Jak ziarnko gorczycy

ks. Tomasz Jaklewicz

|

22.04.2010 13:50 GN 16/2010

publikacja 22.04.2010 13:50

Papież powtarzał Maltańczykom: bądźcie dumni z wiary, która uformowała waszą tożsamość. Brońcie nadal życia, małżeństwa i rodziny. Nie lękajcie się być w opozycji do kultury, która nas zalewa. Bądźcie przykładem dla Europy!

Jak ziarnko gorczycy ks. Tomasz Jaklewicz

Nad Europą zawisła groźna chmura. Na szczęście niebo nad Maltą czyste. Benedykt XVI przyleciał tu w sobotę 17 kwietnia o godzinie 17.00. Przybył, aby uczcić 1950. rocznicę „błogosławionej” katastrofy, która zaprowadziła św. Pawła na ten ląd. Tamto wydarzenie wpisało się w tożsamość Maltańczyków. W powitalnych słowach tutejszych pasterzy i prezydenta pobrzmiewała jednak nuta obawy, czy „Malta cattolicissima” (jak wyraził się Jan Paweł II) nie zatonie w mętnych wodach współczesnej kultury, niechętnej lub wrogiej religii. W ostatnich latach na Malcie odnotowano kilkuprocentowy spadek praktyk religijnych, choć nadal pozostaje najwyższy w Europie. Benedykt XVI zachęcał Maltańczyków, by trwali przy swoim, to znaczy – trwali przy Chrystusie. Ta wyspa słynie z tego, że łatwo się nie poddaje.

Leczenie ran
Sporo (większość?) dziennikarzy interesował jeden temat – molestowanie nieletnich przez księży. Gazety maltańskie na pierwszych stronach zwracały uwagę, że to pierwsza papieska pielgrzymka po eksplozji doniesień o nadużyciach duchownych. Na Malcie dziesięć osób zgłosiło skargę na trzech księży. Benedykt XVI pokornie podjął temat. Do oficjalnego programu dodał prywatne spotkanie z ośmioma ofiarami. Papież wysłuchał ich historii, modlił się razem z nimi.

Jeden z uczestników tego spotkania mówił potem, że wszyscy, łącznie z papieżem, płakali. „Zaczynam odbudowywać moją wiarę i zaufanie do księży” – dodał. To już kolejny gest papieża, który cierpliwie leczy rany zadane przez upadłych księży. Rzecznik Watykanu relacjonował to spotkanie, ale wyczuwałem z głosów dziennikarzy, że to wciąż za mało. Ta sprawa, choć stanowi realny, trudny problem, jest ewidentnie tematem zastępczym. Punkt ciężkości tej pielgrzymki leżał zupełnie gdzie indziej. Pojawiło się tutaj wiele wątków, trudnych do przełknięcia przez zlaicyzowaną mentalność, dlatego wygodniej w kółko wałkować „łatwiejszy” temat, w którym Kościół jawi się jako zorganizowana opresja.

Nie porzucimy naszych przekonań
Prezydent George Abela, witając na lotnisku papieża, wygłosił przemówienie, którego, śmiem twierdzić, żaden inny europejski polityk nie odważyłby się wygłosić. To jest możliwe tylko na Malcie. Abela pytał o współczesność chrześcijańskiego dziedzictwa Malty, a w domyśle Europy. Prezydent przywołał słowa włoskiego filozofa Marcello Pera o wojnie toczącej się między laicyzmem a chrześcijaństwem: „Dzisiaj jesteśmy świadkami fali sekularyzmu, którą zapoczątkował ścisły podział państwa i Kościoła. Ten laicki model sugeruje, że państwo powinno być całkowicie odseparowane od religii, która należy całkowicie do sfery prywatnej”.

Prezydent raz jeszcze przytoczył słowa Pera: „Demokracja przestanie istnieć, jeśli będziemy dalej usuwać chrześcijaństwo”. Maltańczycy doświadczają fenomenu wielokulturowości, ale nie znaczy to, że mają porzucić swoje własne przekonania, mówił prezydent. Dlatego bronią małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety, otwartego na życie, i uważają je za fundament społeczeństwa. Opowiadają się za życiem od poczęcia do naturalnej śmierci, szanują godność każdego człowieka. W krzyżu widzą nie tylko znak związany z historią i kulturą, ale symbol wiary. „W twarzy cierpiącego Jezusa widzimy oblicze Boga, który umierając, przebacza wrogom”. Prezydent odniósł się także do kwestii nadużyć duchownych. „Byłoby, moim zdaniem, czymś złym, gdybyśmy naganne zachowania niektórych wykorzystywali do oskarżania Kościoła jako całości” – zaznaczył.

