Czy synody mogą się mylić?

05.10.2023 00:00 GN 40/2023

publikacja 05.10.2023 00:00

O synodach, wewnątrzkościelnych napięciach i sposobie rozwiązywania sporów mówi o. Jarosław Kupczak OP.

O. Jarosław Kupczak Ur. 1964. Dominikanin, profesor teologii, kierownik Katedry Antropologii Teologicznej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie oraz dyrektor Ośrodka Badań nad Myślą Jana Pawła II. O. Jarosław Kupczak Ur. 1964. Dominikanin, profesor teologii, kierownik Katedry Antropologii Teologicznej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie oraz dyrektor Ośrodka Badań nad Myślą Jana Pawła II.
henryk przondziono /foto gość

Ks. Rafał Bogacki: Czym jest synodalność?

Jarosław Kupczak OP:
Synod w Kościele powstał jako organizacyjna forma konsultacji i tworzenia jednomyślności w podejmowaniu decyzji. Chodzi zatem o wyrażenie czegoś, co jest bardzo ważne dla istoty Kościoła. W rozważaniu o synodzie musimy wziąć pod uwagę to, czym jest Kościół i jaka jest jego istota, a także konkretną, historyczną formę wyrażenia tej istoty. W Dziejach Apostolskich, czyli pierwszej spisanej historii Kościoła, widzimy, że kolegium Dwunastu działa jednomyślnie i troszczy się o jednomyślne podejmowanie decyzji. Papież Franciszek nazwał zgromadzenie apostołów w Jerozolimie w 49 r. pierwszym synodem Kościoła. Czasami to wydarzenie nazywane jest także soborem jerozolimskim. Wówczas zapadły kluczowe decyzje dla przyszłości chrześcijaństwa i jego stosunku do judaizmu. Papież stwierdził kiedyś, że to paradygmatyczny, wzorcowy synod Kościoła.

W jaki sposób apostołowie wyrazili jednomyślność w podejmowaniu decyzji?

Mamy tutaj do czynienia z trzema ważnymi elementami. Po pierwsze, istnieje realny problem – jak Kościół w Jerozolimie ma zachowywać się wobec chrześcijan pochodzących spoza judaizmu. Apostołowie stanęli przed pytaniem, czy należy zobowiązywać ich do obrzezania i zachowania przepisów religii mojżeszowej. Po drugie, Paweł, który zetknął się z tym problemem w trakcie swojej działalności misyjnej, przyjeżdża do Jerozolimy i przedstawia sprawę kolegium apostołów, aby oni podjęli decyzję. Po trzecie, w synod jerozolimski zaangażowany jest cały Kościół. Decyzję podejmują apostołowie pod wpływem mów Piotra i Jakuba, jednak zostaje ona przyjęta jednomyślnie przez wszystkich, ze św. Pawłem włącznie. Przyjmuje ją także cała gmina jerozolimska, która w jakiejś mierze uczestniczy w obradach. Synod jerozolimski jest zrealizowaniem tego, co na innym miejscu wyrażają Dzieje Apostolskie – wszyscy chrześcijanie są jednego serca i jednego ducha. Podczas synodu ta jednomyślność jest zastosowana do procesu podejmowania decyzji.

Czy synody myliły się kiedykolwiek w sprawach doktrynalnych?

Pierwsze 500 lat istnienia Kościoła to okres żywego tworzenia się doktryny chrześcijańskiej. Komunikacja pomiędzy centrum, którym bardzo szybko stał się Rzym, a prowincjami była utrudniona. Chrześcijanie musieli jednak formułować prawdy wiary, wiedzieć, w co wierzą. Te dyskusje odbywały się na synodach prowincjalnych. Nierzadko ich owocem były błędne decyzje, jak np. podczas kryzysu ariańskiego, gdy synody umniejszały rolę Syna Bożego. Zdarzały się także fałszywe sobory. Przykładem jest tzw. sobór zbójecki zwołany w 449 roku, na którym ogłoszono błędne tezy dotyczące chrystologii. Decyzje tego zgromadzenia nie zostały przyjęte przez Kościół. Myliły się więc synody, a także poszczególni biskupi, ale w całej historii Kościoła nigdy nie zdarzyło się, by biskup Rzymu popadł w stan formalnej herezji i sprzeciwił się doktrynie katolickiej. Pomiędzy Rzymem a lokalnymi Kościołami istniały tarcia i wymiana argumentów. Nierzadko też biskupi wymagali od papieża, by skorygował jakąś opinię bądź ją jednoznacznie wyraził.

