Między Barceloną a Atenami. Czy warto organizować igrzyska olimpijskie?

Jakub Jałowiczor

|

12.10.2023 00:00 GN 41/2023

publikacja 12.10.2023 00:00

Igrzyska olimpijskie to gigantyczny wydatek i wysiłek organizacyjny.Może się opłacić, ale nie musi.

Między Barceloną a Atenami. Czy warto organizować igrzyska olimpijskie? PAWEł RELIKOWSKI /POLSKA PRESS/east news

Polska będzie się starać o organizację igrzysk olimpijskich w 2036 r. – zapowiedział prezydent Andrzej Duda. Nie podano jeszcze, które miasto miałoby zostać gospodarzem imprezy. Przygotowanie igrzysk i miejsc dla kibiców z pewnością nie przekracza możliwości naszego państwa. Polska poradziła sobie z piłkarskimi mistrzostwami Europy w 2012 r. i Światowymi Dniami Młodzieży 4 lata później, a infrastruktura – choćby drogowa – rozwinęła się od tego czasu. Jednak doświadczenia wielkich sportowych imprez nie zawsze są zachęcające.

Orły biznesu

Za miasto, które zyskało na organizacji igrzysk uchodzi Barcelona. Ekonomiści mówią nawet o efekcie barcelońskim. Stolica hiszpańskiej Katalonii gościła zawody w 1992 r. Sześć lat wcześniej stopa bezrobocia w tym mieście wynosiła 18,4 proc. W roku igrzysk była niższa o połowę. Powstało 20 tys. miejsc pracy bezpośrednio związanych z przygotowaniem infrastruktury na potrzeby imprezy. Zbudowano nowe drogi, w tym nowoczesną obwodnicę, a także system kanalizacji. Pozytywne zmiany trwały jeszcze po igrzyskach. Miasto odwiedzało coraz więcej turystów, więc rozrastała się baza hotelowa. Jej pojemność w 2000 r. była trzykrotnie większa niż w 1986 r. Stolica Katalonii stała się modnym miastem, miejscem akcji hollywoodzkich filmów. W opracowaniu z 2015 r. wpływ igrzysk na PKB całej Hiszpanii oszacowano na 26 mld dol.

Do tych wyliczeń można mieć jednak pewne zastrzeżenia. W latach 1986–1992 bezrobocie spadło nie tylko w Barcelonie, ale i w całej Hiszpanii – z 21 proc. do 15 proc. Trudno tłumaczyć tę poprawę wyłącznie jedną olimpiadą. Tym bardziej że w 1986 r. Hiszpania wstąpiła do Unii Europejskiej. Ogólna sytuacja gospodarcza zaczęła się zresztą poprawiać już w latach 70., choć nie zawsze było to odczuwalne dla przeciętnego Hiszpana. Igrzyska były też wyjątkowo drogie jak na swoje czasy, ponieważ organizacja pochłonęła prawie 10 mld dol. (o połowę taniej było 4 lata później w Atlancie). Trudno natomiast kwestionować wpływ igrzysk na popularność turystyczną Barcelony.

Na nagrodę specjalną w dziedzinie ekonomii zasłużyli z pewnością organizatorzy z Londynu. Stolica Wielkiej Brytanii gościła igrzyska aż trzykrotnie i za każdym razem wychodziła na swoje. Tak było w 1908 r., w 1948 r. i w 2012 r. Impreza zorganizowana w XXI w. kosztowała 14 mld dol. Jak podaje Mateusz Kućmierczyk z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, zyski dla brytyjskiej gospodarki wyniosły ponad 16 mld dol., a dodatkowe 2 mld dol. przyniósł długotrwały wzrost liczby turystów.

Wydatki bez sensu

Igrzyskom olimpijskim z początków zeszłego stulecia daleko było do finansowego rozmachu, jaki mają współczesne imprezy sportowe. Za to tak samo jak dziś ich opłacalność była różna – oprócz Londynu o zysku mogły mówić władze Sztokholmu (1912 r.) i Los Angeles (1932 r.). Nie zarobił Paryż (1924 r.). W tym stuleciu koszt organizacji gwałtownie skoczył. W drugiej połowie XX w. wystarczało wydać średnio 2 mld dol. O połowę mniej wydali Amerykanie, którzy w Los Angeles (igrzyska odbyły się w 1984 r.) mieli już wcześniej gotowy cały kompleks sportowy, więc nie musieli niczego budować.

Tymczasem impreza w Atenach w 2004 r. kosztowała od 3 mld dol. do 11 mld dol. Prawie 13 mld dol. potrzebowali organizatorzy zawodów w Rio de Janeiro w 2016 r. Znacznie drożej było w Tokio. Igrzyska czasów pandemii pochłonęły 28 mld dol. Rekord pobili Chińczycy. Wydali oni 44 mld dol. na postawienie zupełnie nowych stadionów, basenów i ośrodków zakwaterowania.

