Wspólnota przelanej krwi

Grzegorz Górny, redaktor naczelny „Frondy. Pisma Poświęconego”

|

GN 14/2008

publikacja 10.04.2008 08:55

Włodzimierz Sołowjow pisał, że Antychryst uzyska doktorat honoris causa uniwersytetu w Tybindze - tego samego, na którym niegdyś wykładali teologię Joseph Ratzinger i Hans Küng.

Wspólnota przelanej krwi Ilja Riepin, portret Władimira Sołowjowa, ołówek na papierze, 1891, Muzeum Izaaka Brodskiego, Sankt Petersburg

W swojej książce „Jezus z Nazaretu” Benedykt XVI pisze, że podczas drugiego kuszenia na pustyni Chrystus przeszedł próbę Antychrysta. Jeśli Antychryst pojawi się na ziemi, będzie, zdaniem Papieża, biegłym teologiem i błyskotliwym biblistą. Joseph Ratzinger nie ukrywa, że owe intuicje dotyczące mrocznej postaci wyłaniającej się z kart Apokalipsy św. Jana zawdzięcza dziełu zatytułowanemu „Krótka opowieść o Antychryście”. Jego autorem był rosyjski filozof Włodzimierz Sołowjow. Kim był myśliciel, do spuścizny którego odwoływał się nie tylko Benedykt XVI, ale i Jan Paweł II, gdy głosił, że chrześcijaństwo powinno oddychać dwoma płucami: wschodnim i zachodnim?

Srebrny wiek
Włodzimierz Sołowjow (1853–1900) był bez wątpienia najwybitniejszym rosyjskim filozofem drugiej połowy XIX wieku. W czasach ubóstwienia rozumu, gdy uważano, że nauka jest w stanie odpowiedzieć na wszystkie najważniejsze problemy człowieka, Sołowjow zwrócił się ku chrześcijaństwu. Zapoczątkował w dziejach rosyjskiej myśli religijny zwrot, dzięki któremu na przełomie XIX i XX wieku pojawiło się w tym kraju grono wybitnych myślicieli metafizycznych. Do dziś w podręcznikach historii filozofii okres ten nazywany jest Srebrnym Wiekiem.

Sołowjow był także prekursorem nowego kierunku wewnątrz chrześcijaństwa, a mianowicie ekumenizmu. Jako pierwszy w Rosji nie tylko zaczął mówić o konieczności zjednoczenia Kościołów – wschodniego i zachodniego – ale również zaangażował się czynnie w owo dzieło. Razem z katolickim metropolitą Zagrzebia, chorwackim arcybiskupem Józefem Strossmayerem, organizował wspólne spotkania między prawosławnymi a katolikami. Przypomnijmy, że działo się to w XIX wieku, kiedy nikomu nie śniło się jeszcze o dialogu ekumenicznym. Jak żaden prawosławny myśliciel przed nim, wykazywał wielkie zrozumienie dla katolicyzmu, przez co niejednokrotnie narażał się na zarzut zdrady. Na przykład Anna Dostojewska twierdziła, że dla jej męża pierwowzorem postaci Iwana Karamazowa z „Braci Karamazow”, który porzucił prawosławie na rzecz katolicyzmu, był właśnie Sołowjow.

Sam Sołowjow swoją przynależność wyznaniową traktował nietypowo, gdyż uważał, że jest stuprocentowym prawosławnym, a zarazem stuprocentowym katolikiem. Po prostu nie przyjmował do wiadomości wielkiej schizmy z 1054 roku, czyli rozpadu Kościoła na wschodni i zachodni. Badając historię Kościoła, rosyjski myśliciel szczególnie dużo uwagi poświęcił tym dogmatom katolickim, które wielu prawosławnych zwykło uważać za przeciwne swojej wierze (np. Filioque, nieomylność papieża czy Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny). W wyniku tych badań ustalił, że żaden z tych dogmatów nigdy nie został oficjalnie potępiony przez jakikolwiek obowiązujący dla prawosławia autorytet. Następnie Sołowjow dowodził, że owe dogmaty katolickie nie tylko nie sprzeciwiają się istocie prawosławia, lecz wręcz odwrotnie – są głęboko zakorzenione w tradycji Kościoła wschodniego.