Spory teologiczne są nieodłącznym elementem życia Kościoła?

W wewnątrzkościelnej debacie zawsze istniało wiele napięć, bo jest to charakterystyczne dla ludzkiego życia. Te tarcia obecne były także w procesie formowania się struktury i doktryny Kościoła.

Do idei synodalności powrócił papież Paweł VI po Soborze Watykańskim II. Jaka myśl eklezjologiczna kryła się za powrotem do idei synodu?

W XIX wieku istniała tendencja do monarchicznego ujmowania struktury władzy w Kościele. Ta eklezjologia, nazywana czasami ultramontanizmem, miała także dobre strony. Kościoły, które nierzadko znajdowały się w antychrześcijańskim kontekście politycznym, np. we Francji, w Niemczech czy Italii, zwracały się ku papiestwu. Rzym był miejscem krystalizowania się tego, co katolickie. Jeden z ultramontanistów ujął to w pewnym obrazie – mówił, że jego idealny dzień rozpoczyna się od tego, że otrzymuje gazetę i bullę papieską. Gazeta informuje o tym, co dzieje się w kraju, a bulla papieska pokazuje, jaki mieć do tego stosunek. Słabą stroną tej eklezjologii było pomniejszenie roli biskupów. Wielkim dokonaniem soboru było przypomnienie, że biskupi diecezjalni nie są urzędnikami Kurii Rzymskiej ani Watykanu, ale następcami apostołów. Każdy z nich jest powołany bezpośrednio przez Chrystusa. Docenienie wartości urzędu biskupa łączyło się z powrotem do intuicji zawartej w Dziejach Apostolskich. Biskupi rozproszeni po całym świecie mają sprawować władzę w diecezjach tak, jak sprawowali ją apostołowie, czyli w jedności ze sobą. Tak rozumiana jedność uzyskała podczas soboru nazwę kolegialności. Zarówno instytucja synodu biskupów, jak i powstałe po soborze krajowe konferencje episkopatów miały za zadanie realizowanie tej kolegialności.

Czym aktualny synod różni się od wcześniejszych?

Papież kładzie duży nacisk na konsultacje synodalne. One odbywały się także przed poprzednimi synodami. Konsultowano wówczas środowiska naukowe, biskupów i świeckich. Na synody zapraszano przedstawicieli innych Kościołów chrześcijańskich, a także osoby niewierzące, wybitnych specjalistów w danej dziedzinie. Warto zaznaczyć, że szczególną otwartością w tym względzie cechował się papież Jan Paweł II. Aktualne synody charakteryzuje jeszcze większa otwartość w realizowaniu synodalności jako procesu konsultacyjnego. Znamienny jest tutaj przykład konsultacji przed dwoma synodami o małżeństwie i rodzinie. Miały one charakter wstępujący – odbywały się początkowo w parafiach, a następnie w diecezjach i stąd trafiały do Rzymu. Konsultacje przed aktualnym synodem mają podobny charakter. Intencją papieża było zaangażowanie każdej parafii, każdego klasztoru, każdej uczelni i każdej instytucji katolickiej na świecie. Ten powszechny charakter jest nowością. Otwarte pozostaje pytanie, na ile tak szerokie konsultacje mogą być skuteczne. Zgromadzenie trwa nie kilka lat, ale kilka tygodni. Ponadto trudno powiedzieć, na ile w sposób wiarygodny i rzeczowy można dokonać syntezy tak szerokich konsultacji, zwłaszcza że mają one charakter spontaniczny i nie są przeprowadzone za pomocą metod znanych na przykład w socjologii. Istnieje zatem niebezpieczeństwo jednostronnej czy wybiórczej interpretacji.

