Błogosławiony Papież o polskiej wolności

ks. Dariusz Kowalczyk

|

GN 17/2011

publikacja 05.05.2011 11:32

Kościół wciąż stawiany jest pod murem, kiedy tylko mocniej upomni się o prawdę i moralność w życiu społecznym.

Pamiętam Msze za ojczyznę w latach 80. ub. wieku. 13. dnia każdego miesiąca, a szczególnie 13 grudnia, gromadzili się w świątyniach wierzący, ale i niewierzący. Kościół był wówczas jedyną przestrzenią wolności. Z palcami podniesionymi w górę w kształcie litery „V” ludzie śpiewali: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie”. Przyszedł rok 1989. Msze za ojczyznę odprawiano nadal, ale nie były one już tak tłumne, a pewna część tych, którzy dawniej w nich uczestniczyli, stwierdziła, że Kościół nie tylko nie jest już oazą wolności, ale tej wolności wręcz zagraża, gdyż „chce państwa wyznaniowego”.

Mimo wszystko wierni zaczęli śpiewać: „Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie”. I oto dziś, po ponad 20 latach od „upadku komuny”, już nie 13., ale 10. dnia każdego miesiąca, podczas Mszy i manifestacji wielu powraca do sformułowania: „… racz nam wrócić, Panie”. Niektórzy mówią, że to skandal i obraza dla tych, którzy wywalczyli nam wolność. Inni widzą to inaczej, tak jak pewna internautka, która napisała: „Owszem, ja od tej chwili też będę śpiewać »Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie«. Nie czuję, abym pluła w twarz bohaterom walczącym o wolność, wprost przeciwnie, jestem im to winna, abym takiej Polski nie nazywała wolną”. Spór o rozumienie wolności trwa, zaostrza się.

O wolności mówił często do Polaków Jan Paweł II. W roku 1983, w czasie pierwszej pielgrzymki do Polski po wprowadzeniu stanu wojennego, papież ze szczytu Jasnej Góry nauczał: „Tutaj też nauczyliśmy się tej podstawowej prawdy o wolności narodu: naród ginie, gdy znieprawia swojego ducha – naród rośnie, gdy duch jego coraz bardziej się oczyszcza; tego żadne siły zewnętrzne nie zdołają zniszczyć!”. To była wielka katecheza o byciu wewnętrznie wolnym w czasach zewnętrznego zniewolenia. Ojciec Święty wskazywał, że z tej wolności ducha może narodzić się upragniona wolność narodu i państwa. „O Jasną Górę też opierała się – podkreślał papież – nadzieja narodu oraz wytrwałe dążenie do odzyskania niepodległości, wyrażane w słowach: Przed Twe ołtarze zanosim błaganie »Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!«”. Nauczanie Jana Pawła II pomagało nam w tamtym okresie znajdować w sobie wolność wewnętrzną i mieć nadzieję na wyzwolenie zewnętrzne.

Wydawałoby się, że pierwsza po 1989 roku pielgrzymka papieża do Polski powinna być jednym wielkim świętowaniem odzyskanej wolności. Po części była, ale w słowach Ojca Świętego do nas pojawiło się zatroskanie o kształt i los dopiero co odzyskanej wolności. Jan Paweł II, odwołując się do Dekalogu, przestrzegał: „Wolność jest trudna, trzeba się jej uczyć, trzeba się uczyć być prawdziwie wolnym, trzeba się uczyć być wolnym tak, ażeby nasza wolność nie stawała się naszą własną niewolą, zniewoleniem wewnętrznym, ani też nie stawała się przyczyną zniewolenia innych” (Płock 1991). Nie wszystkim takie słowa się podobały.

Niektóre środowiska szerzyły tezę, że Jan Paweł II nie rozumie już Polski i jej aspiracji, by być nowoczesnym państwem. Nie mieli racji! Papież doskonale znał Polskę i właśnie dlatego przypominał Polakom, w tym rządzącym, że „wolności nie można tylko posiadać, (…) zużywać”, ale „trzeba ją stale zdobywać i tworzyć”, i że „wolności nie gruntuje się inaczej, jak tylko przez prawdę” (Warszawa 1991). Prawdę w relacjach z innymi i w relacji z Bogiem.

Jedną z płaszczyzn, na której wyraźnie widać związek wolności z prawdą, są media. Wolność to między innymi wolność słowa. Jan Paweł II zauważył jednak, że „niewiele daje wolność mówienia, jeśli słowo wypowiadane nie jest wolne. Jeśli jest spętane egocentryzmem, kłamstwem, podstępem…” (Olsztyn 1991). Rzeczywiście, manipulacje medialne na wielką skalę mogą być dużo bardziej zniewalające człowieka niż oficjalny urząd cenzury. Papież dostrzegł ponadto, że kiedy Kościół domaga się prawdy w życiu społeczno-politycznym, to bywa szykanowany jako ten, który chce coś narzucić, ograniczyć wolność. Odpowiadając na te zarzuty, stwierdził, iż teza, „że Kościół jest wrogiem wolności, jest jakimś szczególnym chyba nonsensem tu, w tym kraju (…), gdzie Kościół tyle razy dowiódł, jak bardzo jest stróżem wolności” (Wrocław 1997). Medialne ataki, jakie spotkały abp. Gądeckiego po jego świetnym, prorockim kazaniu, wygłoszonym 10 kwietnia w katedrze warszawskiej, pokazują, że Kościół wciąż stawiany jest pod murem, kiedy tylko mocniej upomni się o prawdę i moralność w życiu społecznym.

Nasza wolność, w tym wolność słowa, jest bardzo ułomna. Czy jednak ta sytuacja usprawiedliwia śpiewanie: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie”? Niech każdy sam odpowie sobie na to pytanie. W każdym razie pozostaje faktem, że coraz więcej Polaków zaczyna odczuwać dotkliwy brak prawdy, a w konsekwencji uważa, iż nie zmierzamy ku większej wolności, ale stajemy się coraz bardziej zniewoleni. Nie wystarczy bowiem powtarzać, że dziś mamy większą wolność niż za PRL-u. Trzeba jeszcze zdiagnozować, w którym kierunku podążamy. Jeśli między pełnią wolności a całkowitym zniewoleniem przeprowadzimy linię, to jedną sprawą jest stwierdzenie, w którym punkcie tej linii się znajdujemy, a drugą określenie kierunku, w jakim podążamy. Szukając odpowiedzi na te pytania, sięgnijmy do wielkich homilii Jana Pawła II do Polaków, a także do innych jego tekstów, w których tłumaczył, co znaczą słowa, że „prawda nas wyzwoli”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.