Radość Leona XIII
Według Sołowjowa, taką jedność między obu Kościołami można dostrzec w prostym ludzie obu wyznań. Jego zdaniem, faktyczny rozdział Kościołów nie wynikał z przyczyn teologicznych. Kiedy Sołowjow przedstawił swoją wizję ekumenizmu podczas audiencji u papieża Leona XIII, ten klasnął w dłonie i zawołał, że to wspaniała idea, by po chwili dodać ze smutkiem, że niestety, niemożliwa do zrealizowania. Taka idea, aby mogła być wcielona w życie, potrzebowała wielu gorących zwolenników. Tymczasem w swych poglądach na katolicyzm i pojednanie Kościołów Sołowjow pozostał w Rosji osamotniony. Jego teksty były często konfiskowane przez cenzurę, a on sam był publicznie atakowany przez swoich przeciwników. Oberprokurator Świątobliwego Synodu, czyli carski nadzorca Cerkwi Konstantin Pobiedonoscew, uznał wprost jego działalność za szkodliwą dla Rosji i prawosławia.

Od początku natomiast idee Sołowjowa znajdowały żywy oddźwięk wśród polskich elit umysłowych. Tym bardziej że rosyjski myśliciel podziwiał polską kulturę, pisał o Mickiewiczu i nauczył się nawet języka polskiego, by w oryginale czytać naszą literaturę. Polska odgrywała zresztą specyficzną rolę w ekumenicznej wizji Sołowjowa. Jako kraj z jednej strony katolicki, a więc związany duchowo z Rzymem, z drugiej zaś słowiański, czyli spokrewniony z Rosją, była - jego zdaniem - szczególnie predestynowana do roli pośrednika między katolickim Zachodem a prawosławnym Wschodem. W wykładzie „Rosyjska idea” Sołowjow pisał, że jeśli Rosjanie mają być narodem prawdziwie chrześcijańskim, to muszą pojed-nać się z Polską i uznać jej rusyfikację za swój narodowy grzech.

Pojednanie we krwi
O ile w młodości porywały go optymistyczne projekty zbudowania Państwa Bożego na ziemi, o tyle w ostatnich latach życia był przekonany, że nadejście Mesjasza musi zostać poprzedzone stworzeniem Królestwa Antychrysta. Temu właśnie poświęcił swój ostatni utwór, napisany tuż przed śmiercią – czyli „Krótką opowieść o Antychryście”. W opowieści tej przedstawił nową wizję ekumenizmu, która wypełni się dopiero przy końcu czasów, w trakcie krwawych prześladowań chrześcijan, podczas ostatecznego boju o duszę świata. Pojednanie między Kościołami dokona się dzięki wspólnie przelanej krwi męczenników, którzy oddadzą życie za Chrystusa. W utworze Sołowjowa katolików reprezentuje papież Piotr II, prawosławnych starzec Jan, a protestantów profesor teologii Ernest Pauli. W finałowej scenie zostają oni postawieni przed pokusą Antychrysta – tą samą, której został poddany na pustyni Jezus. Nie oddają pokłonu Antychrystowi, w którym nie-mal cała ludzkość widzi wybitnego humanistę, dobroczyńcę, filantropa. Wspólnie pozostają wierni Bogu, choć wiedzą, że czeka ich za to śmierć. „Tak dokonało się zjednoczenie Kościołów wśród ciemnej nocy w ustronnym miejscu”, podsumował Sołowjow. Czy kiedy umierał w roku 1900, przypuszczał, że wiek XX będzie stuleciem największego męczeństwa chrześcijan w historii? Jest pewne, że jego proroctwo o ekumenizmie, wspólnie przelanej krwi okazało się niezwykle trafne. Czy zbliżyło to do siebie rozdzielone Kościoły? Trudno powiedzieć. Być może naj-ważniejsze rzeczy rozgrywają się „wśród ciemnej nocy w ustronnym miejscu”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.