Gustaw Herling-Grudziński: „Inny świat” powstał z potrzeby prawdy. Zobowiązali mnie współwięźniowie

Szymon Babuchowski

|

GN 25/2023

publikacja 22.06.2023 00:00

„Zawsze zachowywałem się tak, żeby mówić prawdę i służyć prawdzie. Mogłem się mylić, ale pisałem prawdę” – wyznawał Gustaw Herling-Grudziński, jeden z najwybitniejszych polskich prozaików XX wieku.

Zdjęcie zrobione w chwili osadzenia w sowieckim łagrze. Pisarz przebywał w nim od 1940 do 1942 roku. Zdjęcie zrobione w chwili osadzenia w sowieckim łagrze. Pisarz przebywał w nim od 1940 do 1942 roku.
wikimedia

Z„Dziennika pisanego nocą”: „Każde autentyczne pisarstwo przybiera w końcu postać modlitwy. Modlitwy pojętej bardzo szeroko, powiedzmy: równoznacznej z zadawaniem pytań Stwórcy. Autentyczny pisarz jednak – wierzący lub nie, na klęczkach i z pochyloną kornie głową lub wyprostowany i z błyskiem wyzwania w oczach – nie powinien mieć świadomości, że w jego głosie modlitwa płynie niby podziemny strumień, raz dosłyszalny wyraźnie, raz przytłumiony czy zupełnie głuchy. Kiedy taką świadomość posiada, modlitwa staje się formą literatury, przeważnie kiepskiej literatury”.

Wszystkie dzieła w Watykanie

Słowa te napisał człowiek, który w swoich sądach bywał – nie zawsze zresztą sprawiedliwie – krytyczny wobec instytucjonalnego Kościoła. Był też jednak – co słychać w powyższym cytacie – osobą poszukującą Boga i poważnie traktującą chrześcijaństwo. Jego twórczość niejednokrotnie zbliżała się do modlitwy, choć on sam starał się tym nie epatować. Siła jego pisarstwa nie wynikała bowiem z takich czy innych religijnych deklaracji, ale z faktu, że słychać było w nim prawdę. Prawdę życiowych doświadczeń, którymi autor mógłby obdzielić kilka osób, a i tak byłby to za każdym razem materiał na fascynującą powieść. „Zawsze zachowywałem się tak, żeby mówić prawdę i służyć prawdzie. Mój »Inny świat« powstał z potrzeby prawdy. Napisałem prawdę, bo moi współwięźniowie mnie do tego zobowiązali. Żegnali mnie słowami: »napisz o nas prawdę«. Podobnie w »Dzienniku« pisałem o wielu sprawach, o których myślałem, którym chciałem dać wyraz, utrwalić je. Mogłem się mylić, ale pisałem prawdę” – wyznawał w jednej z rozmów.

Zapewne właśnie tej prawdy szukał w dziełach Gustawa Herlinga-Grudzińskiego Jan Paweł II, do którego pisarz miał ogromny szacunek. Z relacji Stefana Frankiewicza, ambasadora RP przy Stolicy Apostolskiej w latach dziewięćdziesiątych, wynika, że papież bardzo chciał się z Herlingiem-Grudzińskim spotkać. Niestety, nie doszło to nigdy do skutku. Frankiewicz wspomina, że po śmierci pisarza w lipcu 2000 r. Jan Paweł II poprosił o sprowadzenie do Watykanu wszystkich jego dzieł: „Wielka paczka z Czytelnika przyszła akurat w dniu, kiedy byłem zaproszony na obiad. Papież kazał sobie te książki rozłożyć na stole. Tu półmiski z herbami, śnieżnobiałe obrusy, a on kartkował kolejne tomy, o te, których nie znał, podpytywał”. Najwyraźniej miał przekonanie, że to pisarstwo najwyższej próby.

Graniczne doświadczenie

Talent Gustawa Herlinga-Grudzińskiego ujawnił się już w dzieciństwie – pierwsze reportaże autor „Innego świata” pisał jeszcze jako gimnazjalista. Urodzony w 1919 r. pisarz pochodził ze spolonizowanej, ale wyznającej judaizm rodziny żydowskiej. Dorastał w Kielcach i niedalekim Suchedniowie, gdzie jego ojciec Jakub kupił dom i duży młyn. Gustaw studiował filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim. Prawdopodobnie w czasie studiów zbliżył się do katolicyzmu i przyjął chrzest. Był wtedy związany z grupą niewiele starszego krytyka Ludwika Frydego. Atmosfera ówczesnych dyskusji, wspólne lektury kardynała Newmana czy Jacquesa Maritaina mogły wpłynąć na decyzję młodego pisarza. Dalsze losy jego życia wyznaczyła wojna. Paradoksalnie ofiarami komunizmu często stawali się ludzie o lewicowej przeszłości – tak było i w przypadku Grudzińskiego. Przedwojenny sympatyk PPS, który miał za sobą młodzieńczą fascynację komunizmem, w październiku 1939 r. stał się założycielem Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej. Podczas próby przedostania się z Grodna na Litwę, w marcu 1940 r., został wydany przez przemytników będących na usługach NKWD i skazany na pięć lat pobytu w obozach.

