Polska – siatkarskie supermocarstwo?

Jarosław Dudała


|

GN 39/2023

publikacja 28.09.2023 00:00

Polacy kochają siatkówkę. Ja też.

Polska drużyna siatkarska – mistrzowie Europy 2023. Polska drużyna siatkarska – mistrzowie Europy 2023.
DOMENICO CIPPITELLI /epa/pap

Polska to siatkarskie supermocarstwo. Na trzech ostatnich mistrzostwach świata mężczyzn (2014, 2018, 2022) nasza reprezentacja dwa razy zdobyła złoto i raz srebro. Dwa z trzech finałów siatkarskiego mundialu odbyły się w katowickim Spodku.


W mistrzostwach Europy szło nam trochę gorzej, ale co to znaczy „gorzej”? To znaczy, że w ciągu ostatnich 14 lat Polacy dwa razy wywalczyli złoto. Ostatni z tych triumfów oglądaliśmy niedawno, gdy Biało-Czerwoni w Rzymie pokonali w finale Włochów, czyli aktualnych mistrzów świata. Nie pozwolili im ugrać nawet jednego seta. Polska jest dziś w stanie jednocześnie wystawić co najmniej dwie szóstki na światowym poziomie. Nie ma drugiej takiej reprezentacji na świecie.


Ufam Bogu bezgranicznie


Na newralgicznych pozycjach dwóch przyjmujących mamy do dyspozycji co najmniej pięciu graczy ze ścisłego światowego topu. Aleksander Śliwka to mentalna opoka drużyny, wybitny technik, do którego kierowane są piłki w decydujących momentach.


Wilfredo Leon został uznany za najbardziej wartościowego gracza niedawnych mistrzostw Europy. Jest też posiadaczem rekordu prędkości piłki przy zagrywce – 138 km/godz.! Nawiasem mówiąc, pochodzący z Kuby Wilfredo to człowiek wiary. Potrafił ją wyznać po zwycięstwie, ale i po druzgocącej porażce na ostatnich igrzyskach olimpijskich. – Pomyślałem sobie, że pewnie Bóg miał taki plan, a ja Mu ufam bezgranicznie. Widocznie to nie był odpowiedni moment, może to dla mnie znak, że mam trenować trzy razy mocniej – powiedział wtedy dziennikarzowi „Przeglądu Sportowego”. 


Kolejny przyjmujący Bartosz Bednorz był w mojej ocenie najlepszym zawodnikiem tegorocznego finału europejskiej Ligi Mistrzów. Rok wcześniej ten sam tytuł przyznałbym Kamilowi Semeniukowi. A jest jeszcze przecież świetny Tomasz Fornal.


Na pozycji atakującego na mistrzostwach Europy mieliśmy praktycznie jednego zawodnika – Łukasza Kaczmarka. To dość nietypowy gracz. Nie przypomina bombardierów o ciężkiej ręce, takich jak Holender Nimir Abdel-Aziz. Rzadko wbija w parkiet spektakularne gwoździe. To gracz bardziej subtelny – ale skuteczny. Skromnie mówił po zwycięstwie w tegorocznej edycji Ligi Narodów, że w pierwszej szóstce jest tylko na chwilę; że miejsce w ataku należy do Bartosza Kurka. Kurek to atleta światowego formatu, a w dodatku kapitan drużyny. To z powodu jego charakterystycznej fryzury kadra Polski nazywa siebie „gangiem Łysego”. Ostatnio jednak cierpi z powodu kontuzji. Nie grał regularnie na Euro, ale to, jak wspierał drużynę, zasługuje na najwyższy szacunek.


Tuż przed ostatnimi mistrzostwami Europy z kadry wypadł z powodu kontuzji obdarzony potężnym serwisem środkowy Mateusz Bieniek. Zastąpił go znakomicie Norbert Huber. Jego partner na środku siatki Jakub Kochanowski miał zaledwie 21 lat, gdy został mistrzem świata – i juniorów, i seniorów. W odwodzie na pozycji środkowego mamy jeszcze doświadczonego Karola Kłosa i młodego, ale prezentującego się dobrze na poziomie światowym Mateusza Porębę.


Urodzony generał


Libero Paweł Zatorski to legenda, MVP ostatniego finału Ligi Narodów. Gdyby nie to, na pozycji tej grałby już pewnie znakomicie spisujący się Jakub Popiwczak. 


Marcin Janusz to wciąż zawodnik młody jak na rozgrywającego. Ale czy można mówić o braku doświadczenia u mistrza Europy, wicemistrza świata i dwukrotnego triumfatora Ligi Mistrzów? A przecież do dyspozycji selekcjonera są jeszcze dwaj inni rozgrywający z tytułami mistrzów świata na koncie: Grzegorz Łomacz i Fabian Drzyzga.


Trenerem Biało-Czerwonych jest Serb Nikola Grbić. Urodzony generał. Potrafi jednak wzruszyć się do łez.


Tym, co sprawia, że tak kochamy naszych siatkarzy, są nie tylko ich osiągnięcia sportowe. Chodzi także o to, że są to sympatyczni goście, chłopaki z sąsiedztwa.


Sukcesy Polaków okupione są straszliwym trudem. Kamil Semeniuk opowiadał, że na obozie kadry w Zakopanem pracował na siłowni tak ciężko, że w końcu zupełnie go „odcięło”, był całkowicie złamany fizycznie i psychicznie. Do tego dochodzą liczne loty długodystansowe, zmiana stref czasowych, a pewnie nie w każdym hotelu są łóżka, w których dwumetrowcy mogą się wygodnie wyspać. Ile wolnego czasu mieli nasi zawodnicy po wygraniu mistrzostw Europy? Cztery dni. Potem – zgrupowanie przed kwalifikacjami olimpijskimi.


