Denis Mukwege, lekarz ginekolog, pastor, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, ogłosił swoją kandydaturę na prezydenta DR Konga. Wybory zaplanowano na 20 grudnia.
Denis Mukwege, lekarz, pastor i noblista, jest jednym z kandydatów na prezydenta.
Fabian Sommer /epa/pap
O Mukwege informowaliśmy po raz pierwszy w GN 49/2018, w artykule Beaty Zajączkowskiej „Mężczyzna, który naprawia kobiety”, kiedy to odbierał pokojowego Nobla, za – jak brzmiał oficjalny komunikat – „wysiłki na rzecz położenia kresu przemocy seksualnej jako broni (narzędzia) wojny i konfliktów zbrojnych”.
Teraz kongijski lekarz zdecydował się na kolejny krok. – W ciągu ostatniego roku widziałem, że sytuacja w naszym kraju pod względem bezpieczeństwa, polityki i życia społecznego pogorszyła się do tego stopnia, iż znaleźliśmy się w sytuacji, w której na poziomie egzystencjalnym obawiamy się o jedność naszego narodu. W świetle tego znalazłem się w sytuacji, w której rozważałem i odpowiedziałem „tak” na wezwanie kongijskiego społeczeństwa. Uważam, że nadszedł czas, aby zabrać głos – mówił w niedawnym wywiadzie dla Voice of America.
Planowane na grudzień wybory, w których zapowiedział udział, będą miały jedną turę i odbędą się równolegle z wyborami do parlamentu.
Siła kobiet
Mukwege, zielonoświątkowy pastor, założyciel Fundacji Panzi i szpitala specjalizującego się w pomocy kobietom, ofiarom zbrodni seksualnych (których narządy rodne zostały okaleczone wskutek zbiorowych gwałtów lub przy użyciu broni), wielokrotnie zwracał uwagę społeczności międzynarodowej na sytuację kobiet z terenów objętych wojną, zarówno na forum ONZ, jak i wobec różnych organizacji praw człowieka. Wraz z zespołem swoich lekarzy opracował holistyczny model leczenia, dzięki któremu pomoc otrzymało już ponad 70 tys. kobiet. Kongijski lekarz apelował również o powołanie międzynarodowego trybunału ds. przestępstw popełnianych na kobietach przez grupy zbrojnych watażków. Wielokrotnie doceniany za swoje zaangażowanie i praktykę lekarską, otrzymał m.in. Nagrodę Praw Człowieka ONZ (2008), Right Livelihood Award (2013), Nagrodę Parlamentu Europejskiego (2014). Magazyn „Time” umieścił go na liście 100 najbardziej wpływowych osób na świecie, a Fundacja Cartera przyznała mu tytuł „obywatela świata”.
W 2019 r. Mukwege ogłosił utworzenie światowego funduszu na rzecz pomocy ofiarom wykorzystywania seksualnego, planując rozszerzenie programu, opracowanego w Panzi, na inne kraje dotknięte konfliktami (m.in. Republikę Środkowoafrykańską, Burundi, Irak). „Przemoc seksualna w konflikcie zbrojnym to problem nie tylko w DR Konga” – podkreśla. W listopadzie 2021 ukazała się jego książka The Power of Women. A Doctor’s Journey of Hope and Healing. Podkreśla: jest ona „hołdem złożonym sile kobiet, które inspirowały mnie przez całe życie. Kobiety są często traktowane jako słabe i gorsze, podczas gdy jest odwrotnie. Chcę, aby ludzie inaczej postrzegali ofiary przemocy seksualnej. Są silne, odważne, wpływowe. Mam nadzieję, że ta książka wesprze kampanię na rzecz praw kobiet” – mówił w grudniu 2021 w rozmowie z Angeliną Jolie dla „Time”.
