Nie wszystkiemu winna "Dusia"

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 27/2009

publikacja 06.07.2009 10:44

Po książce "Rekolekcje beskidzkie" Wandy Półtawskiej zrobiło się głośno o tym, jak wielki wpływ na nauczanie Jana Pawła II miała ich autorka. A przecież Papież nie był bezwolnym wykonawcą niczyjej woli i stale konsultował się z Kurią Rzymską.

Nie wszystkiemu winna "Dusia" Przyjaźń Papieża i Wandy Półtawskiej jest dowodem na to, że czysta więź duchowa niczego nie burzy, ale buduje i rozwija fot. PAP/Andrzej Grygiel

W cyklu „Brat Karol, siostra Wanda” Aleksandry Klich, drukowanym w „Gazecie Wyborczej”, autorka eksponuje poglądy na seks Wandy Półtawskiej. Można wywnioskować, że nauczanie Jana Pawła II dotyczące zachowania czystości aż do ślubu, sprzeciwu wobec stosowania antykoncepcji i aborcji wynika z presji na niego „siostry Wandy”. Bo ta „nienormalna” przyjaciółka po przejściu przez hitlerowski obóz ma urazy na tym tle. Według tej interpretacji, to ona wywierała presję na swego (należy domniemywać – bezwolnego?) przyjaciela, przymuszając go mentalnie do przyjmowania i propagowania niewygodnych przesłań. Takie podsumowania to ogromne uproszczenia. Ojciec Święty co tydzień spotykał się z kardynałami reprezentującymi różne kongregacje i dyskutował z nimi o swoich posunięciach. Zapraszał też przedstawicieli różnych dyscyplin nauki, żeby pogłębiać wiedzę na interesujące go tematy. Zaś stosunek Kościoła do życia poczętego czy zachowania wstrzemięźliwości przed ślubem nie jest „odkryciem” Jana Pawła II. Między innymi został zaprezentowany w encyklice Pawła VI „Humanae vitae”.

Przyjaciele z kajaków
Przywoływana w tym kontekście czystość była istotą więzi między Wandą Półtawską i ks. Karolem Wojtyłą. To ona pozwoliła na tak głębokie i trwałe aż do śmierci Jana Pawła II relacje. Zresztą Wanda Półtawska włączyła do tej przyjaźni męża i swoje córki. Oni też mają swoją opowieść o Papieżu i swoje listy od niego. Jednak, trzeba to podkreślić – ta więź nie była jedyna. Z Janem Pawłem II przez lata utrzymywali kontakt przyjaciele z lat studenckich, z którymi pływał na kajakach, którym błogosławił śluby, chrzcił ich dzieci. To oni odwiedzali go w Watykanie i Castel Gandolfo. Są wśród nich państwo Wisłoccy, Turowscy, Rybiccy, Tyczyńscy, a także, z nieco późniejszego okresu – Skwarniccy. Zresztą Marka Skwarnickiego łączyło z Papieżem szczególne pokrewieństwo poetyckie.

Jak widać, ludzi bliskich Janowi Pawłowi II było więcej, tyle że nie wszyscy zdecydowali się napisać o łączącej ich z głową Kościoła zażyłości. Wanda Półtawska napisała „Rekolekcje beskidzkie” i zrobiło się głośno o ich siostrzano-braterskiej więzi, ale z podtekstami, skupiając się na relacji ksiądz–kobieta. Może dlatego, że takie przyjaźnie zdarzają się rzadko i bolą tych, którym nie zostały dane. Dodatkowo pokazuje to, z jaką podejrzliwością patrzy się na związki między księżmi a kobietami. Oczywiście, czasem te relacje mogą przypominać chodzenie po linie i niszczyć. Jednak przyjaźń Papieża i Wandy Półtawskiej jest dowodem na to, że czysta więź duchowa niczego nie burzy, ale buduje i rozwija, dając siłę w konsekwentnie wybranym przez obie strony życiu małżeńskim i kapłańskim. W tym przypadku można dodatkowo napisać, że była to przyjaźń mistyczna, w której nieustannie obecnym punktem odniesienia był Bóg.

