Don Matteo w Sandomierzu

Edward Kabiesz

|

GN 31/2008

publikacja 01.08.2008 08:08

Miasteczko Gubbio stało się we Włoszech miejscowością niemal baśniową, od kiedy proboszczem w tamtejszej parafii został filmowy Don Matteo.

Don Matteo w Sandomierzu Ks. Mateusz (Artur Żmijewski), podobnie jak Don Matteo, będzie poruszał się po mieście rowerem fot. Romek Koszowski

 Teraz taka szansa rysuje się przed Sandomierzem, gdzie trwają zdjęcia do polskiej wersji serialu. Księdza Mateusza zagra Artur Żmijewski. Kiedy przyjeżdżamy do Sandomierza, filmowcy zaczynają kręcić na ulicy Żydowskiej, gdzie umiejscowiono filmowy posterunek policji. Później ekipa ma się przenieść na rynek, oczywiście o ile deszcz nie przekreśli planów. Jest zimno, już od rana zbierają się chmury. Artur Żmijewski w sutannie nie ma chwili odpoczynku. Bierze udział w każdej realizowanej dzisiaj scenie przed posterunkiem policji.

Michał Piela, który chwilowo odpoczywa na krzesełku poza planem, zagra w „Mateuszu” ważną rolę policjanta. – Włoski serial oglądałem kiedyś razem z dziadkiem. Teraz także obejrzałem kilka odcinków – mówi aktor. – Podoba mi się formuła tego serialu, czyli bezkrwawe rozwiązywanie zagadek kryminalnych z dużym ładunkiem wątków obyczajowych. Jest to serial dla wszystkich. W polskiej wersji gram policjanta, który współpracuje z księdzem. To odpowiednik małego włoskiego karabiniera z wąsikiem. Mieszka tu całe życie, ma dwójkę dzieci. Ksiądz mu imponuje. W mojej karierze zawodowej jest to największa rola. Pojawiam się prawie w każdym odcinku – mówi.

Od Matteo do Mateusza
Dlaczego producenci zdecydowali się na realizację spolszczonej wersji włoskiego „Don Mattea”? – Zainteresował nas fenomen popularności serialu we Włoszech. Chcielibyśmy to powtórzyć u nas, ale to oczywiście trudna sprawa – mówi producent Krzysztof Grabowski. – Włoski oryginał skonstruowany jest na zasadzie pewnego stereotypu. Postacie są jednowymiarowe, rozpoznawalne, niosą z sobą określone wartości. Włosi są bardzo przywiązani do symboli. Kochają też operę, pewną sztuczność, koturnowość. I umowność – dobrze zrozumiałą dla wszystkich. Na tym chyba polega sukces „Don Mattea”.

Pierwsze zdjęcia realizowane były we wnętrzach w Warszawie. W tym czasie przyjechali do Polski przedstawiciele firmy Lux Vide, która wyprodukowała serial dla włoskiej telewizji publicznej i sprzedała licencję polskim producentom. – Ich zdaniem – mówi Krzysztof Grabowski – fenomen popularności serialu tkwi w tym, że ludzie po prostu odnajdują w nim siebie. Pokazywane w nim sytuacje są proste, nie wymyślone, a wątki kryminalne przedstawiane bardzo miękko. Sytuacje niosą przesłanie moralne, a Don Matteo tak naprawdę ratuje dusze przestępców. Długo trwały poszukiwania miejscowości, która byłaby odpowiednikiem włoskiego Gubbio. – Ta nasza bajka otrzyma twarz Sandomierza. To perełka architektury, miasto jak bombonierka – przedstawia zalety miasta Grabowski. – Tu jeszcze nie kręcono żadnego filmu. Mam nadzieję, że, podobnie jak Gubbio, miasto stanie się taką atrakcją, w której turyści będą szukali śladów filmowego ks. Mateusza.

