Idol pokazuje niebo

Piotr Sacha

|

GN 46/2006

publikacja 08.11.2006 16:53

Czy śpiewane na oazach piosenki mogą porwać tłumy na stadionach? Tak, pod warunkiem, że śpiewa je Michael W. Smith.

Idol pokazuje niebo Gdy fani mówią o piosenkarzu, że jest pięknym człowiekiem, mają na myśli przede wszystkim to, w jaki sposób żyje. SHIRA/SIPA

Jego proste piosenki w stylistyce pop zanurzone są głęboko w biblijnym przesłaniu. Ukazujący się właśnie album „Stand” ma szanse stać się kolejnym świadectwem wiary muzyka lądującym na najwyższych piętrach list przebojów.

13 milionów płyt
– Tim, skąd ty to znasz? – zagadnąłem francuskiego kolegę, który pod nosem nucił akurat piosenkę „Otwórz me oczy, o Panie”. – To „Open the Eyes of My Heart” – usłyszałem. Chwilę później trzymałem w rękach płytę „Worship”, która jest zapisem koncertu-uwielbienia z 2001 roku z Lakeland na Florydzie. Michael W. Smith wykonuje tu standardy amerykańskiej sceny chrześcijańskiej, których popularność rośnie wśród młodych ludzi również w Polsce. Przebojami śpiewanymi w polskojęzycznych wersjach stają się też autorskie kompozycje Smitha.

Odsłuchując po raz pierwszy jego nagrania, można odnieść wrażenie graniczące z deja vu – przekonują ci, którzy wcześniej zetknęli się z polskimi wersjami piosenek. Po repertuar Smitha chętnie sięga oaza. Amerykańskie songi, w polskim tłumaczeniu, pojawiają się również podczas modlitw uwielbienia, jakie dziś prowadzi wiele wspólnot. I jeszcze jedno. Prężnie rozwijający się za oceanem rynek muzyki chrześcijan pozostawia swój ślad także na naszej scenie. Dlatego na koncertach polskich zespołów grających gospel nie brakuje przebojów lansowanych przez chrześcijańskie rozgłośnie w USA. Muzyk sprzedał przeszło 13 milionów egzemplarzy płyt. Będąc gwiazdą z pierwszych stron magazynów, pozostał sobą, czyli wokalistą, dla którego śpiewać oznacza wielbić Boga.

OK Boże, jestem Twój
W 1979 roku Michael W. Smith obchodził 22. urodziny. Od niedawna mieszkał w Nashville, do którego przywędrował za pracą. Na pianinie grał od dziecka. Ze swoim zespołem występował jak dotąd głównie w kościele. Całe lata był mocno zaangażowany w życie religijne, lecz tuż po ukończeniu szkoły średniej w jego wierze pojawiła się wyrwa. Wplątał się w narkotyki i alkohol. Czuł, że w pewnym sensie prowadzi podwójne życie. W narastającym poczuciu hipokryzji wciąż dryfował, coraz bardziej oddalając się od Boga. Wszystko trwało trzy lata. Aż do jednej z listopadowych nocy. Smith padł na kolana w kuchni mieszkania w Nashville i z głową przy linoleum przepłakał kilka godzin, modląc się i prosząc o uzdrowienie. W końcu wyszeptał przez łzy: „OK Boże, jestem Twój”.

O świcie po przebudzeniu, jak wspomina, poczuł, że to naprawdę nowy dzień. To właśnie tego dnia otrzymał propozycję od gospelowego zespołu Higher Ground, z którym wyruszył w trasę koncertową. Sporo w tym czasie komponował dla innych wykonawców. W 1982 roku rozpoczął tournée jako keyboardzista w zespole Amy Grant. Rok później nagrał swój pierwszy album – „Michael W. Smith Project”, który zyskał miano złotej płyty. Ale prawdziwa fala sukcesów miała dopiero nadejść.

Smith zdobył popularność zarówno na scenie chrześcijańskiej, jak i na szeroko rozumianym rynku muzyki komercyjnej. Decydując się już na starcie, aby śpiewać osobiste, zakorzenione w wierze teksty, niczego nie stracił. W ciągu dwudziestu kilku lat obecności na scenie jego pop-rockowe piosenki wielokrotnie szybowały na szczyty list przebojów. Wśród nagród muzyk posiada ponad 40 Dove Awards, trzy nagrody Grammy oraz American Music Award. Znalazł się też pośród czterech najlepszych rockowych keyboardzistów.