Orkiestra von Karajana


A siatkówka klubowa? ZAKSA Kędzierzyn-Koźle ostatnio trzy razy z rzędu wygrała europejską Ligę Mistrzów (w 2021, 2022 i w 2023 r.). W ostatnim z finałów LM pokonała inny polski zespół – Jastrzębski Węgiel. To tak, jakby futbolowa drużyna Piasta Gliwice po raz trzeci z rzędu wygrała piłkarską Ligę Mistrzów, pokonując w finale Górnika Zabrze. Potraficie to sobie wyobrazić?!


O sile jastrzębskiej drużyny niech świadczy fakt, że choć w latach 2021–2023 ZAKSA zwyciężała w rozgrywkach europejskich, to na krajowym gruncie musiała uznać wyższość Jastrzębskiego Węgla, który zdobywał mistrzostwo Polski. ZAKSA to fenomen. Większość pierwszej szóstki dzisiejszej reprezentacji to obecni albo byli gracze zespołu klubu z Kędzierzyna. Zmieniali się trenerzy, z drużyny odchodziły czołowe postacie, a ZAKSA jak wygrywała, tak rok po roku wygrywa najcenniejsze trofeum w europejskiej siatkówce klubowej. 


O Filharmonikach Berlińskich za czasów Herberta von Karajana mówiono, że grają właściwie sami, a wielki dyrygent czasem jakby od niechcenia porusza ręką w nadgarstku. Kędzierzynianie podobnie – grają jak silnik ferrari.


Jednak polska PlusLiga to nie tylko giganci z Kędzierzyna i Jastrzębia. Bardzo dzielnie radzi sobie w niej skromny Aluron CMC Warta Zawiercie. Jeszcze niedawno jego trenerem był wybitny szkoleniowiec z Serbii, obecny selekcjoner reprezentacji tego kraju Igor Kolaković, a zawodnikiem – inna sława serbskiego i światowego volleya Uroš Kovačević. Obecnie Jurajskich Rycerzy prowadzi Michał Winiarski, niegdyś wybitny reprezentant Polski, mistrz świata, który jednocześnie jest trenerem reprezentacji Niemiec. Odradza się też potęga Resovii.


Wielcy ciągną 
do Polski


Trenerzy w PlusLidze to najwyższa światowa półka. Prowadzący dziś reprezentację Polski Nikola Grbić poprowadził niedawno ZAKSĘ do triumfu w Lidze Mistrzów. Jego następcą w Kędzierzynie został Georghe Cretu, który też wygrał z ZAKSĄ Ligę Mistrzów i doprowadził do brązowego medalu mistrzostw Europy kadrę Słowenii. Ostatnio klub z Kędzierzyna trenował fiński szkoleniowiec Tuomas Sammelvuo, który wcześniej był selekcjonerem rosyjskiej Sbornej, prowadził także najlepsze rosyjskie kluby.


Litanię pracujących w Polsce trenerskich gwiazd można by ciągnąć niemal w nieskończoność. Chcę jednak wymienić jeszcze tylko jednego szkoleniowca, Argentyńczyka Javiera Webera. Jest tak znakomitym specjalistą, że amerykańska federacja poprosiła go, żeby uczył gry w obronie świetną przecież drużynę USA. Weber to mistrz. Tymczasem w Polsce trenuje rosnący w siłę, ale wciąż pozostający gdzieś w środku tabeli Indykpol AZS Olsztyn.


Polska liga nie jest najbogatsza w Europie. Więcej płacą pewnie kluby z Rosji, Turcji czy Włoch. A jednak grali czy grają u nas reprezentanci takich potęg siatkarskich jak Brazylia, Francja, USA czy Słowenia. U nas uczyli się siatkówki czołowi reprezentanci Niemiec. Mieliśmy też niegdyś w polskiej lidze świetnych zawodników z paszportami Włoch (np. Michał Łasko) i Rosji (m.in. Paweł Abramow, Maksym Żygałow).


Nie wspomniałem jeszcze o siatkówce kobiecej. Po latach jej świetności przyszły trochę gorsze czasy. Wydaje się jednak, że obecny trener Stefano Lavarini trafił do serc naszych pań i tchnął w nie nowego ducha. Dość dobrze idzie też polskim siatkarzom w niższych kategoriach wiekowych, co świadczy o dobrym szkoleniu. 


A co z piłką kopaną?


Jak to możliwe, że Polska odnosi takie sukcesy w piłce siatkowej, a w piłce nożnej, ech... Nie chcę się wyzłośliwiać ani dawać prostych odpowiedzi. Jakimś wyjaśnieniem może być stwierdzenie, że pieniądze, jakimi obraca się w siatkówce, to niewielki ułamek tych, które krążą w świecie futbolu. Jeśli wierzyć doniesieniom prasowym, najlepiej zarabiający siatkarz świata Wilfredo Leon ma przychody czternaście czy piętnaście razy niższe niż Robert Lewandowski. A gdzie są mniejsze pieniądze, tam łatwiej się przebić.


Polskiej siatkówki nie ominęły oskarżenia o korupcję, ale trzeba przyznać, że dyscyplina ta dobrze się u nas rozwija. Duża w tym zasługa jej wieloletniego sponsora, właściciela sieci Plus GSM (do którego dołączył później Orlen) oraz Polsatu, który od dawna popularyzuje ten sport. Niemałą rolę odgrywają tu znakomici komentatorzy, z Tomaszem Swędrowskim (byłym mistrzem Polski) i Wojciechem Drzyzgą (trzykrotnym wicemistrzem Europy) na czele. Ich dziennikarski poziom dorównuje temu, który prezentują nasi siatkarze. Chapeau bas, panowie!

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.