Nieco tańsze są na ogół igrzyska zimowe. Brytyjski „Daily Mail” podaje, że Vancouver potrzebował 2,5 mld dol., by urządzić tę sportową imprezę w 2010 r., a cztery lata wcześniej Turyn wydał 4,4 mld dol. Głębiej sięgnęli do kieszeni Rosjanie. W Soczi, ciepłym nadmorskim kurorcie, musiały nagle powstać skocznie narciarskie i lodowiska. Ostrożniejsze źródła mówią o 22 mld dol. wydanych na ten cel. Inne o ponad 50 mld dol. Zimowe zawody w Pekinie z 2022 r. pochłonęły z kolei 38 mld dol. Według portalu Statista, ponad połowa tej kwoty była potrzebna na budowę obiektów sportowych. Niewiele zatem pomogło to, że część infrastruktury została po wcześniejszych zawodach (np. basen z 2008 r. przerobiono na lodowisko). Uruchomienie superszybkiego pociągu, co prawdopodobnie było najbardziej przydatną inwestycją w całym przedsięwzięciu, kosztowało 9 mld dol.

Plusy i minusy

Do podawanych kwot trzeba podchodzić ostrożnie, bo poszczególne źródła niekiedy bardzo się różnią. Trudno o wiarygodne dane na temat wydatków w takich krajach jak Rosja i Chiny, ale i w innych wypadkach wiele zależy np. od tego, co właściwie uznaje się za koszt organizacji igrzysk. Z całą pewnością jest nim stawianie stadionów, ale różnie można traktować budowę dróg czy dworców kolejowych. Rozsądnie zaplanowana infrastruktura transportowa służy nie tylko podczas wizyty zagranicznych kibiców.

Zaangażowanie w przygotowanie igrzysk może spowodować finansowe kłopoty goszczącego je miasta lub kraju. Nie obowiązuje przy tym zasada, że im większe wydatki, tym większe problemy. Ogromne kwoty przeznaczone na dwukrotne przeprowadzenie imprezy w Pekinie prawdopodobnie nie wyrządziły szkody wielkiej chińskiej gospodarce. Inaczej było w przypadki Aten. W ich wypadku wydatki okazały się trzykrotnie wyższe od zaplanowanych. Już w czasie przygotowywania zawodów grecka gospodarka przeżywała trudności. Nieopłacalna inwestycja w boiska i bieżnie pogłębiła deficyt (choć w niewielkim stopniu). W dodatku władze kraju nie opracowały żadnego planu wykorzystania budowli po igrzyskach. Stadiony, z którymi nie ma co zrobić, to zresztą problem, z którym często zmagają się władze krajów organizujących wielkie imprezy. Katarczycy zaczęli rozbierać jeden ze swoich stadionów jeszcze w czasie trwania zeszłorocznego mundialu. Inne też trudno będzie im w przyszłości zapełnić. Nawet w zakochanej w futbolu Brazylii po mistrzostwach świata z 2014 r. pojawił się problem wykorzystania stadionów. Jeden z nich postawiono w Brasilii, gdzie nie ma żadnego liczącego się klubu. Miasto zamieszkują urzędnicy, którzy pochodzą z różnych części kraju i zwykle kibicują drużynom z rodzinnych stron. Dopiero po zakończeniu turnieju zaczęły się prace nad planem przyszłego wykorzystania obiektu. Problem pojawił się też w Manaus w Amazonii, gdzie nie ma ani dobrego klubu, ani zwyczaju chodzenia na mecze. Nawet słynna Maracanã w Rio de Janeiro, przebudowana na potrzeby mundialu, miała po nim problemy z utrzymaniem.

Stadiony zbudowane w Polsce przed Euro 2012 nie popadły w ruinę. PGE Narodowy, choć, jak się okazało, ma wady konstrukcyjne, regularnie służy reprezentacji i jest miejscem koncertów oraz wielu innych imprez. Na 40-tysięcznikach postawionych w Poznaniu, Wrocławiu i Gdańsku grają na co dzień kluby. Bardzo rzadko jednak zdarza się, by podczas meczu trybuny były zapełnione. Polskie doświadczenie przeczy natomiast przekonaniu o tym, że wielka impreza napędza turystykę. Są opracowania, według których mistrzostwa Europy zwiększyły liczbę osób przyjeżdżających do Polski, ale w rzeczywistości ta liczba sukcesywnie rosła od lat – od kilkunastu milionów w pierwszej dekadzie XXI w. do ok. 20 mln w 2019 r. 2012 rok nie był żadnym przełomem. Prawdopodobnie bardziej pomogła ogólna rozbudowa lotnisk, sieci dróg i bazy hotelowej.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.