Zrozumiesz bez biblisty

Andrzej Macura

|

GN 46/2008

publikacja 14.11.2008 00:42

Kiedy w Rzymie kończył się Synod Biskupów o Słowie Bożym, do rąk polskich czytelników trafiał nowy przekład całej Biblii. Trudno było wybrać lepszy moment.

Zrozumiesz bez biblisty fot. Józef Wolny

Biblię będziesz czytał nieustannie. Będziesz ją kochał bardziej niż mnie, bardziej niż rodziców. A kiedy się zestarzejesz, zrozumiesz, że wszystkie książki, jakie przeczytałeś, są jedynie nieudolnym komentarzem do tej jedynej Księgi”. Ten krótki testament dziadka znanego popularyzatora Biblii, zmarłego przed laty Romana Brandstaettera, dobrze oddaje wartość tej wyjątkowej księgi. Bo mimo że to wytwór pracy i przemyśleń człowieka, jest przede wszystkim dziełem działającego przez niego Boga. Jako słowo objawiającego się ludzkości Stwórcy daje taką możliwość pewnego poznania Go, jakiej nie może dać żadna ludzka intuicja.

Po co tłumaczyć przetłumaczone
Dobrze więc się stało, że polski czytelnik doczekał się kolejnego, kompletnego tłumaczenia świętego tekstu. Powstało ono z inicjatywy Towarzystwa Świętego Pawła, a opracowane zostało przez zespół polskich biblistów. Jego forpoczta w postaci Nowego Testamentu i Psalmów ukazała się trzy lata temu. Teraz mamy okazję zapoznać się z całością dzieła. Czytelnik nie dowie się, kto jest odpowiedzialny za tłumaczenie konkretnej księgi, ani kto jest autorem komentarza do niej. Redaktorzy uznali, iż pracowali na tyle zespołowo, że trudno byłoby zaszczyt i odpowiedzialność przypisać konkretnej osobie.

Dlatego występują jako zespół kilkudziesięciu tłumaczy, autorów komentarzy, redaktorów i korektorów. Czy nowe tłumaczenie było potrzebne? Język używanej w liturgii Biblii Tysiąclecia po ponad czterdziestu latach od ukazania się jej pierwszego wydania, choć poprawiony w wydaniu piątym, wydaje się już nieco archaiczny. Inne przekłady – ciągle niedoceniana Biblia Poznańska, Biblia Lubelska, Nowy Testament ks. Romaniuka, ks. Popowskiego czy tłumaczenie ekumeniczne Nowego Testamentu – z różnych powodów nie są zbyt popularne. Szkoda, bo dla czytelnika „otrzaskanego” z Biblią Tysiąclecia każdy nowy przekład daje możliwość dostrzeżenia niuansów, które przestał już zauważać. Tłumaczenie opracowane przez zespół wybitnych polskich biblistów ma szansę to zmienić.

Wyrzucone na margines
Jednak nie język tłumaczenia wydaje się najważniejszy w nowym opracowaniu, ale rewolucyjny i rewelacyjny komentarz do biblijnego tekstu. Każda z ksiąg poprzedzona jest dość obszernym wstępem. W przystępny i rzetelny sposób wyjaśniono w nim zagadnienia historyczne, literackie i teologiczne. To ułatwia zrozumienie danej księgi. Nie zabrakło znanych z protestanckich i ekumenicznych wydań odnośników do paralelnych (odpowiadających sobie) tekstów Pisma Świętego. Umieszczono je na marginesie od środka woluminu. Zewnętrzny, znacznie szerszy margines zajmują najbardziej potrzebne dla zrozumienia tekstu informacje. Najczęściej są to wyjaśnienia realiów geograficznych, historycznych czy kulturowych. Zdarzają się także uwagi dotyczące wariantów tekstu znajdujących się w różnych rękopisach, czy innych szczegółowych trudności, jakie biblijna narracja może czytelnikowi nastręczyć (np. J 5,18).

Najbardziej rewolucyjny wydaje się komentarz umieszczony pod biblijnym tekstem. Dzięki wyrzuceniu na marginesy drobiazgów, możliwe stało się rzetelne przedstawienie głównej myśli poszczególnych fragmentów. Autorzy tego komentarza starali się ukazać myśl natchnionego autora w szerokim kontekście biblijnego przesłania. Dzięki temu czytelnikowi łatwiej nie pogubić się w drobiazgach i śledzić główny wątek. W nowym wydaniu Biblii nie zabrakło też słownika zawierającego 189 terminów, często pojawiających się na kartach tej księgi, oraz tablic chronologicznych, map i planów ułatwiających poruszanie się po świętej historii.

Postawili na treść
Szkoda, że od strony edytorskiej dzieło nie wypadło najlepiej. Wydaje się, że niezbyt szczęśliwie wybrano format nowego wydania Biblii. Jest za mały, a to sprawia, że wolumen jest zbyt gruby. Pół biedy, że mało elegancko wyglądają zbyt wąskie marginesy dzielące brzeg kart od tekstu. Gorzej, iż wskutek grubości trudno dostępne stały się informacje zawarte na wewnętrznych marginesach. Nie przekreśla to oczywiście wartości dzieła, ale w przyszłości warto pomyśleć nad skorygowaniem również tego niedopatrzenia. Nie tylko – jak asekuracyjnie zaznaczyli we wstępie wydawcy – ewentualnych poprawek dotyczących tekstu.

Jest jeszcze jedno, co różni Biblię paulistów od poprzednich. Po wstępach, zawierających gratulacje i wyjaśnienia dotyczące koncepcji dzieła, redaktorzy zamieścili artykuł wyjaśniający, jak czytać Pismo Święte z pożytkiem dla wiary. Do tego właściwie sprowadza się cały sens biblistyki. Dobrze, że tym razem o tym nie zapomniano. Pozostaje tylko – jak to usłyszał w dniach swojego ostatecznego nawrócenia święty Augustyn – brać i czytać.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.