Gdy czytamy historię jego pobytu w sowieckim łagrze w Jercewie, włos jeży się na głowie. Jak pisać o tak niewyobrażalnym, granicznym doświadczeniu? Gustaw Herling-Grudziński znalazł na to sposób. W swoim najsłynniejszym dziele, „Innym świecie”, poddał obozową rzeczywistość chłodnej, rzeczowej analizie. Do raz wyrzuconych z siebie wspomnień nie chciał jednak wracać. Znamienne, że w rozmowach ten etap życia pisarza, który poznaje dziś każdy licealista, on sam zamykał w zaledwie kilku zdaniach: „Wiosną 1940 r. zostałem aresztowany. Szlak mojej podróży przez ZSRR to Witebsk, Wołogda, Leningrad, Jercewo i inne. Ale tych miejsc mojego »pobytu«, czyli uwięzienia i męki, nie chcę wspominać. Można o nich przeczytać w »Innym świecie«”.

Ręka w ogniu

Z kart samej książki wyłania się za to bardzo szczegółowy, precyzyjny obraz sowieckich łagrów. Obserwujemy, jak czterdziestostopniowy mróz, głodowe porcje żywności i katorżnicza praca w lesie dziesiątkują więźniów. Najgorsze okazuje się jednak łamanie ich psychiki. Grudziński pokazuje też, jak różne są sposoby radzenia sobie z nieludzką rzeczywistością. Jeden z bohaterów, uwięziony za to, że po pijanemu strzelił do portretu Stalina, uwierzył w to, że naprawdę zabił radzieckiego przywódcę. Inny, aby nie pracować dla oprawców, codziennie opalał sobie rękę nad ogniem. „Spośród wielu książek, jakie czytałem na temat przeżyć ofiar więzień i obozów sowieckich, »Inny świat« Gustawa Herlinga-Grudzińskiego zrobił na mnie największe wrażenie i jest najlepiej napisany. Posiada on bardzo rzadko spotykaną siłę prostego i żywego opisu i jest rzeczą zupełnie niemożliwą zakwestionować w jakimkolwiek miejscu jego prawdomówność” – napisał o książce Herlinga brytyjski filozof Bertrand Russell.

Po wyjściu z obozu pisarzowi udało się przyłączyć do armii Andersa. Walczył m.in. pod Monte Cassino. Gdy skończyła się wojna, wybrał los emigranta. Zatrudniony najpierw w Radiu Wolna Europa w Monachium, w 1955 r. ostatecznie osiadł w Neapolu. Tu poślubił Lidię, córkę włoskiego filozofa Benedetto Crocego. Było to jego drugie małżeństwo. Pierwsza żona, Krystyna z d. Stojanowska, poznana w Iraku, popełniła samobójstwo w 1952 r. Pisarz bardzo mocno przeżył tę stratę. „Mnóstwo piłem, musiałem pracować, ale mnóstwo piłem” – wyznał później w „Dzienniku pisanym nocą”. Z zapisków wynika też, że jego myśli długo jeszcze krążyły wokół pierwszej żony. Także wtedy, gdy był już mężem Lidii.

Dzieło życia

„Dziennik pisany nocą” można śmiało nazwać dziełem życia Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Drukowany najpierw na łamach paryskiej „Kultury”, a potem publikowany w kolejnych tomach przez prawie trzydzieści lat, w rzeczywistości powstawał przez ponad pół wieku. Pierwszy wpis Herling-Grudziński sporządził bowiem 30 stycznia 1942 r., dziesięć dni po opuszczeniu łagru w Jercewie, zaś ostatni nosi datę 13 marca 2000 r. Tym samym dzieło stało się portretem całej epoki, zwierciadłem przemian zachodzących w świecie, uchwyconych piórem wybitnego pisarza. Była to twórczość niejednorodna. Literatura piękna najwyższej próby mieszała się w niej z rozważaniami na tematy historyczne, estetyczne i moralne. Autor wbudowywał w nie także swoje opowiadania – czasem w formie zalążkowej, a czasem jako skończone dzieła. Zamiłowanie do studiowania dokumentów sprawiało, że stare historie ożywały w opowiadaniach Grudzińskiego, tworząc kompozycję szkatułkową, kunsztowną „opowieść w opowieści”. Są to historie wtopione najczęściej we włoski krajobraz, odtworzony z najdrobniejszymi detalami. Pisarz dba także o stworzenie możliwie pełnego portretu psychologicznego swoich postaci. Jednym z najbardziej znanych jego opowiadań jest „Wieża”, w której podejmuje problem cierpienia i samotności, zestawiając ze sobą historie trzech bohaterów (jednym z nich, pełniącym rolę narratora, jest prawdopodobnie sam autor) i przywołując na myśl dzieje biblijnego Hioba.

Temat samotności podejmuje zresztą Herling-Grudziński w swoich dziełach wielokrotnie. „Straszną rzeczą jest samotność. Czasem jest niemożliwa do zniesienia. Miłość bywa niekiedy ucieczką przed samotnością, a zawsze przed nią chroni. Chodzi o to, żeby nie być samemu, żeby spędzić życie z kimś i dla kogoś” – mówił. Życie Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, które zaowocowało tak bogatą twórczością, czytaną przez setki tysięcy odbiorców, co najmniej w tym wymiarze stało się życiem z kimś i dla kogoś. •

Gustaw Herling-Grudziński: „Inny świat” powstał z potrzeby prawdy. Zobowiązali mnie współwięźniowie

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.