Nowe Węgry

Jacek Dziedzina

|

GN 17/2011

publikacja 05.05.2011 16:04

„Boże, błogosław Węgrów”. To pierwsze słowa nowej konstytucji uchwalonej w ubiegłym tygodniu w Budapeszcie. Bratanek odważył się „wrócić do średniowiecza”.

	„Boże, błogosław Węgrów”. To pierwsze słowa nowej konstytucji uchwalonej w ubiegłym tygodniu w Budapeszcie. Bratanek odważył się „wrócić do średniowiecza” „Boże, błogosław Węgrów”. To pierwsze słowa nowej konstytucji uchwalonej w ubiegłym tygodniu w Budapeszcie. Bratanek odważył się „wrócić do średniowiecza”
Fot. pap/EPA/LASZLO BELICZAY

Skansen Europy, powrót do średniowiecza, węgierski nacjonalizm… To tylko skromna dawka komentarzy, jakimi opozycja obdarowała projekt nowej ustawy zasadniczej. Rzeczywiście, konstytucja przygotowana przez prawicową partię Fidesz jest uosobieniem wszystkiego, co powoduje alergię europejskiej lewicy. Odwołanie do Boga i chrześcijaństwa oraz do Świętej Korony Węgierskiej i św. Stefana, twórcy państwa węgierskiego, ochronę życia od poczęcia i małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety oraz zmianę nazwy państwa z Republiki Węgierskiej na Węgry politolog z Progressive Institute Máté Gyömöre w rozmowie ze mną nazwał… szowinizmem.

Tymczasem nowa konstytucja jest ostatecznym zerwaniem z komunistyczną i postkomunistyczną przeszłością. Węgry były ostatnim krajem w Unii Europejskiej, w którym dotąd obowiązywała ustawa zasadnicza z czasów stalinowskich (z 1949 roku). Owszem, od 20 lat wielokrotnie nowelizowana, ale jednak stara. Jednoznaczne nawiązanie w nowej konstytucji do węgierskiej tradycji jest również jasną deklaracją ideową, wyborem racjonalnej wizji państwa i narodu, tak obcej zwolennikom poprawności politycznej. Inny politolog, Gábor Takács z Nézőpont Institute w Budapeszcie, powiedział mi niedawno: – Konstytucja będzie symboliczną deklaracją, że zaczęła się nowa era.

Prawo widziane z prawej
Partia Fidesz pod wodzą Victora Orbána od początku zapowiadała, że jej celem jest uchwalenie nowej konstytucji. Plan stał się realny po ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych, w których prawica zdobyła większość pozwalającą na realizację tego projektu nawet bez udziału opozycji. I rzeczywiście, podczas głosowania nad ostatecznym tekstem nowej ustawy zasadniczej na sali nie było deputowanych Partii Socjalistycznej i lewicowo-liberalnej partii Polityka Może Być Inna. Przeciw głosowała tylko skrajna prawica z partii Jobbik. Ponieważ prezydent na Węgrzech wybierany jest przez parlament, a nie w wyborach powszechnych, nie było obaw, że konstytucja nie zostanie przez niego podpisana – urząd ten sprawuje wybrany przez rządzący Fidesz Pal Schmitt. Podpisanie zaplanowano na 25 kwietnia, czyli w dniu pierwszej rocznicy wygranych przez Fidesz wyborów. Nowa konstytucja zacznie obowiązywać od stycznia 2012 roku.

Oprócz wspomnianych, symbolicznych dla kraju i przywracających mu tożsamość odwołań do Boga, chrześcijaństwa i Korony Węgierskiej, ustawa zasadnicza wprowadza kilka szczegółowych rozwiązań prawnych, choć nie narusza zasadniczo aktualnego ustroju. Ważną zmianą jest zapis o tym, że „nieludzkie zbrodnie przeciwko Narodowi Węgierskiemu i jego obywatelom dokonane przez dyktatorów narodowo-socjalistycznych i komunistycznych nigdy nie ulegną przedawnieniu”. To łączy się także z wyraźnym określeniem, że od 1944 roku aż do 1990 Węgry nie były suwerennym państwem. Z kolei stawiany przez lewicę zarzut o nacjonalizm i szowinizm konstytucji wydaje się dziwaczny, gdy czytamy artykuł mówiący, że „narodowości żyjące w tym kraju przynależą do węgierskiej wspólnoty politycznej i są częścią składową państwa”. Z jednej strony rośnie i tak duża rola parlamentu (między innymi przez zwiększenie obszarów, w których wymagana jest większość dwóch trzecich), który wybiera prezydenta, ale jednocześnie głowa państwa zostaje wzmocniona m.in. prawem do rozwiązania parlamentu, jeśli ten nie przyjmie budżetu do 31 marca. Z przesłanego GN raportu budapesztańskiego Nézőpont Institute wynika również, że choć rola Trybunału Konstytucyjnego zostaje nieco ograniczona, to jednocześnie jego sędziowie stają się bardziej niezależni od rządzącej ekipy – ich kadencja zwiększa się z 9 do 12 lat, a liczba rośnie z 11 do 15 sędziów. Wydłuża się również kadencja samorządów (z 4 do 5 lat).

Premier z charakterem
Opozycja krytykowała Fidesz nie tylko za treść konstytucji, ale także za tryb jej przyjęcia – bez referendum. I być może to jedyny godny zastanowienia zarzut. Faktycznie rząd Victora Orbána nie ukrywał, że zależy mu na usprawnieniu rządów przez ograniczenie roli referendum w ogóle, co może budzić kontrowersje. Z drugiej strony Węgrzy, dając pełnię władzy Fideszowi (najpierw w parlamencie, a potem także w samorządach), wiedzieli, za jakim projektem państwa głosują, bo partia nie kryła się ze swoimi pomysłami na nową konstytucję. Co więcej, w przesłanym nam raporcie Nézőpont Institute prezentuje wyniki badań, z których wynika, że większość Węgrów akceptuje podstawowe zapisy konstytucji. Aż 81 proc. badanych zgadza się na odwołanie do Korony Węgierskiej, 69 proc. uznaje rolę chrześcijaństwa w tworzeniu tożsamości narodowej, a 67 proc. zgadza się na zapis, że forint jest oficjalną walutą. Oczywiście skoro poparcie jest tak duże, to rodzi się pytanie, dlaczego rząd nie poddał konstytucji pod głosowanie w referendum. Byłoby to jeszcze mocniejsze przejście do nowej ery węgierskiej. Nie zmienia to jednak zasadniczej oceny rządu Orbána: premier Węgier znowu zapunktował za konsekwencję. To postawa tak różna od zachowań polityków bojących się reform i słupków sondażowych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.