Jaka jest wizja Kościoła według Ewangelii Jana?

ks. Rafał Bogacki

|

GN 45/2023

publikacja 09.11.2023 00:00

Kościół w Ewangelii św. Jana jest wspólnotą opartą na nowych więzach. To nowa, zrodzona mocą Boga rodzina, w której liczą się ofiarna miłość i przynależność do Jezusa.

Jaka jest wizja Kościoła według Ewangelii Jana? metropolitan museum of art

Ta Ewangelia uchodzi za najpóźniej napisaną. Została zredagowana pod koniec I wieku, kiedy drogi Kościoła i Synagogi już się rozeszły, a chrześcijanie, wykluczeni ze wspólnoty żydowskiej, szukali swojego miejsca w społeczeństwie. Wyodrębnienie się ze świata judaizmu mocno wpłynęło na Janową wizję Kościoła. Zawarł on wiele nowych w stosunku do Marka, Mateusza czy Łukasza motywów związanych z Kościołem, choć termin ten nie pojawia się w jego Ewangelii. Kościół przedstawiony został za pomocą dobrze znanych obrazów – owczarni i winnicy. Wydaje się jednak, że dla Jana najważniejsze było określenie przynależności każdego wierzącego do Jezusa, a także nowe, oparte na ofiarnej miłości więzy.

Nowa rodzina

Choć nie jest to ewidentne, dla Jana Kościół jest nową rodziną. Jak się zdaje, mówią o tym ostatnie dwa rozdziały Ewangelii. Zmartwychwstały Chrystus ukazuje się Marii Magdalenie i po krótkim dialogu posyła ją do swoich uczniów. Nazywa ich braćmi. „Udaj się do moich braci i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego” (20,17). Także nad Jeziorem Galilejskim, gdy Zmartwychwstały ukazuje się wspólnocie uczniów, zwraca się do nich w bardzo specyficzny sposób: „Dzieci, macie coś do jedzenia?” (21,5). Przypadek? Raczej wskazanie na to, że w popaschalnej wspólnocie uczniów relacje zostały przeniesione na nowy poziom. Spotkanie z uwielbionym Chrystusem zmienia wszystko, także relacje w gronie uczniów, którzy dotąd byli nazywani sługami czy przyjaciółmi.

Na rodzinne motywy zwraca uwagę już prolog Ewangelii. Mowa jest w nim o nielicznej grupie tych, którzy uwierzyli w Jezusa. Słowo, które na początku było u Boga, stało się ciałem, „przyszło do swojej własności”, do „swoich”, lecz „swoi Go nie przyjęli”. Ci jednak, którzy je przyjęli, otrzymali moc stania się „dziećmi Bożymi”.

Określenie „dzieci Boże” ma dla Jana znaczenie eklezjologiczne, podobnie jak inne uprzywilejowane przez niego terminy znane z życia rodzinnego. Widać to nawet na poziomie statystyki. W żadnym innym nowotestamentalnym piśmie termin „Ojciec” nie pojawia się tak często jak u Jana. Mówi on też o często o matce, siostrze matki, braciach, rodzicach czy krewnych. Najpierw trzeba stać się uczniem, jednak ta kategoria nie wyczerpuje wszystkiego, co wiąże się z przynależnością do wspólnoty.

Ważny dla określenia przynależności do nowej rodziny jest ósmy rozdział Ewangelii. „Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: »Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli«” (8,31-32). Wierzący w Jezusa nie są już niewolnikami. Poznali i przyjęli prawdę. Wyzwolił ich Syn, a oni stali się Jego uczniami. Są włączeni przez Niego w synowską relację z Ojcem i stanowią nową społeczność, nową rodzinę. Mówiąc o nowej rodzinie, ewangelista podkreśla, że oddzieleni od wspólnoty żydowskiej chrześcijanie są na nowo zintegrowani. Nie należą już do świata judaizmu, ale do Kościoła, który jest dla nich nowym środowiskiem życia.

Nowe spojrzenie na bycie uczniem

O przynależności do wspólnoty Kościoła decyduje słuchanie nauki Jezusa. Przy czym ważne jest nie tylko Jego słowo, ale głos, który w czwartej Ewangelii stanowi metaforyczne określenie całego nauczania Pana. Mówiąc o głosie, Jezus wskazuje także na jego życiodajny wymiar. Wobec przywódców ludu stwierdza: „Moje owce słuchają mego głosu” (10,27). Wcześniej, wspominając o nadchodzącej godzinie, wskazuje na to, że umarli usłyszą Jego głos (5,28). Wspólnota wsłuchana w głos Nauczyciela wie, że Jego słowa mają życiodajną moc. Nie tylko prowadzą do życia wiecznego czy na nie wskazują. One je przekazują.

Słuchanie jednak to nie jednorazowy akt czy chwilowa uważność, ale nieprzerwany proces. Co więcej, nie wystarczy słuchać Słowa – trzeba w nim trwać, wiernie je zachowywać. Czasownik „trwać” pojawia się w Janowej Ewangelii wielokrotnie i odnosi się nie tylko do zachowywania nauki Jezusa, lecz określa relację wierzącego do Mistrza. Uczeń to ten, który przy Nim trwa, wszedł w relację. Jak podkreśla wielu komentatorów, motyw trwania przy Jezusie jest oryginalny na tle pozostałych Ewangelii. W nowy sposób określa, kim jest uczeń Chrystusa. Jest nim ten, kto nie tylko naśladuje Mistrza, ale i trwa przy Nim. Czasownik ten (gr. menein) ma u Jana podwójne znaczenie. Z jednej strony oznacza zamieszkiwanie, z drugiej trwanie. Już na początku Ewangelii Piotr i Andrzej idą za Jezusem i chcą się dowiedzieć, gdzie On mieszka. Jezus bez wahania odpowiada: „Chodźcie, a zobaczycie”.„Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego” (1,39). Ewangelista wyraził w ten sposób egzystencjalną sytuację ucznia, który idąc za Mistrzem, trwa z Nim we wspólnocie, zamieszkuje razem z Nim.