Sto lat dla papieża
Papież stwierdził po maltańsku: „Cieszę się, że mogę być tutaj z wami!”. Zwrócił uwagę, że Malta odgrywa istotną rolę w dyskusjach na temat tożsamości, kultury i polityki europejskiej. Wezwał Maltańczyków, aby nadal bronili małżeństwa oraz prawa do życia. Konstytucja maltańska zakazuje rozwodów oraz aborcji. Benedykt XVI zachęcił też, by Malta ze względu na swe położenie służyła jako „pomost porozumienia między narodami, kulturami i religiami otaczającymi Morze Śródziemne”. W siedzibie parlamentu, w dawnym Pałacu Wielkiego Mistrza Zakonu Maltańskiego, Ojciec Święty spotkał się z władzami państwowymi. Kiedy pojawił się na balkonie pałacu, 4000 dzieci zgromadzonych na placu z całych sił odśpiewało „Sto lat” po angielsku, niemiecku, włosku i maltańsku. Dzień wcześniej papież skończył 83 lata.

Ostatnim punktem tego dnia było nawiedzenie Groty św. Pawła w mieście Rabat oraz spotkanie z 250 misjonarzami pochodzącymi z Malty. Arcybiskup Paweł Cremona, zwierzchnik maltańskiego Kościoła, przy-pomniał, że mała Malta słynie z powołań misyjnych. „Ojcze Święty, oczekujemy, że umocnisz naszą wiarę i pomożesz nam dzielić się wiarą także z tymi, którzy odeszli od Kościoła”. Benedykt XVI wezwał do naśladowania apostolskiego zapału św. Pawła.

Nie wszystko, co proponuje świat, jest dobre
Kiedy wyruszyłem w niedzielny poranek na papieską Mszę, zaczął padać deszcz. Wiał chłodny wiatr. „Nie, to nie jest normalne o tej porze roku” – śmiali się Maltańczycy. Na placu Granaries, czyli placu Spichlerzy we Florianie, od rana gromadzili się ludzie. Prawie żadnych biletów. Kto pierwszy, ten zajął lepsze miejsce. Plac zapełniał się wolno. O godzinie 9.25 rozległy się pierwsze oklaski. Nie z powodu Ojca Świętego, lecz słońca, które przebiło się przez chmury. Chwilę później aplauz powitał papieża, który przejechał papamobilem przez środek placu. Procesja wyruszyła z kościoła św. Publiusza (pierwszy Maltańczyk nawrócony przez Pawła), szła przez połowę rozległego placu. Pomyślałem sobie Boże, jak ten człowiek to wytrzymuje.

Pierwsze czytanie – obowiązkowo z Dziejów o lądowaniu Pawła na Malcie. „Wiem, że uwielbiacie je słuchać”, żartował Benedykt w homilii. Przesłanie było głębokie, poruszające, świeże w odczytaniu ewangelicznych tekstów. „Nie wszystko, co proponuje dzisiejszy świat, jest warte przyjęcia przez mieszkańców Malty. Wiele głosów próbuje nas przekonać, byśmy odłożyli na bok naszą wiarę w Boga i Jego Kościół i wybrali na własną rękę wartości i przekonania, którymi mielibyśmy żyć. Mówią nam, że nie potrzebujemy Boga ani Jego Kościoła. Jeśli odczuwamy pokusę, aby im wierzyć, musimy sobie przypomnieć zdarzenie z dzisiejszej Ewangelii, kiedy to uczniowie, wszyscy doświadczeni rybacy, całą noc trudzili się, ale nie udało się im złowić choćby jednej ryby. A gdy Jezus ukazał się na brzegu, wskazał, gdzie łowić, i mogli dokonać tak wielkiego połowu, że ledwie mogli go wyciągnąć”. I puenta, zgodna z główną linią nauczania Benedykta: „W każdej dziedzinie naszego życia potrzebujemy pomocy Bożej łaski. Z Nim możemy zrobić wszystko: bez Niego nic nie możemy uczynić”. Po Mszy św. papież przekazał złotą różę jako swój dar dla sanktuarium Ta’Pinu na Gozo, drugiej maltańskiej wyspie. Cudowny wizerunek Maryi został przywieziony specjalnie na tę okazję. Co zostanie z tego spotkania? „Na owoce musimy poczekać, ziarno zostało posiane” – mówiły mi, jak zawsze roześmiane, siostry Matki Teresy wracające ze Mszy św. Inni powtarzali: „Papież reprezentuje Chrystusa, musieliśmy tu przyjść”.

