W Paragwaju rządzi biskup

Beata Zajączkowska, dziennikarka Radia Watykańskiego

|

GN 18/2008

publikacja 06.05.2008 15:59

Był biskupem w jednej z najbiedniejszych diecezji w Paragwaju – San Pedro. Zrzucił sutannę i stał się liderem lewicowej opozycji. Ostatnio Fernando Lugo został wybrany na prezydenta Paragwaju. Fernando Lugo wygrał wybory prezydenckie, zdobywając ponad 40 proc. głosów

W Paragwaju rządzi biskup Fernando Lugo wygrał wybory prezydenckie, zdobywając ponad 40 proc. Głosów fot. Agencja Gazeta/Jorge Saenz

Fernando Lugo ma 58 lat. Żyje krócej, niż jego krajem rządzi partia Colorado, która przejęła władzę w 1947 r. i nieprzerwanie ją sprawowała do ostatnich wyborów. Fernando Lugo, kandydujący z „Patriotycznego Sojuszu na rzecz Zmian”, przerwał rządy Colorado. Otrzymał 40,8 proc. głosów, a jego główna rywalka Blanca Ovelar o 10 proc. mniej.

Biskup ubogich
Kiedy ogłoszono wyborcze zwycięstwo „biskupa ubogich”, na ulicach pojawiły się kawalkady samochodów, a Paragwajczycy dawali upust swojej radości, głośno trąbiąc klaksonami. Dziękując za wybór, prezydent elekt stwierdził, że to naród zdecydował o tym, jaka ma być jego ojczyzna. – Zdecydowaliście o wyzwoleniu Paragwaju. Dziękuję! – mówił. Konferencja Episkopatu Paragwaju uznała wybór nowego prezydenta. Watykański rzecznik prasowy podkreślił, że każdy naród swobodnie wybiera, kto ma nim rządzić. – Watykan nie kwestionuje zatem wyboru i Kościół nie będzie w jakiejś szczególnej opozycji do nowego prezydenta – powiedział o. Federico Lombardi. – Nie jest to kwestia relacji dyplomatycznych, a jedynie statusu kanonicznego kogoś, kto do niedawna pełnił funkcje biskupie.

Fernando Lugo urodził się w 1951 r. w San Solano, w jednym z najuboższych regionów Paragwaju. Rodzina żyła skromnie i była zaangażowana w politykę. Jego ojciec, wuj i trzech braci za spiskowanie przeciw dyktatorowi Alfredo Stroessnerowi najpierw trafili do więzienia, a potem zostali wydaleni z kraju. 19-letni Lugo wybiera wtedy kapłaństwo. Wstępuje do seminarium prowadzonego przez werbistów. Otrzymuje święcenia i rozpoczyna studia na Uniwersytecie Katolickim w Asunción. Następnie wyjeżdża na misje do Ekwadoru. Styka się tam z ogromną nędzą i z teologią wyzwolenia. W 1994 r. zostaje biskupem jednej z najbiedniejszych paragwajskich diecezji – San Pedro.

Miłosierdzie i polityka
Codziennie staje w obliczu niesprawiedliwości społecznych. Podejmuje nieraz kontrowersyjne działania, takie jak zajmowanie przemocą ziemi przez bezrolnych. – Wydaje się, że 10-letnia praca biskupa, która była towarzyszeniem zubożałej ludności, wzbudziła w nim bunt i wolę zrobienia czegoś dla kraju – ocenia pracujący w Paragwaju o. Beniamin Remiorz. – Pragnę w politykę wnieść chrześcijańskie miłosierdzie. Dobra wola duszpasterzy nie wystarcza, kraj potrzebuje zmian – uważa Fernando Lugo. Organizuje w stolicy marsz protestu. Sprzeciwia się prezydentowi Nicanorowi Duarte Frutos, który chce zmodyfikować konstytucję, by rządzić trzecią kadencję. – Byłem naprawdę zaskoczony, jak do Asunción przybyło 45 tys. ludzi. Wtedy zaczęły się jednoczyć ugrupowania i organizacje polityczne – opowiada Lugo. 100 tys. ludzi wzywa go do wystartowania w wyborach prezydenckich.

Watykan reaguje
– Biskup nie może ubiegać się o urząd, który łączy się z wykonywaniem władzy świeckiej – napomina bp. Lugo prefekt Kongregacji ds. Biskupów kard. Giovanni Battista Re. Przypomina, że zabrania tego prawo kanoniczne (kan. 285). – Kandydowanie do urzędu prezydenta nie jest zgodne z misją kapłańską i biskupią – podkreśla kard. Re. Jeśli bp Lugo nie zrezygnuje z kandydowania, popadnie w kary kościelne – ostrzega. Fernando Lugo w odpowiedzi prosi o przeniesienie do stanu świeckiego. W lutym 2007 r. zostaje suspendowany „a divinis” przez Kongregację ds. Biskupów w pełnieniu posługi duszpasterskiej. Nie otrzymuje jednak przeniesienia do stanu świeckiego. Jego rywale w wyborach zwracali uwagę, że Lugo według prawa kościelnego nadal pozostaje duchownym, co powinno być przeszkodą konstytucyjną do kandydowania na urząd prezydenta. Zarzuty te jednak oddalił sąd najwyższy, a media podejrzewają, że Stolica Apostolska udzieliła „tajemnej” zgody suspendowanemu biskupowi na kandydowanie w wyborach. W związku z narastaniem kontrowersji i podejrzeń wobec władz kościelnych, nuncjatura apostolska w Asunción wydała specjalne oświadczenie. Podkreśla w nim, że stanowisko Stolicy Apostolskiej ani Konferencji Episkopatu Paragwaju względem sytuacji kanonicznej i politycznego zaangażowania Fernando Lugo nie zmieniło się.