Wojenne rozgrywki
Ogłoszoną w październiku decyzję o starcie w wyborach prezydenckich Mukwege uzasadnił krytyką obecnego rządu za „niewiele konkretnych propozycji politycznych”, a także oświadczeniem, iż „kraj radzi sobie źle… Nie możemy się doczekać działań. Jutro będzie już za późno”. W grudniu 2022 r. jako jeden z kilku prominentnych Kongijczyków zarzucił obecnemu prezydentowi Felixowi Tshisekediemu działania prowadzące do rozpadu kraju. Wymienia tu m.in. sprowadzanie obcych wojsk do rozwiązania kryzysu na wschodzie, w rejonie Kivu i Ituri, gdzie zamęt od lat sieją grupy rebelianckie (m.in. M23, ADF, CODECO, FDLR, Mai-Mai). Jednym z najpoważniejszych zagrożeń od niemal trzech dekad pozostaje islamistyczna ADF (Alied Democratic Forces – Sprzymierzone Siły Demokratyczne), odpowiedzialne za śmierć tysięcy cywilów na terenie Demokratycznej Republiki Konga. ADF stoi również za niedawnym (14 czerwca) zamachem na szkołę w przygranicznej miejscowości Mpondwe w Ugandzie, gdzie terroryści zamordowali 42 uczniów. I to o sprzyjanie tej frakcji oskarżył w lipcu br. byłego (2001–2019) prezydenta DR Konga Josepha Kabilę prezydent sąsiedniej Ugandy Yoweri Museveni. Wojska Ugandy od lat bowiem infiltrują wschodnie tereny RD Konga, a od 2021 r., za aprobatą prezydenta Tshisekediego, wraz z armią kongijską prowadzą otwartą operację wojskową mającą na celu pokonanie ADF. Determinację Ugandy w działaniach na terenie DR Konga uzasadnia fakt, iż ADF, zawiązana pierwotnie w latach 90. XX wieku właśnie na terenie Ugandy, od początku była kością w gardle rządzącego od 1986 r. Museveniego. Frakcja powstała jako połączenie kilku grup rebelianckich (Sojuszniczego Ruchu Demokratycznego, Narodowej Armii Wyzwolenia Ugandy, Muzułmańskiej Armii Wyzwolenia Ugandy i bojowników Tabliq Jamaat), po czym weszła w alians z Bożą Armią Oporu, której lider, Joseph Kony, do dziś poszukiwany jest przez Międzynarodowy Trybunał Karny za zbrodnie wojenne i przeciw ludzkości.
Warto dodać, że pierwszym liderem ADF był, również oskarżony o zbrodnie przeciw ludzkości, Jamil Mukulu. Urodzony jako David Steven, ochrzczony jako katolik, po konwersji na islam przybrał nowe imię, ulegając radykalizacji w czasie pobytu w Arabii Saudyjskiej. Od czasu jego aresztowania w 2015 r. liczącą obecnie ok. 1000 bojowników ADF, działającą na wschodnich terenach DR Konga, kieruje słynący z okrucieństwa jego „uczeń” Musa Baluku. To z jego inicjatywy ADF w 2019 r. połączyła się z Państwem Islamskim Afryki Centralnej. Za pomoc w jego schwytaniu w marcu br. Waszyngton wyznaczył nagrodę w wysokości do 5 mln dolarów. I to tej frakcji, według Museveniego, wcześniejszy prezydent DR Konga Joseph Kabila miał oddać przygraniczne tereny z Ugandą. „Kongijski rząd Kabili, wspierany przez niektóre podmioty regionalne i międzynarodowe, dał im w bezpłatną dzierżawę tereny w Kiwu Północnym i Ituri (...). Wydobywali złoto, sprzedawali drewno, zbierali kakao, pobierali podatki, wyłudzali pieniądze. Wzrastali i mieli pieniądze” (za: Al-Dżazira, 14.07.2023). Słowa ugandyjskiego prezydenta spotkały się z oczywistą reakcją rzeczniczki byłego prezydenta DR Konga, Barbary Nzimbi, która określiła je jako „nieuzasadnione fałszywe oskarżenia prezydenta Museveniego”.
Wyborcze szranki
Rebelianckie frakcje i wojenne rozgrywki to oczywiście niejedyne wyzwania, jakie stoją przed laureatem Pokojowej Nagrody Nobla w drodze do prezydentury i po ewentualnej wygranej. Doświadczona niemal trzema dekadami permanentnego stanu wewnętrznych wojen Demokratyczna Republika Konga, największe państwo Afryki Subsaharyjskiej, z ponadstumilionową populacją, złożoną z ok. 200 grup etnicznych, pozostaje państwem ekonomicznej i humanitarnej zapaści, gdzie ponad 65 proc. mieszkańców doświadcza skrajnego ubóstwa, 5 mln to wewnętrzni przesiedleńcy, a ponad 7 mln osób jest zagrożonych głodem. A choć ziemia obfituje w zasoby naturalne, w tym należące do największych w skali świata złoża kobaltu (tylko w 2021 roku w DR Konga wydobyto niemal trzy czwarte światowej produkcji tego metalu), choć wiele tu złóż złota, diamentów, miedzi i tantalu, to lata rabunkowej eksploatacji skutecznie pogrążały kraj w kryzysie, którego skutków doświadczają kolejne pokolenia.