Czy rzeczywiście tak się stanie, zobaczymy w przyszłym roku po telewizyjnej premierze. W każdym razie uliczki Gubbio i Sandomierza są podobnie kręte. I tu, i tam ksiądz będzie przemierzał je rowerem. Jednak sceny na parafialnej plebanii kręcone będą w podwarszawskim Aninie, w niewielkim dworku z drewna. Trwają jeszcze poszukiwania wnętrza filmowego kościoła. Krzysztof Grabowski podkreśla, że adaptowane scenariusze przystosowane zostały do polskich realiów. – Bezpośrednie przeniesienie włoskiego oryginału byłoby nieczytelne dla polskiego widza. Chcemy, by ta akcja unosiła się leciutko nad ziemią, by była ciepła, rodzinna, by serial mogła oglądać razem cała rodzina.

Tylko Żmijewski
Wybór aktora do roli tytułowej w każdym serialu to sprawa podstawowa. – Mieliśmy wyraźne wskazania Telewizji Polskiej na Artura Żmijewskiego, który według wszelkich rankingów jest najpopularniejszym polskim aktorem – wyjaśnia Grabowski. Z Arturem Żmijewskim rozmawiamy w przerwie zdjęć. Ekipa przeniesie się na rynek. Czy długo zastanawiał się nad przyjęciem tej roli? – Traktuję ją po prostu jako kolejne wyzwanie – wyjaśnia aktor. – Widziałem kilka odcinków włoskiej serii, zanim jeszcze padła ta propozycja. Wydaje mi się, że ten projekt niesie z sobą duży potencjał dobrej energii. Jest pogodny, a ksiądz jest nieszablonowy. Ma swoją detektywistyczną smykałkę i jest bardzo fajnym człowiekiem. Jest to rzecz nie bez znaczenia w procesie pod-jęcia decyzji, który w moim wypadku nie był aż tak długi.

Dwa tygodnie przed wizytą na planie „Mateusza” oglądaliśmy Artura Żmijewskiego w Radomiu, gdzie realizowano „Złodzieja w sutannie”. I tam grał rolę tytułową, występując w sutannie. – Przez 20 lat pracowałem w tym zawodzie i nikt nie proponował mi roli księdza. I nagle przyszły propozycje, bym w krótkim okresie zagrał księży w dwóch projektach. Są to dwie bardzo różne postacie. Ksiądz Józef ze „Złodzieja w sutannie” to postać realna, która ponad 30 lat temu zapisała się bohaterskim czynem w momencie ważnym dla Kościoła i narodu. Natomiast postać ks. Mateusza jest postacią fikcyjną, ale jakby pasującą do naszych czasów. Dlatego przyjąłem propozycję zagrania obu postaci – wyjaśnia aktor.
– Nie jest naszym zamiarem kalkowanie włoskiego serialu – mówi o swoim bohaterze Żmijewski. – Chcemy stworzyć swój świat na naszą miarę, na nasze potrzeby i nasze chęci. W naszych realiach. Róż-nica wieku pomiędzy mną a Terrencem Hillem, który gra księdza Matteo we włoskiej wersji, jest świadomym założeniem, że nasz bohater ma być jednak inny.

Pytany, czy to przypadek, że w ostatnim czasie w kinie i telewizji gra przede wszystkim postacie pozytywne, aktor tłumaczy: – To nie jest tak, że ja sobie wybieram takie role z dziesiątków różnych propozycji. Po prostu takie w większości do mnie przychodzą. I nie jest do końca prawdą, że grywam tylko bohaterów pozytywnych. W teatrze na ogół grywam postacie negatywne. Ponieważ teatr nie ma takiego od-dźwięku jak film czy telewizja, większość ludzi o tym nie wie. Zdarza się, że po przedstawieniu przychodzą do mnie ludzie i dziwią się, że potrafię grać również takie postacie. Natomiast z kina i telewizji nie otrzymuję propozycji grania czarnych charakterów. Więc po prostu nie mam w czym wybierać. Krzysztof Grabowski zdradza, że w październiku, kiedy Włosi przystąpią do realizacji siódmej serii „Don Mattea”, chce zabrać aktora do Włoch, by spotkał się tam z Terrencem Hillem. Polski serial jest pierwszą zagraniczną wersją „Don Mattea” i Włochom także zależy na tym spotkaniu. Po zdjęciach w Sandomierzu ekipa filmowa pod wodzą Macieja Dejczera, który wyreżyseruje cztery odcinki serialu, przenosi się do Warszawy. Ale wkrótce znowu zawita do Sandomierza.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.