Odwaga ojca Ignacego

Stanisław Zasada, korespondent „Gościa” z Wielkopolski

|

GN 18/2009

publikacja 06.05.2009 08:21

Gdy kardynał Hlond zaproponował mu, żeby stanął na czele nowego zgromadzenia, ojciec Ignacy Posadzy poszedł do spowiednika i do lekarza. Pierwszy powiedział mu, żeby nie odmawiał. Drugi – że dla jego słabego zdrowia to spore ryzyko.

Odwaga ojca Ignacego O. Ignacy Posadzy w Watykanie na audiencji u Ojca Świętego Pawła VI ZDJĘCIA ZE ZBIORÓW TOWARZYSTWA CHRYSTUSOWEGO

W pierwszą środę maja w bazylice archikatedralnej w Poznaniu odbędzie się ostatnia sesja diecezjalnego etapu procesu beatyfikacyjnego ks. Ignacego Posadzego, współzałożyciela Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej i założyciela Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla. Dla opiekujących się polskimi emigrantami na wszystkich kontynentach księży chrystusowców będzie to ważny dzień. – To milowy krok na drodze do wyniesienia naszego współzałożyciela na ołtarze – mówi ks. Bogusław Kozioł, postulator procesu beatyfikacyjnego. – Wielu z nas prywatnie uważa ojca Ignacego za osobę świętą.

Nowicjusz, mistrz i przełożony
Pod koniec lata 1932 roku ks. Ignacy Posadzy przyjechał do Potulic, dużej wsi koło Nakła na Pomorzu. Kilka dni później dołączyło do niego ponad 30 kandydatów do nowicjatu. Tak zaczęły się dzieje Towarzystwa Chrystusowego. Ksiądz Posadzy miał potrójną rolę – był nowicjuszem, mistrzem nowicjatu i przełożonym zgromadzenia. – Czy ksiądz podejmie się tej roli? – pytał go rok wcześniej kard. August Hlond. Ówczesny prymas Polski od dawna nosił się z zamiarem założenia zgromadzenia, które pracowałoby wśród polskich emigrantów. Jeżdżąc po świecie, napatrzył się, jak oderwani od rodzinnych korzeni i pozbawieni kontaktu z polskim kapłanem rodacy odchodzą od wiary.

Ksiądz Posadzy poprosił Prymasa o kilka dni do namysłu. „Poszedłem do spowiedzi świętej, by poradzić się mojego kierownika duchowego. Z ust jego usłyszałem słowa zachęty do obrania woli Bożej” – zapisał w swoich wspomnieniach. Jako że był wątłego zdrowia, udał się też do lekarza. Usłyszał, że może zaryzykować. – Odtąd przyszło mu podejmować wiele odważnych decyzji – mówi ks. Kozioł. Ledwo co powstało Towarzystwo, a pierwsi chrystusowcy zaczęli wyjeżdżać na misje, gdy wybuchła wojna. Zgromadzenie nie zaprzestało działalności. Ojciec Posadzy wysyłał współbraci do Rzeszy – wyjeżdżali tam jako robotnicy przymusowi i potajemnie prowadzili duszpasterstwo wśród wywożonych na roboty Polaków.

Po wojnie, na życzenie prymasa Hlonda, wysłał chrystusowców na Pomorze Zachodnie. Ziemie te po kilku wiekach niemieckiej dominacji powróciły do Polski, ale ich status był wciąż niepewny. Nie bacząc na ryzyko, chrystusowcy zorganizowali tam sieć parafii dla przesiedlonych rodaków z Kresów Wschodnich i osadników z centralnej Polski. Parafie istnieją do dziś. W latach stalinowskich władze zakazały duchownym wyjazdów za granicę. Dla chrystusowców był to szczególnie dotkliwy zakaz. – Ale ojciec Ignacy wierzył uparcie, że kiedyś wyjazdy staną się możliwe – opowiada postulator. Nie mylił się. – Współczesna fala emigracji pokazuje, że wciąż jesteśmy potrzebni – mówią dziś z satysfakcją chrystusowcy.

Oddał komunistom order
Przyszedł na świat 17 lutego 1898 roku w Szadłowicach niedaleko Inowrocławia. To jedna z najstarszych wsi na Kujawach. Od dzieciństwa uczył się patriotyzmu i oporu wobec władzy, kiedy tego wymagała sytuacja. Gdy w 1905 roku w szadłowickiej szkole ludowej pruski zaborca wprowadził naukę religii po niemiecku – siedmioletni Ignacy zastrajkował ze wszystkimi dziećmi. Kiedy w 1958 roku zakładał wspierające chrystusowców Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla, posłużył się fortelem. By ominąć zakaz tworzenia nowych wspólnot – oznajmił władzom, że zakłada... kolejny dom sióstr felicjanek.

Zmarły rok temu były generał chrystusowców ks. Czesław Kamiński opowiadał, jak dyrektor komunistycznego Urzędu ds. Wyznań przywiózł mu odznaczenie za rzekome zasługi dla Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Ojciec Posadzy wziął do ręki order i... schował go do kieszeni urzędnika.
Jako przełożony generalny zjeździł niemal cały świat, by wizytować placówki chrystusowców i skupiska polonijne. W 1951 roku kapituła generalna zgromadzenia nadała mu tytuł Współzałożyciela Towarzystwa Chrystusowego. 17 lat później zrezygnował z funkcji generała chrystusowców, którą pełnił przez pięć kadencji. Zmarł 17 stycznia 1984 roku. 17 lat później rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny.

Portrety na wszystkich kontynentach
Z Poznania ponad 20 tomów akt procesowych na temat życia i działalności ojca Posadzego powędruje do watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. To ona zdecyduje, czy współzałożyciel Towarzystwa Chrystusowego będzie błogosławionym. Księża chrystusowcy czekają na wyniesienie na ołtarze nie tylko ojca Posadzego. Od kilkunastu lat toczy się także proces beatyfikacyjny kard. Hlonda, założyciela Towarzystwa Chrystusowego. Portrety obu sług Bożych od dawna znajdują się na wszystkich kontynentach.

Korzystałem z materiałów Towarzystwa Chrystusowego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.