Zatrute źródło

Piotr Legutko

|

02.03.2023 00:00 GN 9/2023

Słowo „imba” (skrót od imbalance) pierwotnie oznaczało zachwianie równowagi w grze przez pojawienie się jakiegoś elementu dominującego.

Zatrute źródło

Później „imba” stała się synonimem zadymy, awantury, głównie w internecie i mediach społecznościowych. Teraz oba znaczenia jakby się uzupełniły, bo dzisiejsze życie medialne zdominowały właśnie imby. Równowaga w infosferze regularnie naruszana jest przez awantury, a co ciekawe, elementem dominującym, zapalnikiem imby są zazwyczaj kwestie całkowicie nieistotne, drugorzędne, wzbudzające emocje odwrotnie proporcjonalne do ich rangi.

Przykład jeszcze ciepły – imba wokół nagrania zarejestrowanego smartfonem przez Barta Staszewskiego, aktywistę LGBT, tuż po przemówieniu prezydenta Bidena w Arkadach Kubickiego. Kilkusekundowy filmik, na którym Jarosław Kaczyński rzuca niewyraźne zdanie, „rozszyfrowane” przez Staszewskiego jako „nic nie powiedział”, nie tylko podbiło internet, ale i trafiło na czołówki najważniejszych portali informacyjnych, stało się także przedmiotem rozbudowanych analiz polityków opozycji, „przykrywając” poważne omówienia historycznej wizyty. Na szczęście na krótko, bo imby szybko się wypalają. Ale na tyle długo, by „Gazeta Wyborcza” mogła zamieścić tryumfalny tytuł: „»Nic nie powiedział« Kaczyńskiego poszło w świat”.

W informacji medialnej stającej się przyczynkiem do wyciągania istotnych wniosków kluczowa jest wiarygodność, źródło, z jakiego pochodzi. W imbie nie ma ono właściwie znaczenia. Liczy się potencjał awantury. Stąd już tylko krok do pokusy sięgania po źródła całkowicie przypadkowe, niezweryfikowane czy wręcz zatrute. Tak jak w przypadku Staszewskiego, który „wsławił” się najbardziej szkodliwą dla Polski prowokacją ostatnich lat: sam sporządzał tablice „Strefa wolna od LGBT”, umieszczał je pod tablicami miast i fotografował, a zdjęcia rozsyłał w świat.

Podobnie prowokacyjny charakter miała imba związana z głośną historią zgwałconej 14-latki, której wszyscy lekarze na Podlasiu jakoby odmówili aborcji, powołując się na klauzulę sumienia. Dziś już wiemy, że chodziło o 24-latkę, zaś aborcji dokonano w stolicy zaraz po decyzji wydanej w tej sprawie przez prokuraturę. Ale nieprawdziwa informacja została powielona przez większość prywatnych mediów jedynie na podstawie zatrutego źródła, jakim była fundacja Federa. Bo w tej sprawie nie chodziło o prawdę, ale wywołanie imby wokół klauzuli sumienia. Tak jak w filmiku Staszewskiego – o popsucie wrażenia znakomitych relacji obecnych władz z prezydentem USA.

Imba żywot ma krótki. Z medialnego punktu widzenia bardzo ciekawe jest, jak z aktywnego udziału w niej tłumaczą się „poważne” media. Otóż w ogóle się nie tłumaczą lub robią to w sposób kabaretowo pokrętny. I karawana jedzie dalej. Do kolejnej imby. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.