Bp Artur Ważny w Lizbonie: Uczę się od młodych ludzi

10.08.2023 00:00 GN 32/2023

publikacja 10.08.2023 00:00

O tym, czego biskup uczy się od młodych i dlaczego od lat towarzyszy im podczas ŚDM, opowiada bp Artur Ważny.

Bp Artur Ważny w Lizbonie: Uczę się od młodych ludzi roman koszowski /foto gość

Agnieszka Huf: Jaki Kościół widzi Ksiądz Biskup tutaj, w Lizbonie?

Bp Artur Ważny:
Taki, jaki powinien być! Myślę, że jest on najbliższy Chrystusowemu spojrzeniu. Wydarzenia takie jak ŚDM przypominają nam, że Kościół powinien być żywy, a akcent mamy kłaść na relacje wzajemne. A one są poprzedzone relacją z Jezusem – bez Niego jest to niemożliwe. Taki Kościół widziałem zawsze na Światowych Dniach Młodzieży, podobne doświadczenie wyniosłem z Przystanku Jezus. Na co dzień nie zawsze jest taki, bo wiemy, że potrzebuje pewnych struktur, ram. Ale bywa, że one stają się ważniejsze niż człowiek…

Można powiedzieć, że przyjechały tutaj dwie grupy młodzieży. Z jednej strony są ci, którzy na co dzień formują się w jakichś wspólnotach czy grupach i tutaj chcą pogłębiać relację z Bogiem. Ale są i tacy, którzy przyjechali, bo to fajne wydarzenie – można coś przeżyć, zobaczyć, doświadczyć rzeczy niekoniecznie duchowych. Myśli Ksiądz Biskup, że dla osób z tej drugiej grupy ten czas może być nowym początkiem w relacji z Panem Bogiem?

Nawet jeśli wielu z tych młodych, którzy tu przyjechali, nie miało wcześniej intencji, żeby szukać Jezusa, to mają tę tęsknotę za Nim w sercu. A spotykając innych, którzy relację z Nim mają głębszą, mocniejszą, ciekawszą, żywszą, zaczynają się do Jezusa zbliżać. Jednocześnie widzę, że Jego Duch jest już w nich obecny, bo przyprowadził ich tutaj.

Każdy może zaczerpnąć z tego spotkania?

Zawsze tak było. Czytamy w Ewangelii, że za Jezusem szli apostołowie, którzy zobaczyli w Nim mistrza życia, nauczyciela i dlatego chcieli Go słuchać. Ale też szli ludzie, którzy byli ciekawi tego, czy uczyni kolejny cud, po raz kolejny rozmnoży chleb. Biegali za Nim tylko dlatego, że byli chorzy, biedni i potrzebowali Jego mocy, uzdrowienia. Ale jest tu jeszcze trzecia grupa ludzi, nazwałbym ich „pojedynczy”. Jezus spotykał się osobno z Nikodemem i rozmawiał z nim, może spotykał się też z Józefem z Arymatei, skoro ten był jego „ukrytym uczniem”. Takich ludzi od lat spotykam na ŚDM – trochę podstarzałych młodych, dla których te dni młodzieży były doświadczaniem Kościoła, jakiego pragnie – myślę – większość z nas. Oni nie umieli znaleźć swojego miejsca w Kościele, a na ŚDM czuli się jak u siebie. Pamiętam wiele takich rozmów z „pojedynczymi”, którzy chcą takiego bardzo osobistego spotkania. Obok nich są ci, którzy przyjechali z ciekawości, tacy, którzy chcą się formować… I dla każdego z nich Światowe Dni Młodzieży są jakąś propozycją.

Hasłem tegorocznych ŚDM są słowa: „Maryja wstała i poszła z pośpiechem w góry”. Kolejny raz papież mówi do młodych, że mają wstać. Zaczęło się od Krakowa, od słynnego: „Wstańcie z kanapy”, potem papież podsunął młodzieży słowa: „Młodzieńcze, mówię ci, wstań”. Teraz znowu czytamy o wstaniu i wyjściu. Czy ma Ksiądz Biskup nadzieję, że ci młodzi, którzy tutaj są, wstaną i pociągną tych swoich przyjaciół, którzy nie chcą mieć z Bogiem nic wspólnego?