Ciekawe jest również to, że wzmianki o obecności Jezusa z uczniami, w których pojawia się czasownik „trwać”, mają miejsce zwykle poza oczami świata. Bo jedynie uczeń zdolny do opuszczenia świata potrafi stworzyć rzeczywistą wspólnotę ze swoim Nauczycielem. Temat mieszkania powraca też w mowie pożegnalnej Jezusa. „Jeśli mnie ktoś miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i uczynimy u niego mieszkanie” – mówi Pan do zatrwożonych Jego odejściem uczniów. Wspólnota z Nauczycielem trwa pomimo Jego odejścia. Możliwa jest dzięki tajemniczej obecności Parakleta.

Nowe tchnienie

W Ewangelii Jana aż pięciokrotnie pojawia się zapowiedź przyjścia Ducha Świętego – Parakleta. Jeżeli uczniowie pytają o to, jak trwać przy Jezusie, to liczne wzmianki o Duchu Świętym dają, jak się wydaje, odpowiedź. Wskazują bowiem na Tego, który po odejściu Chrystusa do Ojca działa w Jego imieniu wśród uczniów. Więcej, Duch Paraklet poniekąd zastępuje Jezusa i przejmuje Jego role we wspólnocie. Co mówi o Nim sam Zbawiciel? „On będzie z wami na zawsze”, „On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (14,25-26); „Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie” (15,26-27). Duch Paraklet „przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie” (16,7-11). W końcu „On doprowadzi was do całej prawdy… On mnie otoczy chwałą” (16,13-15). Podczas ziemskiego życia Jezusa ewangelista przypisywał wszystkie te działania Jemu. Po Jego wywyższeniu Duch przejmuje wspomniane zadania.

Nie przez przypadek zatem w Ewangelii Janowej mamy do czynienia z nieco inną niż w Dziejach Apostolskich tradycją o zesłaniu Ducha Świętego. Tchnie Go Jezus w Wieczerniku w niedzielę zmartwychwstania. „Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (20,23). Dlaczego pojawia się tu tchnienie? To nawiązanie do opowieści o stworzeniu z Księgi Rodzaju. Odpowiada tchnieniu przekazanemu przez Boga Adamowi. „Bóg tchnął w Jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą” (Rdz 2,7). Zmartwychwstały Chrystus stwarza swych uczniów na nowo, tchnie w nich swego Ducha, chce, aby stali się nowym ludem, nową rodziną Boga, zaczątkiem nowej ludzkości.

O Duchu mowa jest także w innych miejscach tej Ewangelii, a pisząc o „oddaniu Ducha” na krzyżu, autor wskazuje, że dokonało się to w obecności Maryi i Jana. Rola tych postaci jest także istotna dla Janowej wizji Kościoła.

Nowa Ewa

„A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: »Niewiasto, oto syn Twój«. Następnie rzekł do ucznia: »Oto Matka twoja«. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” (19,25-27). Przytoczony tekst jest jednym z tych, które o Kościele mówią, jak się zdaje, najwięcej. Dochodzi w nim do głosu nie tylko wizja nowej rodziny Bożej, ale i to, co stanowi początek każdej rodziny – obraz zaślubin. Maryja nie jest wspomniana z imienia, Jezus zwraca się do niej „Niewiasto”. Dlaczego? W ten sam sposób mówił do swojej Matki w Kanie Galilejskiej, wskazując na to, że Jego godzina jeszcze nie nadeszła. Teraz, gdy Jego godzina wybiła, ponownie widzi w niej Niewiastę. Oddaje Ją w opiekę umiłowanemu uczniowi, a on od tej godziny bierze Ją do siebie.

„Na krzyżu Jezus konstytuuje swą nową rodzinę z tych dwóch postaci, które reprezentują dwie kategorie chrześcijan” – pisze ks. prof. Henryk Witczyk. „Najpierw wzywa swą Matkę, aby uznała w uczniu swe autentyczne potomstwo. Uczniowi natomiast poleca uznać swą Matkę za własną, czyli zintegrować się z tradycją Izraela. Centrum, wokół którego skupiać się będzie życie nowej rodziny Jezusa, nie jest już mesjańska tradycja Izraela, lecz świadectwo umiłowanego ucznia, jego Ewangelia” – dodaje.

Maryja jest zatem nową Ewą, podobnie jak Jezus jest nowym Adamem. Z boku Zbawiciela wypływa krew i woda, co jest wyraźnym nawiązaniem do sakramentów chrztu i Eucharystii. W wydarzeniu krzyża rodzi się Kościół, nowy lud Boga. To obraz zaślubionej Bogu ludzkości. Ukrzyżowany Mesjasz otwiera nowy rozdział w jej historii, a Jego uczniowie, złączeni więzami miłości, odegrają w niej niebagatelną rolę. Trwają przy Nauczycielu i słuchają Jego słowa. Poddają się prowadzeniu Jego Ducha i przyjmują duchowe macierzyństwo Maryi. W ten sposób są obecni w świecie, choć ze świata nie są. Jako nowa rodzina dają świadectwo miłości wzajemnej i przynależności do Jezusa. Czy niezwykle idealistyczna wizja nakreślona przez Jana wciąż stanowi wyzwanie dla kolejnych pokoleń wyznawców Chrystusa?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.