Stan upadłości kolan

Marcin Jakimowicz

Jest we mnie wiara i niewiara, zaufanie i zwątpienie, dziecięcy zachwyt i pokłady smutku. Może dlatego tak ważne jest dla mnie wołanie: „Wierzę. Zaradź mojemu niedowiarstwu”? 

Stan upadłości kolan

Napisałem o Nim około 6 tysięcy tekstów, tak podliczył mi komputer. Nagrałem setki filmików, podcastów, konferencji, wydałem ponad 20 książek. przejechałem tysiące kilometrów. Czy to znaczy, że nie noszę w sobie pytań i wątpliwości? Czasami znajduję jedynie rozdarcie, niezagojoną ranę, przez którą sączy się Jego światło. Pozostaje ufność i modlitwa uwielbienia w ciemno. O innej nie wiem nic. 
Za „Spiętym” (świetna nowa płyta!) powtarzam: „Ogłaszam stan upadłości kolan, by te dowód dały, że na prostą wdzięczność nie jestem za mały”. 

Wielokrotnie wspominałem o tym, jak ważne są dla mnie wskazówki benedyktyńskiego mistrza Johna Chapmana (1865-1933): „Jakie ma znaczenie, czy przeżywam Mszę z radością, czy czuję się roztargniony lub znudzony? Jakie znaczenie mają moje uczucia? Przyszedłem tu dla Boga, nie dla siebie. Jakie ja mam znaczenie? Tylko Bóg się liczy. Cały świat nic nie znaczy. Chwała Boża – oto sedno wszystkiego. I będziesz patrzeć na swą duszę z pewnym rozbawieniem i litością, jak na małego zwijającego się robaczka, który nie może pozostać w pokoju”.

Często (zazwyczaj w kontekście debat politycznych) przytaczamy wypowiedź Jezusa, by mowa nasza była „Tak-tak, nie-nie”. A przecież we mnie samym jest tyle sprzeczności, tyle światów. Jest wiara i niewiara, zaufanie i zwątpienie, dziecięcy zachwyt i ogromne pokłady smutku. Może dlatego tak ważne jest dla mnie wołanie biblijnego ojca: „Wierzę. Zaradź mojemu niedowiarstwu”? 

I jest to całkowicie normalne. Jesteśmy w stanie pomieścić to wszystko. „Siła wiary nie leży w «niewzruszonym przekonaniu», ale w zdolności uniesienia również wątpliwości, niejasności, znoszeniu ciężaru tajemnicy, a przy tym zachowaniu wierności i nadziei. Nie wierzę w wiarę bez ran, w Kościół bez ran, w Boga bez ran” – pisał w „Czasie pustych kościołów” Tomaš Halik.