Trzeci raz słyszymy: „wstań”. Mama też wiele razy musi powtórzyć coś dziecku, nim ono usłyszy. Myślę, że to powtarzanie działa na wielu młodych ludzi. Odkrywają, że to „wstań”, czyli tak naprawdę „zmartwychwstań”, to jest to samo słowo, którego używają ewangeliści, mówiąc o zmartwychwstaniu Jezusa. To słowo ma najpierw uświadomić, że w ich życiu jest coś martwego. Bo skoro mają zmartwychwstać, to znaczy, że jest jakaś martwica w ich życiu. I najpierw trzeba odkryć to, co jest umarłe. Jezus mówi: jesteś w jakimś wymiarze swego życia nieżywy. Może w związku z różnymi marzeniami, nadziejami. Może dlatego, że wybrałeś Chrystusa, martwa jest twoja relacja ze środowiskiem, z kolegami, bo skoro wybierasz Kościół, to musisz się wstydzić, rumienić. To też jest jakaś martwota, coś, co cię wyklucza. Ale potem doświadczenie żywego Boga pociąga! Maryja doświadczyła tego, nosząc Jezusa pod sercem, a my możemy mieć Go w sercu.

To dla Księdza Biskupa kolejne Światowe Dni Młodzieży. Jakie owoce przyniosły poprzednie?

Znam wielu młodych, oni byli takim motorem w moim życiu kapłańskim jako duszpasterza młodzieży. ŚDM zawsze były zaczynem, przyjeżdżali kolejni młodzi, a potem zagrzewali innych do Ewangelii – to było piękne! Dla mnie ŚDM są programem pracy z młodzieżą. To nie jest event! Jeśli ktoś tak uważa, to przypuszczam, że nie był na ŚDM. W XXI wieku byłem na każdym z tych wydarzeń oprócz spotkanie w Rio de Janeiro. I wyraźnie widzę intuicję papieża, który pokazuje drogę dla młodego Kościoła. Bo ten młody Kościół bardzo szybko się starzeje i potem znowu potrzebuje jakiejś inspiracji.

Jakie są marzenia Księdza Biskupa? Na jakie słowa papieża Ksiądz Biskup czeka, czego oczekuje po tegorocznych dniach?

Z każdych ŚDM wywoziłem też coś dla siebie – jakieś przesłanie, jedno zdanie, które brzmi w moim sercu do dzisiaj. O każdym z tych wydarzeń mógłbym opowiedzieć, opisując je jednym zdaniem z przemówień papieskich. Więc jestem ciekaw, co w tym roku usłyszę – mam nadzieję, że zostanie mi przekazana jakaś obietnica, która mnie poprowadzi. Niedawno byłem na spotkaniu młodych. Zadali mi pytanie, jakie są moje marzenia. Odpowiedziałem, że marzę o takiej wspólnocie młodzieży, do której mógłbym znowu przynależeć, być z młodymi po to, żeby ich słuchać i towarzyszyć im w drodze. Żebym się nie odkleił od rzeczywistości, ale miał nieustannie ten klucz do ich serc. A jeśli oni mi go dają, to jest to wyraz ich ogromnego zaufania. Ale tego klucza sam muszę też szukać, starać się go odkryć. I na tych Światowych Dniach Młodzieży rozpoznaję, że tak naprawdę te młode serca są zawsze takie same. Potrzebują, żeby być z nimi, towarzyszyć im w doświadczeniu miłości, ale także w doświadczeniu cierpienia, które często ich spotyka.

Czyli biskup może się czegoś uczyć od młodych? Nie jest jak bp Kozioł z serialu „Ranczo”, który po swoich święceniach westchnął ze smutkiem: „Najgorsze jest to, że teraz to ja już zawsze muszę mieć rację”?

Oni cały czas mnie uczą! Dzisiaj zrobiliśmy sobie zdjęcie na tle jednego z kościołów – cała grupa, dla której głosiłem katechezę. Wysłałem mojej siostrze to zdjęcie i napisałem, że to jest Kościół. A ona mi pisze: „Ale ciebie tam nie widać!”. No właśnie o to chodzi, że jesteśmy jednością, że jesteśmy tak różnorodni, ale stanowimy jedno ciało. Każdy ma tam swoją rolę, ale biskup wcale nie musi się wyróżniać. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.