„Stara cegła jest jak bochenek albo człowiek – każdy jest inny”. Ostatni, lwowski ślad Stanisława Niemczyka

Andrzej Grajewski

|

22.06.2023 00:00 GN 25/2023

publikacja 22.06.2023 00:00

Na obrzeżach lwowskiego osiedla Sichów i wioski Zubrza wznosi się kościół, jakiego w tym mieście nie uświadczymy. To ostatnie dzieło Stanisława Niemczyka. Monumentalny, ceglany ślad, jaki zostawił po sobie we Lwowie.

Ołtarz i prezbiterium.  Na ścianie wisi obraz  św. Michała Archanioła. Ołtarz i prezbiterium. Na ścianie wisi obraz św. Michała Archanioła.
henryk przondziono /foto gość

Parafia pw. św. Michała Archanioła została erygowana przez kard. Mariana Jaworskiego w 1995 r. Jest dwujęzyczna, Msze św. sprawowane są w niej w językach polskim i ukraińskim. Była nieco liczniejsza przed rozpoczęciem przez Rosję wojny na pełną skalę, ale część parafian wyjechała, m.in. do Polski. Proboszczem tej parafii od 2003 r. jest ks. Jacek Kocur, pochodzący z Orzesza na Górnym Śląsku. Od kard. Jaworskiego otrzymał zadanie zbudowania świątyni w rejonie, który powstał w latach 80. ubiegłego wieku i nazywany jest sypialną Lwowa. Mieszka tam blisko 250 tys. ludzi, a niedawno staraniem państwa polskiego powstało także osiedle kontenerowych domków dla uchodźców ze wschodniej Ukrainy. Miejsce jest pięknie położone. Przylegają do niego rozległe tereny leśne. W przeszłości stała tu leśniczówka hrabiów Potockich, w 2004 r. przerobiona na ochronkę bł. Edmunda Bojanowskiego. Prowadzi ją Zgromadzenie Sióstr Służebniczek NMP (Śląskich) i planowana jest jej dalsza rozbudowa.

Kamień węgielny pod nowy kościół poświęcił Jan Paweł II w lutym 2004 r., podczas audiencji dla proboszcza w Watykanie. Znał Sichów, gdyż 26 czerwca 2001 r. spotkał się tam z ogromną rzeszą młodzieży. Początki budowy były trudne. – Długo nie mogliśmy otrzymać na nią zezwolenia – wspomina ks. Jacek. – Pewnego razu zaprosiłem na teren naszej parafii ks. kard. Stanisława Nagyego, przebywającego właśnie z gościną we Lwowie. Mówiłem mu o swych strapieniach i niepewności. Wysłuchał spokojnie mych narzekań, a później pobłogosławił miejsce ze słowami: „Synek, ty się nie starej, gdyż wszystko będzie dobrze”. Kilka tygodni po tym otrzymałem pozwolenie na budowę.

Inwestycja trwała przez dziesięć lat do 2018 r., a świątynię wybudowano m.in. dzięki ogromnemu wsparciu i zaangażowaniu wiernych archidiecezji katowickiej, ale także diecezji gliwickiej i bielsko-żywieckiej. Formalnie, ze względów praktycznych, projekt był realizowany przez lwowską firmę AFG, reprezentowaną przez architektów Iwana Hanyka i Wiktora Lewczuka. Stale byli w kontakcie z Niemczykiem i realizowali wszystkie jego ustalenia, uwzględniając jednocześnie obowiązujące normy ukraińskie.