Czy aktualny proces synodalny może doprowadzić do głębokich zmian w strukturze Kościoła?

Dzisiaj żyjemy w bardzo zróżnicowanym, a nawet podzielonym Kościele. Kryzys kulturowy w niektórych krajach przyczynia się do wzrostu i dynamicznego rozwoju Kościoła, jak np. w Afryce, która uwalnia się spod zachodniej kurateli teologicznej i nieustannego wzrastania w cieniu Kościoła w Europie. Podobnie jest w Azji. W innych miejscach kryzys powoduje procesy sekularyzacyjne. To sytuacja Kościoła w Europie. Wiele aktualnych dyskusji odsłania poważne problemy, podobnie jak na pierwszym synodzie Kościoła w Jerozolimie. Dyskusja pokazuje też istotne różnice pomiędzy lokalnymi Kościołami i podziały wewnątrz nich. Podejmowane kwestie dotyczą wielu zapalnych kwestii stawianych przez dzisiejszą kulturę – moralności seksualnej czy rozumienia małżeństwa i rodziny, funkcji biskupa i kapłana, struktury władzy w Kościele. Synod musi postawić najbardziej istotne pytania dotyczące Kościoła, takie jak kwestia jedności i różnorodności. Nie zapominajmy, że centrum Kościoła przenosi się dzisiaj z Europy do Ameryki Południowej, Afryki i Azji.

Czy obawy dotyczące zmian w doktrynie Kościoła są uzasadnione?

W pewnej mierze tak, zwłaszcza jeśli słuchamy głosów dochodzących z niemieckiej Drogi Synodalnej. To może budzić obawy. Kard. Müller wielokrotnie stwierdzał, że Kościół w Niemczech znajduje się w stanie doktrynalnej schizmy w wielu kluczowych tematach: prymatu biskupa Rzymu, rozumienia władzy biskupa, stosunku do interkomunii, etyki seksualnej i mniejszości seksualnych. Te wyraźnie zaznaczone stanowiska wyłonione podczas Drogi Synodalnej wpisują się w szerszy kontekst autonomii Kościoła w Niemczech. Tendencja do pójścia własną drogą, niezależną od Rzymu, jest obecna także w Kościołach w Ameryce Południowej. Nie ulega wątpliwości, że synod w Rzymie będzie odbywał się w atmosferze doktrynalnego konfliktu.

Czy katolicy nad Wisłą mogą upatrywać w synodzie szansę, czy zagrożenie?

Katolik nad Wisłą powinien pamiętać o tym, co oznacza bycie katolikiem. Chodzi o przynależność do Kościoła, który ma swoją jasno ustaloną strukturę. Jej elementami są: prymat biskupa Rzymu czy corpus niezmiennej nauki. W kontekście synodu przypominają mi się znane słowa Mikołaja Reja, który uzasadniał potrzebę zastąpienia łaciny językiem polskim: „Polacy nie gęsi i swój język mają”. Te słowa wyrażają coś więcej niż troskę o język i szacunek dla niego. Każdy Kościół lokalny musi mówić własnym językiem, nie powtarzając tego, co mówią inni. Nasza kultura narodowa, a także Kościół w Polsce znajdują się – w tyglu sporów o synodalność – w ciekawym momencie określania własnej podmiotowości. Teologia synodalności mocno podkreśla to, że każdy Kościół lokalny ma swoją podmiotowość. Różnimy się od Kościoła w Argentynie, Nigerii czy Australii. Każdy Kościół karmi się tym, co niezmienne i powszechne w Kościele, czyli tradycją apostolską. Ale karmi się także lokalną tradycją, historią, pamięcią o własnych świętych, którzy mierzyli się z innymi problemami niż Kościoły w innych częściach świata. W zdaniu Mikołaja Reja odnajduję radę dla katolików nad Wisłą: nie naśladujcie innych i nie przeszczepiajcie do Kościoła w Polsce problemów, które są istotne dla innych krajów, ale nie dla nas. Uczcie się z własnej historii i bądźcie dumni z tego, czym jest Kościół w Polsce i czym – w pozytywny sposób – różni się od innych.

rafal.bogacki@gosc.pl

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.