Wielkanocna odpowiedź na bolesne pytanie

ks. Jerzy Szymik, teolog, poeta, profesor KUL

|

GN 14/2005

publikacja 06.04.2005 07:35

„Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, Dwie tylko: poezjai dobroć…i więcej nic...” C. K. Norwid

Wielkanocna odpowiedź na bolesne pytanie Edytor Rafał Klimkiewicz

Matkom naszym, zwłaszcza samotnym, cierpiącym – dedykuję dzisiejsze wiersze, myśli, serdeczne uczucia.
Na początek przepisuję fragment wypowiedzi Stefana Chwina, współczesnego gdańskiego prozaika:
(…) do czego Bogu jest potrzebne takie morze cierpień i to cierpień zupełnie potwornych, upokarzających szczególnie stare, obłożnie chore kobiety. Głęboko niesprawiedliwe nie jest to, że człowiek cierpi, lecz to, że najstraszniejsze cierpienia spadają na człowieka w starości, kiedy człowiek staje się kruchy i bezbronny jak dziecko. Problemem nie jest więc pytanie „dlaczego musi nas boleć?”, lecz pytanie „dlaczego musi nas boleć tak strasznie?”. Zdarzają się przypadki, kiedy ból przekracza wszelką wyobrażalną miarę. To właśnie istnienie takiego bólu bez miary jest prawdziwym przedmiotem teodycei (czyli dyscypliny próbującej kwestię tę wyjaśnić i „usprawiedliwić” w teologicznym świetle – przyp. J.Sz.)
Pustym i niszczącym owocem cierpienia przekraczającego miarę bywa twarde „nie” wypowiedziane Bogu i życiu.
Do czego Bogu jest potrzebne morze potwornych cierpień, „upokarzających szczególnie stare, obłożnie chore kobiety”? – pytał Chwin. „Pani Zofia”, wstrząsający wiersz Janusza Szubera, jest poetycką artykulacją tego samego pytania:

Jej młodość i wiek dojrzały
znałem z fotografii,Elegancka kobieta, pedantka,
dobra gospodyniStarej daty: wyszukane ciasta
i pasztety,Czas poddany dyscyplinie ładui umiaru,Kunsztowny haft pisma, pasjans i lektura.W ostatnich latach życia
przestała być sobą:Upokorzony umysł, węchi obrzędy z wydalaniem,Ślady ekskrementów
na przedmiotach,Zegar bez wskazówek,
bełkot w miejsce mowy.
Tego doświadczenia nie mogłem
zrozumieć;
Nie ból, śmierć, kalectwo
– to było źródłem mego buntu;
Zdegradowanej nie dźwigały
wzniosłe monologi Hioba.

Zwróćmy uwagę i zapamiętajmy: „kalectwo (…) było źródłem mego buntu”. Jeszcze Miłosz w „Starych kobietach” dostrzega źródło nadziei w wyraźnie chrystologicznym punkcie religii, w zbawczej, przemieniającej ból starości relacji „człowiek–Chrystus”. Przyjmując ciało Chrystusa, przyjmują one pociechę i sens:

Zgięte artretycznie, w czerni,
na nogach patykach,
Posuwają się o lasce przed ołtarz,
tam gdzie Pantokrator
W zorzy złoconych promieni
podnosi dwa palce.
Potężne, jaśniejące oblicze
Wszystkowładnego
W którym zostało stworzone
cokolwiek jest, na niebie
i na ziemi,
Któremu poddano atom i miarę
galaktyk,
Wschodzi nad okrytymi szalem
głowami służebnic
Kiedy w uwiędłe wargi przyjmują
jego ciało (…)

On, który cierpi od wieków,
przygarnia
Jętki jednodniowe, osłabłe
z zimna motyle,
Rodzicielki z zamkniętą
blizną łona,
I unosi ku swojej Theotokos
ludzkiej,
aby śmieszność i ból zmieniły
w dostojeństwo
I dopełniła się, tak tylko,
bez barw i urody,
Niedoskonała nasza ziemska
miłość.

Jeszcze Pasierb w „Starych kobietach w kościele” pisze o nich, dotkniętych „degradacją starości” jako o „młodych w Chrystusie”:

tylko Jezus który jest wiecznie
młodzieńcem
widzi w nich ciągle swoje
narzeczone
widzi w nich zawsze te piękne
dziewczyny
które w czerwcowe wieczory
stroiły w klonowe wieńce
w peonie i jaśminy w girlandy i wstążki
feretrony na Boże Ciało
na procesję

Ale kiedy lekturę Biblii przerywa się na „Księdze Hioba”, nie docierając do Dobrej Nowiny o wcieleniu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa – wówczas Szuber ma rację, sama wzniosłość monologów Hioba nie dźwignie zdegradowanej Pani Zofii. Wówczas – bunt. Którego nie ważę się osądzać. Z którym próbuję współczuć i któremu nieśmiało, ale ufnie podpowiadam nadzieję…
Pytania o źródła, sens bądź bezsens, kres bądź bezkres cierpienia są bodaj najczęściej stawianymi pytaniami w kulturze przełomu tysiącleci. Niemały wpływ na taki stan umysłów i serc wydaje się mieć głównie ocean krwi, w którym zeszły wiek się pławił.