I tu, w kontekście zbliżających się wyborów, pojawia się pytanie, czy szansą na odbicie się kongijskiej gospodarki – a zarazem kartą przetargową ubiegającego się przecież również o reelekcję Felixa Tshisekediego – okaże się rodzimy plan produkcji baterii litowo-jonowych, do których wykorzystywany jest kobalt. Byłoby to wyzwanie wobec chińskich wpływów, które obecny prezydent stara się ograniczyć. Niewątpliwie urzędujący od 2018 roku Felix Tshisekedi łatwo nie odpuści. Poza obecnym prezydentem jednym z kontrkandydatów Mukwege w ubieganiu się o najważniejszej stanowisko w kraju jest Martin Fayulu, czołowa postać opozycji, który startował już w poprzednich wyborach, w grudniu 2018 r. Zajął wtedy drugie miejsce i od tego czasu utrzymuje, że wynik został sfałszowany. Oprócz niego w szranki stanie również dwóch byłych premierów: Augustin Matata i Adolphe Muzito, oraz Moise Katumbi, biznesmen i były gubernator prowincji Katanga (która krótki czas, w latach 1960–1963, cieszyła się statusem niepodległego państwa; w walce o jej secesję brał udział m.in. Jan Zumbach, pilot Dywizjonu 303).
Przeciw niewolnictwu
Czym zatem może zjednać sobie poparcie obywateli Denis Mukwege, lekarz – pastor (i zarazem syn pastora), który w swym szpitalu przewodniczy codziennym modlitwom, a na prowadzonych przez siebie niedzielnych nabożeństwach gromadzi kilka tysięcy osób? Jak przyznaje w jednym z wywiadów (VOA, 3.10.2023 r., rozmowa z Eddy Isango), jednym z priorytetów na poziomie lokalnym byłaby poprawa opieki zdrowotnej. „Znamy problemy zdrowotne kraju lepiej niż ktokolwiek inny. Byliśmy niemal w każdym województwie, opiekując się najbiedniejszymi i bezbronnymi. Założyliśmy szkoły, aby kształcić pielęgniarki… Dlatego uważam, że to doświadczenie może nam pomóc w zbudowaniu systemu opieki zdrowotnej w Demokratycznej Republice Konga”. Model pomocy stworzony w szpitalu Panzi dla kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej, jest całościowy i zakłada również ułatwianie tym kobietom zakładanie własnej działalności gospodarczej. Mukwege i jego zespół opracowali także mechanizm reprezentacji prawnej ofiar zbrojnych konfliktów. „Zajmujemy się raportem, który w rzeczywistości jest raportem Organizacji Narodów Zjednoczonych, zawierającym wykaz zbrodni wojennych, zbrodni przeciw ludzkości, a nawet zbrodni ludobójstwa w Demokratycznej Republice Konga. Na podstawie naszych wskazań związanych z tym raportem napisaliśmy i zaproponowaliśmy dokument dotyczący sprawiedliwości okresu przejściowego w DR Konga”.
Zdaniem Mukwege „w obliczu tego, co dzieje się w Demokratycznej Republice Konga, kiedy podstawowe prawa nie są przestrzegane, w tym prawa człowieka; gdzie dochodzi do przestępstw na poziomie państwowym; kiedy nasze zasoby naturalne będą plądrowane, a nasz eksport surowców nie będzie miał wpływu na ludność, niepójście na wybory oznaczałoby pozostawienie wolnej drogi dla kontynuacji tego systemu ucisku i niewolnictwa”. On sam wierzy, że „ludzie nie są naiwni i nie będą głosować na swoich prześladowców. Będą głosować na tych, którzy są za zmianami. Szkolimy społeczeństwo, aby przejęło kontrolę nad tymi wyborami”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.