Mężczyzna i kobieta
To między innymi dzięki „Dusi” „brat Karol” świetnie znał psychikę kobiety. A „Dusia” dzięki opiece i wsparciu „brata Karola” odnalazła się w świecie po Ravensbrück, cudownie wybawiona z trapiącego ją wewnętrznego niepokoju. Przez 50 lat wykładała antropologię Jana Pawła II, ucząc, że bycie człowiekiem ma sens. Sama miała wpływ na jego nauczanie nie tylko w kwestii etyki życia małżeńskiego. Czytała na bieżąco i komentowała „Miłość i odpowiedzialność” („To moja (i Twoja) książka” – napisał do niej Papież wiele lat później) i „Mężczyzną i kobietą stworzył ich”. Rozmowy o potrzebie „obrony życia” rozpoczęli już dużo wcześniej. Kiedy w czasach głębokiej komuny w Polsce liberalizowano ustawę aborcyjną, to ona wspierała ks. Wojtyłę w jego staraniach. Żyła, nosząc w głowie obraz z czasów okupacji, kiedy to w Lublinie niemiecki żołnierz chwycił dziecko za nóżki i uderzył jego głową o ścianę. „Wtedy postanowiłam, że nie pozwolę już nigdy, żeby zginęło jakieś dziecko” – napisała. Z ks. Wojtyłą poznała się dzięki spowiedzi w kościele Mariackim w Krakowie. Szukała wsparcia kierownika duchowego i wtedy go znalazła. Spowiednik zachęcił ją do codziennego uczestnictwa we Mszy św. i medytacji, nazywanej przez nich modlitwą myślną. Dlatego „Rekolekcje beskidzkie” to także dzieło do medytacji. Bo niewątpliwie wielu może pomóc w rozważaniach Pisma Świętego, prowadzonych pod kierunkiem „brata Karola”, które poznajemy z korespondencji prowadzonej przez niego aż do wyboru na papieża. Świadczą o tym listy, które autorka otrzymuje z różnych stron i środowisk.

Rozmowy z treścią
Kiedy Wanda Półtawska, wtedy jeszcze Wojtasik, miała 24 lata, spisała swoje przeżycia z Ravensbrück. W obozie wydany na nią wyrok śmierci zamieniono na skazanie na eksperymenty medyczne. Przejmująca książka „I boję się snów” była tłumaczona na kilka języków. Można przypuszczać, że nie o wszystkim w niej napisała. Z takimi doświadczeniami nie da się żyć, często wypiera się je do podświadomości. W powrocie do poobozowej rzeczywistości nie pomogła jej nawet wykonywana profesja – była lekarzem psychiatrą. Za to skuteczna okazała się opieka duchowa „brata Karola”. Już fragment opowieści przytoczonej w „Rekolekcjach beskidzkich”, jak to hitlerowcy nadzorowali każde intymne zachowanie więźniarek, włącznie z załatwianiem potrzeb fizjologicznych, pokazuje, jak bardzo dotknęło ją tamto odczłowieczenie. Dlatego później wielokrotnie pisała o potrzebie zachowania „czystości” ducha i ciała, które może ocalić ludzką godność, ale i więzi. Istotą więzi między nią a „bratem Karolem”, co podkreśla „Dusia”, były też bardzo treściwe rozmowy. Od pierwszych wypraw w Beskidy dyskutowali naraz o kilku czytanych książkach, bo „brat Karol” miał tak podzielną uwagę. „Z Nim nie było rozmów o niczym: oszczędny w słowach, od razu mówił, jak daną sytuację widzi... nie On, Pan Bóg. Ja z tym człowiekiem pięćdziesiąt lat rozmawiałam o Panu Bogu. (…) Był przejęty ludźmi, bo kochał ludzi i nigdy o nikim nie powiedział jednego złego słowa. Powiedział mi, że kiedy był piętnastoletnim chłopakiem, wstrząsnęło nim zdanie Jezusa: »Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni« oraz scena biczowania w Drodze Krzyżowej. To zaowocowało” – powiedziała w rozmowie z ks. Adamem Bonieckim.

Ks. Wojtyła codzienny
„Rekolekcje beskidzkie” bronią się same, tylko trzeba je przeczytać, a nie pozostawać przy komentarzach o książce. Autorka, opowiadając o swoim przeżywaniu siostrzanej więzi z „bratem Karolem”, o reakcjach na jego słowa, listy, przybliża nam Karola Wojtyłę codziennego. Opowiadając o sobie – opowiada o nim. O księdzu nieustannie starającym się podtrzymać więź z rodziną Półtawskich poprzez troskę w listach, modlitwę, odwiedziny i te legendarne „rekolekcje beskidzkie”. W rozmowie z ks. Adamem Bonieckim dementuje niepokoje dotyczące zamieszania, które publikacja listów mogłaby spowodować w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II: „Napisałam szkic »Rekolekcji beskidzkich« i pokazałam dwóm arcybiskupom, a kiedy wreszcie przyszedł do mnie postulator procesu ks. Sławomir Oder – przyszedł, bo zauważył, że wszędzie pojawia się nazwisko „Półtawska” – dałam mu maszynopis książki i listy. On to wszystko przeczytał i powiedział, że książka by wystarczyła za cały proces. Zwrócił się też o opinię do arcybiskupów, którzy te materiały czytali”. Niewątpliwie Wanda Półtawska była dla Papieża osobą wyjątkową. Na co dzień dumna, czasem niechętnie wchodząca z innymi w kontakty, z ks. Karolem Wojtyłą znalazła porozumienie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.