Koniec Arcachu, koniec chrześcijaństwa. Górski Karabach przestaje istnieć

Jakub Jałowiczor

|

GN 41/2023

publikacja 12.10.2023 00:00

Azerbejdżan zdobył Górski Karabach. Nieuznawana przez żaden kraj świata republika oficjalnie przestanie istnieć z końcem roku. Tak naprawdę już jej nie ma.

Uciekający z Górskiego Karabachu Ormianie przekraczają granicę z Armenią w miejscowości Laçin (26 września br.). Uciekający z Górskiego Karabachu Ormianie przekraczają granicę z Armenią w miejscowości Laçin (26 września br.).
ROMAN ISMAYILOV /epa/pap

Prawie wszyscy mieszkający w tym regionie Ormianie już stąd uciekli. Ich przywódcy zostali aresztowani. Oprócz Azerbejdżanu sukces może świętować Turcja. Słabość natomiast okazała Rosja.

Od Tigranosado Chruszczowa

Górski Karabach, przez Ormian nazywany Arcachem, to skrawek ziemi o powierzchni 4,4 tys. km kw. To mniej niż 1/3 Małopolski. Część regionu, zgodnie z nazwą, stanowią góry o wysokości ponad 3 tys. m n.p.m., ale są też tereny stepowe na nizinie rzeki Kury. Oba rywalizujące o Karabach kraje – Azerbejdżan i Armenia – próbują pisać po swojemu jego historię, udowadniając swoje prawa do regionu. Niekoniecznie zresztą kłamią. Ormianie ogłosili, że znaleźli w Arcachu ruiny Tigranocerty, zbudowanej w I w. stolicy ówczesnej Armenii. Bardzo możliwe, że wprawdzie odkopane miasto nie było stolicą, ale podobnie jak Tigranocerta założone zostało przez armeńskiego króla Tigranosa. Musiało być zasiedlone jeszcze po 301 r., bo to wtedy Armenia przyjęła chrześcijaństwo jako państwową religię, a wśród znalezionych obiektów odkryto ruiny bazyliki i wczesnochrześcijański cmentarz.

Pod koniec IV w. Karabach, tak jak cała Armenia, stał się częścią Albanii Kaukaskiej, kraju podlegającego Persji i zajmującego m.in. tereny obecnego Azerbejdżanu. Później Persję podbili Arabowie, więc na tereny Karabachu zaczął przenikać islam. Położone w trudno dostępnych górach terytoria pozostały jednak chrześcijańskie. W średniowieczu Arcach należał do ormiańskiego księstwa Chaczen. W XVI w. księstwo uległo Persji. Z kolei w XVIII w. Górski Karabach wszedł w skład Rosji. Przez pewien czas był jeszcze zależny od Persów, ale na początku XIX w. stał się już własnością carów. W tym czasie region stopniowo opuszczali muzułmańscy Azerbejdżanie, Lengizi i Kurdowie, zwiększał się za to odsetek Ormian. W czasie I wojny światowej o wpływy na Kaukazie walczyło Imperium Osmańskie, a po nim Gruzini, Ormianie i Azerbejdżanie utworzyli wspólną republikę. Szybko się rozpadła, a Armenia i Azerbejdżan zaczęły walczyć o Górski Karabach, a także o dwa inne regiony: Nachiczewan i Zangezur. Ostatecznie Armia Czerwona zajęła oba państwa, które stały się republikami sowieckimi. Zangezur oddano Armenii, a Nachiczewan został eksklawą Azerbejdżanu. Tak jest do dziś. Górski Karabach po perypetiach ustanowiono obwodem autonomicznym. Od czasów Chruszczowa Ormianie starali się o włączenie go do swojego terytorium, ale bezskutecznie.