Po ogłoszeniu 21 kwietnia wyników wyborów bp Lugo przeprosił tych, którym jego nieposłuszeństwo prawu kanonicznemu sprawiło przykrość. Zapytany o przyszłe relacje z Kościołem, stwierdził, że „ściska mu się serce”, gdy porusza się tę sprawę. Tłumaczył, że choć stanął na czele centrolewicowej koalicji, nie należy ani do lewicy, ani do prawicy, gdyż w Paragwaju są tylko ci, którzy kradną, i ci, co są okradani. – Choć ludzie nie wiedzą, czy biskup coś zmieni, mają w nim nadzieję na lepsze jutro – mówi o. Remiorz.

Kraj dramatów
Reforma rolna, walka z korupcją i zmiana traktatów dotyczących czerpania zysków z zasobów wodnych i energii elektrycznej – to trzy sztandarowe hasła prezydenta-elekta. Jak wynika ze statystyk Transparency International, Paragwaj zajmuje pierwsze miejsce pod względem korupcji w całej Ameryce Łacińskiej, a na świecie czwarte. W szczególnie trudnej sytuacji znajdują się rolnicy. Nie ma konkretnych planów ani dobrej woli do przeprowadzenia sprawiedliwej reformy rolnej. Z 6 mln mieszkańców ponad połowa żyje w nędzy. 2 mln Paragwajczyków wyemigrowało w poszukiwaniu lepszego życia. Ogromnym problemem są latyfundyści. 1 proc. Paragwajczyków posiada 80 proc. terytorium kraju. – Całym krajem i jego majątkiem rządzi 20–30 rodzin. Reszta to zubożali rolnicy, którzy nie mają żadnych praw, żyją tylko obietnicami rządowymi i kolejnych polityków – mówi o. Remiorz. Z danych ONZ wynika, że Paragwaj przeznacza najmniej środków w regionie na cele społeczne, zdrowie i edukację. Na 10 biednych Paragwajczyków tylko 4 ma dostęp do edukacji, a jeden ubezpieczenie zdrowotne.

Poważnym problemem jest niesprawiedliwe porozumienie handlowe między Brazylią a Paragwajem, obowiązujące od 1973 r. Dotyczy ono korzystania z energii elektrycznej produkowanej w elektrowni Itaipù, na rzece Parana. Umowa stanowi, że każdemu z państw przysługuje po 50 proc. produkowanej energii.

Jednak tego, czego nie wykorzysta, nie może odsprzedać krajom trzecim, tylko musi przekazać po cenie produkcji wspólnikowi. Paragwaj konsumuje do 5 proc. energii, Brazylia 90 proc. W wyniku umowy Paragwaj traci co roku prawie 4 miliardy dolarów. Kolejne 600 milionów dzięki takiej samej umowie z Argentyną. Kraj do tej pory boryka się z żółtą febrą. Szczepionki trafiają do nielicznych szpitali, głów-nie przy okazji politycznych kampanii. Bieda i brak nadziei powodują falę samobójstw, które nie są odnotowywane w oficjalnych statystykach.

Sytuacja Paragwaju jest dramatyczna. Ten kraj potrzebuje natychmiastowych reform. Konferencja Episkopatu Paragwaju wielokrotnie protestowała przeciwko rozpowszechnionej korupcji. Biskupi przedstawiali konkretne projekty naprawy sytuacji gospodarczej. Pozostały one bez echa. Kościół stara się również pośredniczyć w zakupie ziemi dla rolników, którzy jej nie mają.

Prezydent czy biskup
Fernando Lugo jest pierwszym biskupem-prezydentem. Wcześniej na Haiti urząd ten pełnił ksiądz, Jean Bertrand Aristide, za zaangażowanie polityczne wykluczony ze zgromadzenia salezjanów i podobnie jak Lugo suspendowany przez Stolicę Apostolską. Lugo został okrzyknięty „prezydentem nadziei”. Paragwajczycy spodziewają się, że wprowadzi zmiany, które pomogą wyrwać się z nędzy, zacofania i marginalizacji, i że nie da się wkręcić w tryby skorumpowanej polityki. Fernando Lugo władzę ma przejąć 15 sierpnia. Do tego czasu Stolica Apostolska rozważy jego sytuację. Wykluczono ekskomunikę. Pod uwagę brany jest jego powrót do stanu świeckiego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.