W poszukiwaniu prawdy

ks. Cezary Chwilczyński

|

GN 21/2005

publikacja 24.05.2005 18:06

Z abp. Marianem Gołębiewskim o lustracji duchowieństwa katolickiego rozmawia ks. Cezary Chwilczyński

W poszukiwaniu prawdy ks. Janusz Gorczyca

Ks. Cezary Chwilczyński: Komisja powołana przez Księdza Arcybiskupa ma zbadać historię archidiecezji. Na czym będzie polegać jej praca i jaki jest jej cel?
Abp Marian Gołębiewski: – Komisja zbada znajdujące się w Instytucie Pamięci Narodowej teczki duchownych archidiecezji dolnośląskiej z lat 1945–1990. Następnie zanalizuje te materiały i spróbuje je ocenić. Potem wyniki prac komisji będą mogły być wykorzystywane w publikacjach naukowych na temat represjonowania Kościoła, a zwłaszcza księży w okresie komunistycznym.
W skład komisji weszło pięciu duchownych: dwóch prawników, dwóch historyków i rektor Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego.

Kościół właściwie przeżył już lustrację, bowiem wielu księży zgłaszało się po upadku systemu komunistycznego do swoich biskupów i opowiadało, że zostali szantażem czy innymi metodami zmuszeni do współpracy.
– Rzeczywiście, była już taka pierwsza, wewnętrzna lustracja w Kościele, który jako pierwszy podjął ten trudny i bolesny temat. Byłem jeszcze wtedy rektorem seminarium duchownego we Włocławku i wiem, że biskup ordynariusz otrzymał listę – o ile dobrze sobie przypominam od abp. Dąbrowskiego, ówczesnego sekretarza Konferencji Episkopatu Polski – z wykazem księży, którzy wciągnęli się do jakiejś współpracy poprzez przynależność do PAX-u, czy do państwowego Caritasu, tzw. księży patriotów. Musieli się oni z tego „wyspowiadać” i przeprosić za to, że w jakimś sensie zdradzili Kościół. Wielu tych księży wycofało się z tych organizacji, przedkładając nawet zaświadczenia potwierdzające, że już do nich nie należą.
Pamiętam spotkania rektorów seminariów duchownych, na które zawsze przyjeżdżał ktoś z Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski i relacjonował nam ten proces oczyszczania się Kościoła.

Niemal każdy polski ksiądz był w czasach komunizmu inwigilowany. Czy jako rektor seminarium Ksiądz Arcybiskup również czuł wokół siebie obecność SB?
– Byliśmy tego świadomi, choć na co dzień o tym się nie myślało. Ufaliśmy Bożej Opatrzności, która pozwalała nam pracować w tamtych warunkach. SB podejmowało też próby pozyskania do współpracy kleryków. Szukało informatorów, aby dokładnie wiedzieć, co się dzieje w seminarium.
Służba Bezpieczeństwa, a w ślad za nią nasze teczki, krążyła, gdziekolwiek podjęliśmy pracę. Jednak ja byłem rektorem w latach 1983–1992, gdy system komunistyczny już trochę „stępił zęby”. Szły nowe czasy: wybór kardynała Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową, powstanie „Solidarności” w roku 1980, itp. Nie wszyscy funkcjonariusze byli już tak gorliwi jak do tej pory. Choć nadal wielu, dla pieniędzy, służyło totalitarnej władzy, przybywało tych, którzy przestali jej wierzyć. Kiedy przywołuję w pamięci moje czasy seminaryjne, wiem, że wtedy było znacznie gorzej. Znacznie większą presję wywierał system komunistyczny i więcej było prób inwigilacji wszelkich możliwych struktur Kościoła katolickiego.

Podczas ostatniej konferencji Rady Stałej Episkopatu i biskupów diecezjalnych hierarchowie wzywali, by prawdę ujawniać w pełnym kontekście historycznym i nie zapominać, kto był katem, a kto ofiarą. Te słowa biskupów polskich są bardzo ważne w kontekście ujawnienia przez prezesa IPN prof. Leona Kieresa informacji, jakoby o. Konrad Hejmo OP był współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.
– Między innymi właśnie dlatego, aby nie kierować się sensacjami i nie urabiać sobie opinii na podstawie niesprawdzonych faktów, taką komisję zdecydowałem się powołać. Chodzi o obiektywną ocenę rzeczywistości po II wojnie światowej, która była niezwykle trudna dla Kościoła. Trzeba ocenić i poznać ten okres na podstawie dokumentów i solidnych badań, a nie pomówień.

Sprawa o. Hejmy i sposobu ujawnienia jego nazwiska wciąż budzi kontrowersje. Jeden z biskupów nazywa – nieco ironicznie – IPN „Instytutem Plotki Narodowej”. Co o tym wszystkim sądzi Ksiądz Arcybiskup?
– Nie chciałbym się za wcześnie wypowiadać, bo trzeba najpierw zobaczyć te materiały. Na ich podstawie będziemy mogli wyrobić sobie pewną opinię. Co do sposobu ogłoszenia nazwiska ojca Hejmy – nie chciałbym przez ten fakt przekreślić roli Instytutu Pamięci Narodowej. Przez ten jeden przypadek nie można zaprzepaścić idei, pracy i założeń IPN-u. Zachęcałbym do wyważonej oceny i refleksji na ten temat. Myślę, że najważniejsze jest to, żeby wspominając o ofiarach, mówić też o winowajcach, aby nie było tak, że ktoś, kto uczynił kogoś ofiarą, śmieje się teraz i jest nietykalny, nie dzieje mu się żadna krzywda, jest dobrze urządzony i udaje dobrego obywatela. A inna osoba, będąca ofiarą tego systemu, która walczyła, przeżywała dramaty, teraz jest osądzana i skazywana na śmierć cywilną, pozbawiana honoru.

Miejmy nadzieję, że sprawa odkrywania agentów SB nie będzie – zwłaszcza medialnie – ogarniać tylko struktur kościelnych…
– Należy oczekiwać, że również inne środowiska, które o wiele bardziej były uwikłane we współpracę z tamtym systemem, zaczną się oczyszczać. Temat księży zawsze owiany będzie jakąś sensacyjnością i odwracać będzie uwagę od rzeczywistych problemów. Dobre rozłożenie akcentów i wyważenie proporcji jest tutaj szalenie ważnie.

Abp Marian Gołębiewski
(ur. 1937), od 2004 r. metropolita wrocławski, 6 maja 2005 utworzył Komisję Naukową ds. Zbadania Najnowszej Historii Archidiecezji Wrocławskiej

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.