Muzyka to cząstka
Nazwisko Michaela W. Smitha widniało również na opublikowanej przez magazyn „People” w 1992 roku liście 50 najpiękniejszych ludzi. Obecnie trwa trasa promująca najnowszy krążek „Stand”, który w sprzedaży ukazał się 7 listopada. Na swojej stronie internetowej kompozytor dzieli się z fanami wrażeniami z koncertów, opowiada też o przesłaniu albumu. Obok przesuwają się kolorowe fotosy, jakby na potwierdzenie słuszności werdyktu sprzed 14 lat. Bardziej niż muzyka Smith przypomina wyglądem modela, świetnie rozumiejącego się z obiektywem aparatu. Gdy fani mówią o nim, że jest pięknym człowiekiem, mają jednak na myśli przede wszystkim to, w jaki sposób żyje.

Tytuł nowej płyty jest zachętą do tego, aby stanąć mocno z wiarą, iż będąc dzieckiem Boga, można zmieniać świat. „Jesteśmy wezwani, by dzielić się naszą radością, służąc zagubionym, biednym, chorym, zranionym, tym najmniejszym” – przekonuje piosenkarz.

Worship, czyli uwielbienie – tym słowem bardzo często określane są produkcje twórcy „Stand”. Jak twierdzi kompozytor, muzyka jest tu tylko małą cząstką. Worship to styl życia obejmujący wszystkie jego dziedziny. To postawa wdzięczności i zaufania. Przykład? Padają zwykle imiona: Ryan, Whitney, Tyler, Emily, Anna oraz Debbie. Dzieci i żona są najważniejsi.

Od wielu lat Smith mocno angażuje się w kilku chrześcijańskich organizacjach charytatywnych. Między innymi w „Compassion” (współczucie), polegającej na finansowym i modlitewnym wspieraniu dzieci, które nie mają warunków do prawidłowego rozwoju. Rodzina Smithów pomogła w ten sposób w wychowaniu Gavi, dziewczynki z Ekwadoru, a teraz opiekuje się jej młodszą siostrą.

Jeden krok
Smitty – bo tak nazywają muzyka jego fani – oprócz tego, że jest doskonałym instrumentalistą i wokalistą oraz utalentowanym kompozytorem, potrafi stworzyć dobre aranżacje. Dzięki temu proste popowe piosenki brzmią interesująco. Chociaż najczęściej piosenkarz szufladkowany jest do kategorii gospel, prise-worship czy ccm, nie nagrywa – jak sam twierdzi – dla ściśle konkretnego słuchacza. Pisze po prostu o tym, co dla niego jest ważne. Cenną inspiracją w pracy nad nowym albumem była poprzednia trasa koncertowa Amerykanina i doświadczenia ludzi, których tam spotykał. Jeśli można mówić o misji, jaka towarzyszy każdemu z projektów (muzyk wydaje również książki oraz zagrał w filmie), w zasadzie od samego początku Smith opowiada tę samą historię. Jest to historia mówiąca o przyjaźni i o nadziei.

O Bogu dotykającym człowieka w bardzo namacalny sposób. Tak jak w piosence „Healing Rain”, pochodzącej z poprzedniej płyty: Uzdrawiający deszcz nadchodzi z ogniem/ więc pozwól, by spadł i unieś nas/ Uzdrawiający deszcz, nie boję się/ być obmytym w niebiańskim deszczu.

Najnowszy krążek „Stand” kolejny raz łączy popularne brzmienia z tekstami wyrastającymi z Biblii. Smith znów dyskretnie przypomina o tym, że aby zmienić świat, trzeba najpierw pomóc jednej osobie. Wskazuje również źródło, z którego płynie siła dająca odwagę. Potrzebny jest tylko jeden krok. Alleluja – każdy, kto podchodzi do krzyża/ Nie ma znaczenia, co dotąd robiłeś – Każdy, kto podchodzi do krzyża.
(Come To The Cross)

„Stand” – ten sam Smitty
Michael W. Smith nie nagrał dotąd płyty w tak krótkim czasie. Po 40 dniach od wejścia do studia materiał był gotowy. Tym razem otrzymujemy zestaw 11 piosenek będących dziełem większego grona osób. Ciągły ruch, a momentami chaos podczas sesji nagraniowej nie wpłynął jednak negatywnie na efekt końcowy. To wciąż ten sam Smitty, śpiewający przejmujące ballady („Oh Lord, You’re Beautiful”, „Come See”), by za moment uderzyć z rockowym zacięciem („Cover Me”, „Come To The Cross”). Autorem ponad połowy tekstów jest 18-letni Leeland Mooring. Zamykający całość najbardziej popowy „Escape Your Love” napisał on wspólnie z Tylerem Smithem, synem piosenkarza. Utwór ten powstał z okazji 25. rocznicy ślubu Michaela i Debbie. 19. album w dorobku amerykańskiego kompozytora ma spore szanse dołączyć do kolekcji złotych czy może nawet platynowych płyt artysty. Zwłaszcza iż posiada stuprocentowy przebój, tytułowy „Stand” – zapętlony, prosty refren, którego, raz usłyszawszy, nie sposób przestać śpiewać.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.