Piotr na statku św. Pawła
Spotkanie z młodzieżą maltańską odbywało się na nabrzeżu portowym La Valletty. Benedykt dopłynął tam statkiem o nazwie „Św. Paweł”. To było zdecydowanie najbardziej ciepłe i żywe spotkanie. Motywem przewodnim była Ewangelia o młodzieńcu pytającym o życie wieczne. Ordynariusz wyspy Gozo bp Grech, witając papieża, mówił o tym, że żyjemy dziś w kulturze, która nie pomaga być świadomym chrześcijaninem. Dopowiedzeniem tej myśli były przejmujące świadectwa młodych, którzy mówili Benedyktowi XVI o swoich trudnościach w wierze. Wszystkie teksty kończyły się tym samym pytaniem: „Co mamy robić?”. To nie była inscenizacja. Każde ze świadectw pokazywało inny aspekt trudności w wierze. Był głos w imieniu tych, którzy czują się poza marginesem Kościoła. Młodzieniec uzasadniał, dlaczego czuje się odrzucony i obcy. Było świadectwo młodych małżonków, człowieka zaangażowanego w Kościół oraz rozważającego powołanie kapłańskie. Z tych słów przebijało coś bardzo autentycznego: chcą wierzyć, ale jest im trudno, nie wiedzą jak, szukają pomocy. Proszą pierwszego nauczyciela w Kościele o światło.

Odpowiedź papieża: „Bóg kocha każdego z nas tak głęboko i mocno, że nie możemy sobie nawet tego wyobrazić”. Nikogo nie odrzuca, a jeśli czegoś od nas wymaga, to w imię tej miłości. „Z pewnością napotkacie sprzeciw wobec orędzia Ewangelii. Kultura dzisiejsza, jak każda kultura, propaguje idee i wartości, które niekiedy pozostają w sprzeczności z tymi, którymi żył i które głosił nasz Pan Jezus Chrystus. Często są one przedstawiane z wielką siłą przekonywania, wzmacnianą przez środki przekazu i przez nacisk społeczny ze strony grup wrogich wierze chrześcijańskiej. Łatwo jest, gdy jesteśmy młodzi i podatni na wpływy, ulec wpływom naszych rówieśników, aby zaakceptować idee i wartości, o których wiemy, że nie są tymi, których Pan prawdziwie pragnie dla nas. Właśnie dlatego mówię wam: nie lękajcie się!”. Benedykt XVI mówił młodym Maltańczykom, że powinni być dumni z tego, że ich kraj „broni zarówno nienarodzonych, jak i wspiera stabilne życie rodzinne, sprzeciwiając się aborcji i rozwodom”. „Inne narody mogą się uczyć na waszym przykładzie” – dodał Ojciec Święty. „To był wspaniały dar od Boga. Pełen energii, miłości, wiary… Piękne, pełne emocji” – mówiła wzruszona Dorian Portelli, kierowniczka zespołu muzycznego. „Poczuliśmy, że jesteśmy razem. Śpiewaliśmy z całego serca, z głębi naszych przekonań”. Gdy zapytałem, czy nie skończy się na emocjach, odpowiedziała: „Kościół na Malcie jest w drodze od tradycyjnej wiary do wiary płynącej z przekonania”. Andrew Cauchi, inny uczestnik spotkania, powiedział dokładnie to samo: „Dzisiaj potrzebny jest osobisty kontakt z Jezusem Chrystusem. Inaczej nie przetrwamy”.

Papież uśmiecha się po maltańsku
Salvinu Falzon witał Benedykta na trasie przejazdu. „Ulice były udekorowane chorągwiami i flagami, tak jak to robimy na odpustach. Ludzie byli autentycznie szczęśliwi. Miałem wrażenie, że papież uśmiecha się serdeczniej, jakoś wyjątkowo. Dziś to samo ktoś powiedział w telewizji. Czyli to prawda…” – śmieje się Salvinu. Z Malty popłynęło w świat przesłanie ważne dla całej Europy. Żyjemy jako chrześcijanie w społeczeństwie europejskim, gdzie wartości Ewangelii są ewidentnie w opozycji do głównego nurtu kultury. W wielu tematach chrześcijanie skapitulowali, nie bronią już swoich pozycji. Malta jest dowodem, że można być nowoczesnym państwem i społeczeństwem, nie wyprzedając chrześcijańskiej tożsamości za miskę soczewicy. Papież ich w tym umocnił, zachęcił, by dumnie płynęli pod prąd. Pokazał ich jako przykład dla chrześcijan w Europie. Malutka Malta jak… ewangeliczne ziarnko gorczycy. Papież odleciał do Rzymu. Ze mną gorzej. Nad północną Europą nadal wisi wulkaniczny pył. Nie da się latać. Nie wiem, czy uda mi się stąd wydostać. No ale skoro Paweł spędził tu przymusowo trzy miesiące… Maltańczycy słyną z gościnności, no i jest tu pięknie!

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.