Rekordowa liczba wystąpień z Kościoła katolickiego w Niemczech. Co skłania do tak dramatycznego kroku?

Andrzej Grajewski

|

GN 29/2023

publikacja 20.07.2023 00:00

Kościół katolicki w Niemczech stracił w ciągu ostatniego roku ponad pół miliona wiernych. Jakie są przyczyny tego zjawiska?

Frankfurt nad Menem,  11 marca 2023 Katolicy niezgadzający się z tzw. Drogą Synodalną protestują przed gmachem, gdzie toczyły się obrady tego gremium. Frankfurt nad Menem, 11 marca 2023 Katolicy niezgadzający się z tzw. Drogą Synodalną protestują przed gmachem, gdzie toczyły się obrady tego gremium.
Eva Krafczyk /dpa/pap

Ubiegły rok był w Niemczech rekordowy pod względem wystąpień z Kościoła katolickiego. Jak wynika z danych Konferencji Episkopatu Niemiec, aktu apostazji dokonały 522 652 osoby, więcej niż kiedykolwiek wcześniej. W Niemczech podatek kościelny (Kirchensteuer) płaci każdy członek wspólnoty wyznaniowej posiadającej osobowość prawną. Można tego uniknąć jedynie poprzez wypisanie się z Kościoła. W ten sposób państwo i Kościoły mają szczegółową dokumentację wszystkich aktów apostazji. Jednak motywy skłaniające ludzi do tego dramatycznego kroku zmieniły się na przestrzeni ostatnich lat. O ile chęć niepłacenia podatku dominowała w latach poprzednich, obecnie większość decydujących się na ten krok (55,5 proc.) jako motyw swego postępowania wymienia utratę zaufania do instytucji Kościoła. Chęć niepłacenia podatku kościelnego deklaruje jako główną przyczynę jedynie 28,7 proc. Powodem marginalnym – jak wynika z badań – jest utrata wiary, na co wskazywało jedynie 11,8 proc. badanych.

Wyjść ze strefy komfortu

Bartosz Dudek, szef polskiej redakcji „Deutsche Welle” oraz członek Niemieckiego Stowarzyszenia Publicystów Katolickich, wskazuje, że na wzrost liczby występujących z Kościoła ma wpływ ogólna sekularyzacja społeczeństwa, która dotyka zarówno Kościół katolicki, jak i ewangelicki. Następuje wymiana pokoleń, odchodzą ludzie religijni, a ich miejsce zajmują obojętni czy nawet wrogo nastawieni do religii. Do tego w przypadku Kościoła katolickiego dochodzą skandale na tle seksualnym i podejście do nich niektórych hierarchów. – Najbardziej kontrowersyjną osobą w niemieckim episkopacie jest w tej chwili arcybiskup Kolonii kard. Rainer Woelki, który w 2020 roku zablokował publikację pierwszej wersji raportu na temat pedofilii, zamówionego przez jego archidiecezję. To spotkało się z ogromnym oburzeniem katolików i miało wpływ na wysoką statystykę wystąpień w tej konkretnej archidiecezji. Są jeszcze choroby kościelne natury ogólnej: skostniałe, zbiurokratyzowane struktury, bardzo statyczny i bierny model duszpasterstwa – ocenia red. Dudek. – W Kościele niemieckim brakuje tego, o co tak bardzo apeluje papież Franciszek – wychodzenia ze strefy komfortu do ludzi, nawet za cenę „poobijania się”. Nieprzystający do czasów współczesnych jest sposób zarządzania diecezjami, oparty na niemal średniowiecznym modelu episkopalnym, na którego czele stoi biskup, w przeszłości często arystokrata z książęcym czy hrabiowskim rodowodem. Uświadomiłem to sobie w czasie wizyty w katedrze w Bambergu, gdzie są wymienione nazwiska wszystkich arcybiskupów do dzisiaj. Okazuje się, że do lat 50. ubiegłego wieku niemal wszyscy tamtejsi arcybiskupi byli arystokratami. Dopiero w latach następnych zniknęły przed ich nazwiskami przyimki „von”, oznaczające przynależność do arystokracji. Biskupi muszą więc – dosłownie i w przenośni – wyprowadzić się ze swoich pałaców. Chciałbym jednak podkreślić, że decyzja o wystąpieniu z Kościoła niekoniecznie musi oznaczać to, że ludzie przestają wierzyć w Boga. Znam wielu takich, którzy mówią: „Jezus tak, ale Kościół nie”. Niekoniecznie więc przynależność instytucjonalna pokrywa się z ich wewnętrznym zaangażowaniem religijnym ­– dodaje.

W zlaicyzowanym otoczeniu

– Wcale mnie to nie dziwi – komentuje dane o wystąpieniach z Kościoła katolickiego Polak od 30 lat mieszkający w Niemczech i praktykujący w różnych parafiach na terenie tego kraju, obecnie w Bonn. – Niemcy są społeczeństwem bardzo zlaicyzowanym. W moim otoczeniu – jestem informatykiem i przebywam w różnych środowiskach – nie ma nikogo, kto pozytywnie wypowiadałby się o ludziach wierzących lub sam praktykował. Jeśli spotykam osoby religijne, są to muzułmanie. Kościoły są puste, młodych praktycznie się nie widzi, przy ołtarzu służą wyłącznie dziewczynki. Nikt się nie spowiada, a wszyscy przystępują do Komunii św. Konfesjonały stoją w kościołach, ale chyba tylko jako rekwizyt z odległej przeszłości. Przy parafiach funkcjonuje wiele instytucji charytatywnych bądź opiekuńczych, w których działają wolontariusze, ale choć to ważne zaangażowanie, nie zastąpi przewodnictwa duchowego.

