Wrrrrr!

Marcin Jakimowicz

|

11.07.2023 10:24 GOSC.PL

Ja też nie wierzę w Boga, w którego nie wierzą ateiści-hejterzy. A ci mają szczęście: nieświadomie załapują się na błogosławieństwo.

Wrrrrr!

Inspirują mnie hejterzy. Te wszystkie wykrzywione, rozpalone do czerwoności, oburzone buźki. Jasne, początkowo adrenalina rośnie, ale zaraz potem przypominam sobie o ponadczasowej  dewizie Tomasza z Kempen, że to, co wypisują ludzie, świadczy bardziej o stanie ich wnętrza niż komentowanym zagadnieniu. Pisałem?  Pisałem... 

A poza tym takie wiadra hejtu to przecież znakomita okazja do błogosławienia tych, którzy „nie zgadzają się z przedmówcą” i... mają do tego święte prawo. Więc hejterzy mają szczęście: nieświadomie załapują się na błogosławieństwo.

Od czasu do czasu zdarza mi się zerknąć, kim są ci, którzy rzucają tak warczącymi wyrazami. Okazuje się, że lwia część opisów ich profili nie odnosi się wcale do Ewangelii. To zazwyczaj hasła typu „***** ***”, „Konfederacja”, „Prawo i Sprawiedliwość”, „Wybieram Tuska”, „Młodzież wszechpolska” i tak dalej. Polityka pełną gębą. 

Zastanawiam się wówczas, jak bardzo niebezpieczny i krótkowzroczny jest sojusz tronu z ołtarzem (w tym ostatnia kampania wyborcza na Jasnej Górze) i jak mocno wrosła w społeczną mentalność, skoro wielu ludziom słowo „Kościół” kojarzy się przede wszystkim z wyborczą agitką. O jakim Bogu słyszeli? Kto im Go głosił?

Jesteśmy Jego ambasadorami i w ogromnej części odpowiadamy, tu na ziemi, za Jego wizerunek. On już przed dwoma tysiącami lat miał taki styl: wysyłał uczniów do miast, do których sam zamierzał przybyć. A przecież zdawał sobie świetnie sprawę z tego, że zamiast głoszenia Dobrej Nowiny zajmą się kłótnią o wybór lepszych „stołków” przed Jego tronem.

Gdybym nie poznał Jezusa - Boga z „krwi i kości” i nie miałbym z Nim relacji (jest o Niebo lepsza, niż wszystkie, których doświadczymy na tym świecie!), pewnie również omijałbym kościoły szerokim łukiem. Dlaczego? Bo ja też nie wierzę w Boga, w którego nie wierzą ateiści.