Postmodernistyczny gotyk

Budowa świątyni zaczęła się w 2008 r., według projektu przygotowanego przez miejscowego architekta Iwana Kowalenkę. Zbudował on ponad 100 kościołów dla różnych wyznań. Był jednak człowiekiem niewierzącym i projektowanie świątyni stanowiło dla niego wyzwanie tylko techniczne. Powstał obrys fundamentów, ale płyta główna nie została jeszcze zalana. Ksiądz Jacek miał coraz więcej wątpliwości, czy ten projekt należy kontynuować. – W 2010 r. pojechałem do znajomego w Tychach, aby go ocenił – wspomina. – Posłał mnie z tym do Stanisława Niemczyka. Ten obejrzał plany i powiedział: „To nie jest dobre i lepiej byłoby tego w tym kształcie nie budować. Ja to przerobię za darmo, byleby ksiądz tego nie budował”. Projektował to etapami, aż do końca inwestycji w 2018 r. W tym czasie dużo rozmawialiśmy – wspomina ks. Jacek. – Jeździłem do niego praktycznie co miesiąc i to były wielogodzinne rozmowy. Ważne okazały się także zdjęcia, które mu przesyłałem. On u nas był tylko trzy razy. Zbudowaliśmy nawet styropianowy ołtarz, aby znaleźć odpowiednie proporcje, i wysyłałem mu zdjęcia, a on na podstawie tego materiału projektował dalej – dodaje.

W zewnętrznej bryle świątyni, a także w jej wnętrzu widoczne są wszystkie charakterystyczne cechy warsztatu Niemczyka: przestrzeń jest głęboko zakorzeniona w tradycji i przeszłości, wyraźne są w niej nawiązania do gotyku, a jednocześnie porywa nowoczesną formą, odwołującą się do współczesnych kodów estetycznych. Widoczne są w niej także, właściwa dla stylu Niemczyka, lapidarność formy, używanie głównie naturalnych surowców, wreszcie takie zorganizowanie całej przestrzeni, aby każdy wierny, wchodząc do świątyni, od razu czuł się w niej jak u siebie. Jest to projekt funkcjonalny i praktyczny. Mieści również probostwo dla trzech księży, dużą salkę pod kościołem i salkę katechetyczną.

Budowę prowadził Roman Czerniec z pracownikami ze wsi Pnikut k. Mościsk. Jego współpraca z architektem układała się doskonale. Niemczyk był przeciwnikiem betonu w świątyni; chciał, aby było go jak najmniej, i Czerniec doskonale realizował jego plany. Niestety, Stanisław Niemczyk nie wziął udziału w poświęceniu świątyni w 2018 r., gdyż już wtedy ciężko chorował. Napisał tylko list, który ks. Jacek odczytał w czasie tej uroczystości.

Ceglane wnętrze

Cegła była ulubionym materiałem Niemczyka, często stosowanym w projektowanych przez niego kościołach. „Stara cegła jest jak bochenek albo człowiek – każdy jest inny” – przypomina jego słowa ks. Jacek. W tej świątyni ma ona także inne, symboliczne znaczenie. Pochodzi z XIX wieku, z rozbieranych budynków w centrum miasta. Jest łącznikiem między tamtym, starym Lwowem a współczesnością. Konstrukcja oczywiście jest żelazobetonowa, ale całe licowanie wewnątrz jest z tej cegły. Także końcówka wieży jest ceglana. Nawet chrzcielnica jest ceglana, ma formę studni i nawiązuje do rozmowy Chrystusa z Samarytanką. Nieraz odbywają się tam chrzty przez zanurzenie.

W całym wystroju świątyni ważna jest symbolika, która współgra z innymi elementami wnętrza. Widać to na przykładzie wiszącego w niej obrazu Matki Bożej z Guadalupe, na którym pojawiają się gwiazdki – symbol błogosławieństw. – Pan Stanisław przejął je do wystroju świątyni – wyjaśnia ks. Jacek. – Są także w innych miejscach na jej zewnętrznej fasadzie. Gdy się uważnie przyjrzeć wieży kościoła, to i tam można te gwiazdki zobaczyć. Powstały zupełnie przypadkiem. Robotnicy budujący kościół mieli przerwę na papierosa, było bardzo gorąco. Jeden z nich, którego nazywali Snajper, bawił się, wycinając gwiazdki w cegle używanej do wystroju kościoła. Niemczyk wykorzystał później ten symbol przy urządzaniu wnętrza świątyni. Chciał, aby było w niej jak najwięcej przestrzeni dla naturalnego światła. Zdecydował się więc na doświetlenie wnętrza przez otwór w szczycie dachu. W ścianie zaś umieścił 12 świec, tzw. zacheuszek, w których palą się małe świeczki. Na jego prośbę także przy tabernakulum jest świeczka, światło żywe, a nie elektryczne.

