Libia: Ataki na zachodnie placówki

PAP

publikacja 02.05.2011 07:54

W reakcji na wieść, że w ataku NATO zginął syn i trzej wnukowie Muammara Kadafiego, tłum w stolicy Libii Trypolisie zaatakował w niedzielę ambasady Wielkiej Brytanii, USA i Włoch oraz biura ONZ. Po ataku organizacja wycofała z Libii międzynarodowy personel.

Libia: Ataki na zachodnie placówki Zgliszcza budynku, w którym zginął syn i trzej wnukowie Muammara Kadafiego PAP/EPA

W chwili napaści placówki były puste, bo Wielka Brytania, USA i Włochy wycofały swój personel dyplomatyczny już kilka tygodni temu, nie ma doniesień o ofiarach.

Gdy po Trypolisie rozniosła się wiadomość o ataku NATO, wściekły tłum spalił budynki brytyjskiej ambasady, w tym rezydencję ambasadora - poinformowało Foreign Office, dodając, że budynki zostały wcześniej "obrabowane (...) i doszczętnie zniszczone". W odpowiedzi na ten incydent Wielka Brytania odwołała libijskiego ambasadora w Londynie, dając mu czas do poniedziałku na wyjazd. Spalona została też ambasada Włoch. Ministerstwo spraw zagranicznych tego kraju oświadczyło, że atak na placówkę "nie osłabi" zaangażowania Włoch w dalszą walkę w tym kraju w ramach misji dowodzonej przez NATO.

USA wycofały personel ambasady już na początków niepokojów w tym kraju. Obecnie interesy tego kraju na terytorium Libii reprezentuje Turcja.

Wandale wtargnęli również do pustych biur ONZ, ukradziono samochody - poinformowała Stephanie Bunker, rzeczniczka ONZ-owskiego Biura ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA). Z powodu ulicznych niepokojów 12 pracowników ONZ wyjechało z Libii do sąsiedniej Tunezji.

USA potępiły ataki "w możliwie najostrzejszych słowach" - powiedział rzecznik amerykańskiego departamentu stanu Mark Toner.

Ponadto zarówno MSZ Włoch jak i departament stanu USA oskarżyły reżim Kadafiego o niedostateczną ochronę zagranicznych placówek dyplomatycznych - do czego jest zobowiązany przez konwencję genewską.

W ataku NATO w nocy z soboty na niedzielę zginął najmłodszy syn Kadafiego, Saif al-Arab, oraz trzech jego wnuków. Dotychczas informowały o tym jedynie libijskie władze. NATO nie potwierdziło tych doniesień, a premier Wielkiej Brytanii David Cameron oświadczył, że celem operacji nie są żadne "konkretne osoby".