reakcji i pomocy. Musimy dostrzegać sprawy i problemy, rozeznawać i potem działać w duchu Ewangelii, a ona jest ciągle ta sama – radykalna, wzywająca do miłości bliźniego i do „posiadania siebie w dawaniu siebie”. Tacy duszpasterze jak ks. Jan Macha, traktujący swoje życie jako pro-egzystencję, na wzór Chrystusa, byli i zawsze będą potrzebni. A młodzi – świadomi powołania – pójdą za przykładem człowieka, który może fascynować życiem, posługą, a nawet ofiarą złożoną z własnego życia. I będą skłonni uznać takie właśnie życie za sensowne i spełnione.

Ksiądz Jan Macha ma być patronem katowickiego seminarium duchownego. Dlaczego akurat seminarium, a nie na przykład archidiecezjalnej Caritas?

Jedno nie wyklucza drugiego. Nasze seminarium ma już patrona w osobie św. Stanisława Kostki. Jest to jednak postać z dość odległych czasów, z innych historycznych kontekstów, a ks. Macha to człowiek historycznie bliższy. Poza tym wydarzenia z czasu II wojny światowej wciąż są obecne we wspomnieniach wielu rodzin.

Kiedy będziemy obchodzili liturgiczne wspomnienie bł. ks. Jana Machy?

Będzie to 2 grudnia, a więc w przeddzień jego narodzin dla nieba.

Czy ma Ksiądz Arcybiskup jakieś ulubione fragmenty kazań czy listów ks. Machy?

Tak, to jedno z tych kazań, kiedy ks. Jan Macha jako parafialny wikariusz u św. Jozefa w Rudzie Śląskiej przestaje aluzyjnie nawiązywać do wydarzeń wojennych, a ważniejsze staje się przepowiadanie nadziei, głoszenie Zmartwychwstałego. „Surrexit! On zmartwychwstał… On zwycięży” – mówił. Używając współczesnego języka, powiedzielibyśmy o głoszeniu kerygmatu, Dobrej Nowiny o zbawieniu.

Jakich owoców beatyfikacji kapłana męczennika Ksiądz Arcybiskup się spodziewa?

Odpowiedź jest prosta – błogosławionych. Bo inne nie mogą się rodzić ze spotkania z błogosławionym. Pamiętajmy, że ks. Jan staje się naszym orędownikiem przed Bogiem. Będzie go można prosić o pomoc i wsparcie. Może być pomocny młodym i ich rodzicom, osobom zatroskanym o swoje dzieci czy wnuki. Może być także przykładem i zachętą do lokalnego działania, do podejmowania lokalnych inicjatyw pomocy, solidarności, wsparcia.

Męczeństwo to nie jest popularna postawa w obecnych czasach. Dziś liczy się raczej komfort, każdy stara się, aby jego życie było jak najwygodniejsze. Jaki jest sens stawiania współczesnym ludziom za wzór męczennika?

Może dla wstrząsu – byśmy zrozumieli, że za nasz komfort ktoś kiedyś zapłacił bardzo wysoką cenę. I może po to, byśmy zauważyli, że i we współczesnych czasach może dojść do sytuacji, w której trzeba będzie zaryzykować. Pewnie ks. Macha miał świadomość ryzyka i przeżywał wątpliwości, czy warto tak bardzo się narażać, ale zwyciężyła ewangeliczna powinność, bo „trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: z nich zaś największa jest miłość” (1 Kor 13,13). Ponadto spotkanie z męczennikiem z okresu II wojny – i każdej innej – mobilizuje do propokojowej postawy i działań. Jestem też głęboko przekonany o tym, że nie tylko w czasach pierwszych wyznawców Chrystusa, ale także dzisiaj, w XXI wieku, krew męczenników jest posiewem chrześcijan.

W 100. rocznicę urodzin ks. Jana Machy abp Wiktor Skworc odprawił Mszę św. w kościele pw. św. Marii Magdaleny w Chorzowie Starym i modlił się przy chrzcielnicy, przy której sługa Boży został ochrzczony.   W 100. rocznicę urodzin ks. Jana Machy abp Wiktor Skworc odprawił Mszę św. w kościele pw. św. Marii Magdaleny w Chorzowie Starym i modlił się przy chrzcielnicy, przy której sługa Boży został ochrzczony.
Andrzej Grygiel /pap
Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?