Idealnym dopełnieniem całości jest obraz patrona kościoła, św. Michała Archanioła, którego namalował prof. Antoni Cygan, były rektor ASP w Katowicach. Zwłaszcza kiedy w kościele jest półmrok, obraz przykuwa uwagę niezwykłym blaskiem bijącym z jego wnętrza. W bocznej niszy wisi sutanna św. Jana Pawła II. Została podarowana przez abp. Mieczysława Mokrzyckiego na krótką prezentację. Jednak tak idealnie wpisała się w wystrój budowanej świątyni, że metropolita lwowski zdecydował, aby już tu pozostała. Sutanna jest bardzo znoszona, w kilku miejscach są ślady napraw i cerowania, Ojciec Święty używał jej bardzo długo w czasie swego pontyfikatu. Jej dopełnieniem jest wiszący obok pas papieski.

To niejedyny papieski akcent w okolicy, gdyż rozległy park obok parafii na Sichowie nosi imię św. Jana Pawła II. Darem papieskim jest kopia obrazu Matki Bożej z Guadalupe – w 2015 r. przekazał ją do Lwowa. Modlą się przed tym obrazem nowożeńcy oraz rodzice po chrzcie swoich dzieci, gdyż Maryja z tego wizerunku jest patronką dzieci nienarodzonych, obrońców życia oraz małżeństw oczekujących potomstwa.

W czas wojny

W kościele trwa bezustannie modlitwa o pokój dla Ukrainy i w intencji wszystkich jej mieszkańców. 15 parafian służy w armii, zgłosili się do wojska po rosyjskiej agresji. Dotąd na szczęście nikt nie zginął, ale jeden z nich – Jura – został ciężko ranny i stale leczy się po wojennych urazach. Z frontu przywiózł Pismo Święte, które miał przy sobie w momencie, gdy trafiła go snajperska kula. Zatrzymała się na jego kartach, być może ratując mu życie. O przysłanie Biblii Jura poprosił, gdy znalazł się na froncie. Na jego odcinku nie było kapelanów, a żołnierze bardzo potrzebowali pocieszenia. Otrzymał ją od księży z parafii, gdy wracał z przepustki. Później wieczorami czytał fragmenty Biblii żołnierzom.

W pomieszczeniach byłej kaplicy od wielu miesięcy organizowana jest także pomoc dla oddziałów armii ukraińskiej walczącej z rosyjską agresją. Zajmuje się tym Edward Blinowski, który m.in. w Polsce zdobywa środki na zakup żywności, odzieży, medykamentów, a czasem bardziej specjalistycznego wyposażenia. Wszystko zawozi na wschodnią Ukrainę, w miejsca, gdzie toczą się walki. Wiele z tych darów trafia m.in. do szpitala polowego w Kurachowym, gdzie przywożeni są ranni z obszaru frontu pod Bachmutem.

– Pan Stanisław, człowiek głębokiej wiary i modlitwy, miał jeden cel – przekonuje ks. Jacek – aby kościół od wewnątrz i z zewnątrz, sam jego wystrój, architektura, ewangelizował, pogłębiał wiarę i znajomość Pana Boga. Nawet teraz, w ten straszny czas wojny, piękno tej architektury działa na ludzi kojąco, dając im nadzieję na pokój i lepsze czasy. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.