Względność

Tomasz Rożek

|

GN 26/2023 Otwarte

Albert Einstein nie jest jedynym, który lubował się we względności. Uczymy jego postulatów o względności czasu, żeby pokazać, że świat nie jest tak oczywisty, jak mogłoby się wydawać. No nie jest. Niestety.

Względność

Kilka dni temu odnaleziono szczątki łodzi podwodnej, która z kilkoma osobami na pokładzie uległa wypadkowi podczas komercyjnej wycieczki w pobliże wraku legendarnego Titanica. Temat nie schodził z czołówek światowych mediów, a w akcji uczestniczyły samoloty, helikoptery i statki należące w sumie do czterech państw. Na głębokości kilku kilometrów poniżej linii wody panuje ogromne, setki razy wyższe niż przy powierzchni gruntu ciśnienie, a to powoduje, że pojazdy, które tam schodzą, muszą mieć bardzo wytrzymałą konstrukcję. Eksperci komentowali, że łódź nie miała odpowiednich certyfikatów. Gdy media całego świata zaczęły bardziej interesować się tematem, okazało się, że w przeszłości awarie tej konstrukcji zdarzały się częściej. Trudno powiedzieć, czy pasażerowie, którzy za 250 tysięcy dolarów (ponad milion złotych) kupili sobie bilet na dno Atlantyku, mieli w ogóle świadomość, na jakie niebezpieczeństwo się piszą. Choć w sumie nie powinno mieć to żadnego znaczenia. Ludzkie życie trzeba ratować i tyle.

Zdjęcia, najpierw zaginionych, a potem nieżyjących, były publikowane w mediach. Rodziny dostały wsparcie, a oficjele z kilku krajów składali kondolencje. W końcu ofiary nie były anonimowe, byli to bardzo bogaci i wpływowi ludzie. To prawdziwa tragedia – mówiono. I trudno się z tym nie zgodzić. Komunikacja z załogą łodzi podwodnej zerwała się zaledwie dwie godziny po jej zanurzeniu, a służby ratunkowe wykonały ogrom pracy, szukając wraku na obszarze wielkości któregoś z większych polskich województw. Do dzisiaj analizowane są dane z systemów wojskowych zainstalowanych pod wodą, żeby dokładnie prześledzić to, co tam się właściwie wydarzyło. Ta wiedza może pomóc w uniknięciu podobnych tragedii w przyszłości.

Mniej więcej w tym samym czasie, gdy świat żył tragedią czwórki pasażerów łodzi podwodnej, u wybrzeży greckiego Peloponezu przewróciła się łódź z imigrantami. Trudno określić, ile osób zatonęło, ale mogło ich być nawet kilkaset. Nie było długich poszukiwań, nie było nagłówków, kondolencji i wsparcia dla rodzin. Być może niektórzy nawet powiedzą, że ci ludzie sami byli sobie winni. W końcu kto im kazał wchodzić na tak niepewny stateczek? A poza tym przecież zapłacili (przemytnikom) za przepłynięcie. Nie tylko czas – jak widać – jest względny. Nasza uwaga także. Zawsze ciekawiej przyglądać się tragedii miliarderów, którzy chcieli zobaczyć wrak Titanica, niż wypadkowi łodzi z imigrantami, którzy chcieli jedynie żyć bardziej godnie. W końcu tyle już tych łodzi się przewróciło…

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.