W każdym razie pytania „skąd zło?” i „co na to Bóg?” wydają się determinować kształt współczesnej kultury, w jej elitarnym i masowym wydaniu, w odpowiedziach wprost i nie wprost, a nawet wtedy (tym bardziej wtedy!?), kiedy ucieka ona (tłumiąc w ten sposób zgrozę, najprawdopodobniej) w konsumpcję, prześmiewczość, bluźnierstwo. Nieraz też ocean bólu wydobywa z gardła współczesnej sztuki krzyk negacji: Boga, życia, siebie, wszystkiego. „Jeśli to jest tak, to dziękuję, wychodzę z gry” – słychać w różnych wersjach, z różnych stron.

Szuber ma rację: monologi Hioba nie podźwigną Zdegradowanej. Ani też monologi Prometeusza, ani Syzyfa. Ani rozpacz, ani bunt. Ale ośmielę się powiedzieć, że istnieją słowa, które dźwigają całą zgrozę kalectwa Pani Zofii. Słyszeliśmy je kilka dni temu w naszych kościołach. Brzmią one: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” (Mk 15,34). To krzyk wcielonego Bożego Syna, krzyk bezgranicznej udręki dobiegający z krzyża, z wnętrza „mroku, który ogarnął całą ziemię” (Mk 15, 33).

Wołanie torturowanego Nazarejczyka, Boga, który „umarł w Wielki Piątek”, dźwiga Panią Zofię i uwzniośla jej upokorzenie. A skuteczność tego wołania bierze się stąd, że w gruncie rzeczy nie jest ono monologiem: w swej głębi i ostateczności jest ono dialogiem. Bowiem w Zmartwychwstaniu Ukrzyżowanego okazało się, że to nie opuszczenie przez Boga jest kresem krzyku i agonii; ani bezsilność, ani pustka. Ostateczną prawdą o samotnej i okrutnej śmierci Jezusa był dialog z Ojcem i akt absolutnej, radykalnej solidarności Boga-Miłości z tym, co najbardziej otchłanne w cierpieniu człowieka i świata. Wskrzeszając Jezusa, Bóg powiada: mój Syn i Hiob mają rację. I Pani Zofia. Okazało się w Zmartwychwstaniu, że ostatecznym słowem na temat degradującego cierpienia jest Sens.

Nowość i niezniszczalność tego światła, owej „jasności z krzyża”, są wielkanocne. Krzyż jest najwyższą mądrością – chrześcijaństwo broni jej przed oskarżeniami o głupstwo i o szaleństwo. Ale Krzyż nie jest mądrością poza kontekstem Zmartwychwstania. Wręcz przeciwnie: to właśnie Wielkanoc pozwala z Wielkiego Piątku wydobyć życiodajne światło. „Tajemnica paschalna nie kończy się trwożliwym okrzykiem Chrystusa na krzyżu, lecz radością Exsultetu. Każdy człowiek, który poszukuje Chrystusa w grobie śmierci zasługuje na trochę ironiczne pytanie anioła: »Czemuż szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma go tu, zmartwychwstał!«” – pisze Boublik, czeski teolog.

Powtórzmy, to bardzo ważne: Wielkanoc jest owym centralnym punktem, którego światło rozdziera mroki bólu. To stąd dobywa się skuteczny głos Boga: mój Syn, Hiob, Pani Zofia – mają rację. Mówiąc językiem klasycznej terminologii teologicznej: zmartwychwstanie Jezusa ma znaczenie zbawcze i to tak istotne dla rozumienia chrześcijańskiego zbawienia, że bez Wielkiej Nocy nie istnieją chrześcijańskie odpowiedzi na żadne z egzystencjalnych pytań. Bez zmartwychwstania Chrystusa i wiernych próżne i daremne są wiara i nauczanie – pisze Paweł do Koryntian (1Kor 15,12–18), kończąc mocnym akordem: „Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich godni politowania” (1Kor 15,19). Mrok pozostanie wówczas nieprzenikniony.

Zmartwychwstanie nie jest dodatkowym tylko wisiorkiem przy usprawiedliwiającej śmierci Chrystusa. Bóg jest nie tylko Miłością, ale i Wszechmocą. Bóg jest solidarną Miłością gotową na wszystko – jako Wszechmoc zdolna do wszystkiego. Związek Wielkiego Piątku z Wielką Nocą jest więzią nieusuwalną. Cały Nowy Testament jest zgodny co do tego, że krzyż i pogrzeb Chrystusa ukazują swoją wagę tylko w świetle wydarzenia wielkanocnego, bez którego nie byłoby chrześcijańskiej wiary. A jeśli chrześcijańska wiara ośmiela się twierdzić, że jest w stanie przypisać pozytywny sens „wszelkiemu cierpieniu”, to dzięki pełni Tajemnicy Paschalnej Chrystusa. To w niej objawia się Tajemnica Trójcy-Miłości: solidarny Syn, zwycięski Ojciec, skuteczny Duch.

Jakkolwiek cię boli, Wielkanoc jest znakiem, że Bóg cię nie opuścił. I że żadna boleść nie jest samotna. Jest przy niej i w niej sam Bóg. Z tobą. Mocniejszy od śmierci.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.