Ormiańska rodzina wysiedlona z Keldadjar w Górskim Karabachu.   Ormiańska rodzina wysiedlona z Keldadjar w Górskim Karabachu.
DIMA KOROTAYEV /epa/pap

Państwo, którego nie było

Pod koniec lat 80. ub. w. konflikt zaczął znów narastać. Azerbejdżanie dopuścili się pogromu Ormian, ci także atakowali Azerbejdżan. Jednak Związek Sowiecki, dopóki istniał, uniemożliwiał wybuch wojny. W sierpniu 1991 r. władze regionu ogłosiły deklarację niepodległości, a Azerbejdżanie zaczęli ostrzał stolicy Górskiego Karabachu, Stepanakertu. Rozpoczęła się wojna, która trwała trzy lata. W jej wyniku Republika Górskiego Karabachu uzyskała niezależność od Baku. Miała własne organy władzy, ale armeńską walutę, a jej mieszkańcy posiadali paszporty Armenii. Państwa nie uznawał jednak nikt na świecie, łącznie z Armenią. Mimo to Azerbejdżan nie mógł sobie pozwolić na zajęcie Karabachu, bo tamtejsza armia uchodziła za jedną z najsilniejszych na całym Kaukazie. W dodatku Armenię wspierała Rosja.

Przez ponad 20 lat od czasu do czasu dochodziło do wymiany ognia, były ofiary śmiertelne, ale otwarta wojna nie wybuchała. Czas grał na korzyść coraz mocniejszego Azerbejdżanu, który w dodatku od 2008 r. ocieplał relacje z Turcją. W 2020 r. Azerbejdżanie przeprowadzili atak, w wyniku którego zajęli 2/3 spornego terytorium. Armenia nie doczekała się większego wsparcia ze strony Rosji. Moskwa miała za to nadzorować przestrzeganie zawieszenia broni.

Faktyczny koniec Górskiego Karabachu nastąpił 3 lata później. Azerbejdżanie najpierw wprowadzili blokadę regionu, odcinając go od dostaw podstawowych produktów. Później, 19 września 2023 r. przeprowadzili zmasowany atak i szybko rozbili karabaskie siły. Władze republiki ogłosiły jej koniec z 1 stycznia 2024 r. Niemal cała 100-tysięczna populacja Ormian uciekła. Według ONZ na terytorium Górskiego Karabachu zostało ich nie więcej niż tysiąc. Rząd Azerbejdżanu wystawił listy gończe za 300 karabaskimi przywódcami. Trzech byłych prezydentów nieuznawanej republiki trafiło już do aresztu. Jak dotąd nie ma doniesień o pogromach cywilów, ale historia pokazuje, że obawy Ormian nie są nieuzasadnione. Wojna nie ma charakteru religijnego, ale ormiański exodus z Górskiego Karabachu oznacza koniec chrześcijaństwa w regionie, w którym znajduje się 370 świątyń, niekiedy starożytnych.

Baku leje do baku

Rosja znów zachowała bierność, co sprawia, że Armenia coraz bardziej myśli o geopolitycznym zwrocie. Triumfować może Turcja, która otwarcie wspierała Azerbejdżan i której wpływy w regionie rosną. Nieobecna w konflikcie była Unia Europejska, choć od lutego 2023 r. na granicy armeńsko-azerbejdżańskiej działa unijna misja. Jednak po pierwsze składa się ona z zaledwie 100 osób, w tym 50 nieuzbrojonych obserwatorów. Po drugie miejscem jej pracy są terytoria leżące już poza Karabachem. Po trzecie – po wybuchu wojny na Ukrainie i rezygnacji z dużej części rosyjskich dostaw ropy i gazu ziemnego Azerbejdżan stał się jednym z istotnych dostawców surowców energetycznych do Europy. Już wcześniej w Baku zaopatrywali się m.in. Czesi i Rumuni, ale w 2022 r. wolumen handlu wystrzelił w górę. Jak podały azerbejdżańskie władze, od stycznia do października 2022 r. z tego kraju wyeksportowano 22,68 mln ton ropy o wartości 17,18 mld dolarów, łącznie do 28 krajów. Największym odbiorcą były Włochy, które kupiły 8,36 mln ton za 6,26 mld dol. W lipcu 2022 r. Unia zawarła też z Azerbejdżanem umowę, zgodnie z którą dostawy gazu do państw członkowskich wzrosną z 12 mld m sześc. w 2022 r. do 20 mld m sześc. w 2027 r. Zatem choć Armenia jest tradycyjnie popierana np. przez Francję, Unia Europejska nie będzie zbyt chętna, by występować przeciwko Azerbejdżanowi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.