Zdaniem mojego rozmówcy wielkim ciosem dla Kościoła był okres pandemii, kiedy w Niemczech zastosowano drakońskie ograniczenia dla uczestników nabożeństw. Aby wziąć udział w liturgii, trzeba było wcześniej mailem albo telefonicznie zgłosić obecność na konkretnej Mszy św. Od tamtego czasu kościoły świecą pustkami, chociaż i wcześniej nie były szczelnie wypełnione. Do tego trzeba dodać bardzo niesprzyjającą Kościołowi aurę medialną w kontekście afer pedofilskich oraz ich ukrywania przez niektórych biskupów w latach ubiegłych. Dlatego ludzie tracą zaufanie, a ponieważ na to nakłada się funkcjonowanie w określonym systemie podatkowym, wielu wypisuje odpowiednią deklarację, zgłasza ją w urzędzie państwowym i formalnie przestaje być członkiem Kościoła.

Potrzeba otwarcia i odnowy

Jak Kościół w Niemczech reaguje na rekordową liczbę wystąpień? Ks. prof. Andrzej Pryba MSF, prodziekan ds. rozwoju i współpracy międzynarodowej Wydziału Teologicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, zwraca uwagę, że w centrum uwagi niemieckich biskupów są kwestie zmian strukturalnych, a nie ewangelizacja. Biskupi myślą przede wszystkim o tym, jak strukturalnie zmieniać ten Kościół. Tymczasem jeżeli nie będzie ewangelizacji, nawet najlepsze struktury na nic się nie zdadzą. Warto także zwrócić uwagę, że wśród odchodzących pojawiła się zupełnie nowa kategoria – ludzie głęboko wierzący o przekonaniach konserwatywnych, którzy nie potrafią odnaleźć się w parafiach, gdzie wieszane są tęczowe flagi czy prowadzone różne eksperymenty duszpasterskie. Oni mówią wprost: to nie jest nasz Kościół. To zjawisko przełoży się w przyszłości na finanse, gdyż ludzie ci są najczęściej zamożni, więc płacony przez nich podatek kościelny stanowił istotną część dochodów diecezji. Dramatyczne będą również społeczne konsekwencje utracenia przez Kościół konserwatywnej elity. – Dokonujący apostazji Niemcy najczęściej uzasadniają ten krok brakiem identyfikacji z Kościołem. Jeśli ktoś poza tym, że został ochrzczony, nie chodzi do Kościoła, nie ma z nim nic wspólnego i często słyszy o aferach pedofilskich oraz ich ukrywaniu przez hierarchów, to dlaczego ma płacić na Kościół? Rozliczanie afer pedofilskich jest w tym kontekście bardzo ważne; niestety, niemieccy biskupi popełnili w tej sprawie wiele błędów. Zamiast powołać jedną wspólną komisję do zbadania przypadków pedofilii i ich ukrywania w skali całego Kościoła w Niemczech, zdecydowali, aby każda diecezja zrobiła to samodzielnie. I zamiast jednego raportu, który wyjaśniłby sprawę, mamy niekończący się serial raportów z poszczególnych diecezji. Osobną sprawą jest ich jakość. Do ich sporządzania wynajmowano często świeckie kancelarie, niemające pojęcia o prawie kanonicznym i realiach funkcjonowania Kościoła w przeszłości – mówi ks. prof. Andrzej Pryba.

W niektórych diecezjach podejmowane są próby dotarcia do ludzi, którzy zdecydowali się wystąpić z Kościoła. Parafie wysyłają do nich listy, zapraszając na spotkania i rozmowy. – Czasami coś dobrego z tego wynika i ludzie, którzy złożyli już deklaracje o wystąpieniu z Kościoła, zmieniają zdanie. Jeśli jednak wszystkie siły nie będą skierowane na ewangelizację, pozostałe działania będą jedynie plastrem na stale krwawiącą ranę – przekonuje ks. profesor.

– Uważam, że potrzebny jest powrót do ewangelicznych korzeni. Nasi duchowni muszą przestać być osobną kastą i powinni zbliżyć się do ludzi – przekonuje red. Dudek. – Niezbędny jest dynamiczny model duszpasterstwa, a nie czekanie, aż oni – czyli świeccy – sami do nas przyjdą. Jeśli Kościół ma przestać się kurczyć, to musi się otworzyć, jak było w Ewangelii, na młodzież, na kobiety, którym trzeba bardziej zaufać i dać więcej odpowiedzialności, na tzw. margines społeczny. Potrzebna jest większa transparencja w zarządzaniu finansami diecezji. Potrzebujemy więcej kontroli na każdym poziomie zarządzania, od parafii po diecezję. Dla mnie dobrym znakiem na przyszłość jest projekt synodu, jaki zwołał papież Franciszek. Wierzę, że jest szansa, aby z tego spotkania wyszedł nowy impuls dla Kościoła powszechnego, ale także dla odnowy Kościoła w Niemczech. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.