Nie dezerterujmy z misji

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 01/2008

publikacja 03.01.2008 15:56

Czy nawracanie ludzi na wiarę w Chrystusa nie jest zamachem na wolność wyznawców innych religii? Czy w ogóle wolno i trzeba nawracać niechrześcijan? Watykańska nota mówi o „narastającym zamęcie”. Wzywa do odświeżenia zapału misyjnego.

Nie dezerterujmy z misji

Po Soborze Watykańskim II zapał misyjny wyraźnie ostygł. Abp Henryk Hoser, sekretarz watykańskiej Kongregacji Ewangelizacji Narodów, mówił o tym niedawno na łamach „Gościa” (nr 42/2007). Jako główną przyczynę tego zjawiska wskazał złe odczytanie soboru: „Skoro wszyscy mogą się zbawić nawet poza widzialnym Kościołem, to po co niepokoić tych, którzy nie znają Chrystusa?

Po co pokazywać im, że On jest jedynym zbawicielem ludzkości?” – tego typu relatywizm osłabił pęd do misji. Podobne poglądy przeniknęły także do teologii. W imię dialogu międzyreligijnego niektórzy teologowie osłabiają prawdę o jedyności Jezusa Chrystusa i powszechnym zasięgu zbawienia, które przyniósł. Ta sytuacja skłoniła Kongregację Nauki Wiary do opracowania „Noty doktrynalnej na temat niektórych aspektów ewangelizacji”. Ogłoszono ją 14 grudnia 2007 roku. Jej zasadniczym przesłaniem jest przypomnienie chrześcijanom o obowiązku głoszenia Ewangelii i podanie pogłębionego uzasadnienia obowiązku misyjnego.

Dlaczego nie głosimy Chrystusa?
Nakaz misyjny zapisano w wielu miejscach Nowego Testamentu. Adresatem Ewangelii jest każdy człowiek, bez wyjątku. Każdy ma prawo usłyszeć Dobrą Nowinę o Bogu, który objawił się i dał siebie w Chrystusie. Dziś jednak „wielu wierzących nie słucha i nie wypełnia misyjnego nakazu Pana (Mt 28,19)” – stwierdza watykańska nota. Narasta zamęt. „Często uważa się, że wszelka próba przekonania innych w kwestiach religijnych stanowi ograniczenie ich wolności. Wobec tego uprawnione byłoby tylko prezentowanie własnych idei innym i zachęcanie ich do postępowania zgodnie z sumieniem, ale bez zamiaru nawrócenia do Chrystusa i wiary katolickiej.

Twierdzi się, że wystarczy pomagać ludziom, by stawali się bardziej ludźmi lub bardziej wierzącymi w swojej własnej religii; że wystarczy budować wspólnoty zdolne działać na rzecz sprawiedliwości, wolności, solidarności. Co więcej, niektórzy utrzymują, że Chrystus nie może być głoszony tym, którzy Go nie znają, nie można też zachęcać do włączenia się w Kościół, ponieważ można zostać zbawionym bez wyraźnego poznania Chrystusa i bez formalnego włączenia do Kościoła” (nr 3). Po zdiagnozowaniu problemu dokument wyjaśnia, jak pogodzić wierność nakazowi misyjnemu z zasadą szacunku dla sumienia i wolności religijnej, zapisaną na Soborze Watykańskim II. Wyjaśnienia zebrane są w trzech bokach tematycznych.

Wyjść z więzienia swego „ja”
Pierwsza grupa zagadnień dotyczy antropologii. Aby w pełni zrozumieć, jaki jest sens głoszenia Ewangelii, trzeba uwzględnić ogólną wizję osoby ludzkiej. Szczególnie ważne są tutaj dwie podstawowe ludzkie zdolności, powiązane ściśle ze sobą, a mianowicie: dążenie do prawdy i wolność. „Ludzka wolność jest zarazem darem i wyzwaniem, które człowiek otrzymał od Boga Stwórcy. Ten dar ukierunkowuje człowieka na poznanie i umiłowanie tego, co jest dobre i prawdziwe” – stwierdza dokument. Po czym odnosi się krytycznie do wizji człowieka, która dominuje dziś w kulturze Zachodu. Chodzi głównie o panujący dziś „relatywizm, który niczego nie uważa za definitywne i pod pozorem wolności pozostawia ostateczne kryterium ludzkiemu »ja« z jego pożądaniami.

Taki relatywizm staje się dla każdego więzieniem” (nr 4). Dokument cytuje diagnozę Jana Pawła II z „Fides et ratio”: „Uprawniona wielość stanowisk ustąpiła miejsca bezkrytycznemu pluralizmowi, opartemu na założeniu, że wszystkie opinie mają równą wartość: jest to jeden z najbardziej rozpowszechnionych przejawów braku wiary w istnienie prawdy, obserwowanego we współczesnym świecie”. Kwestionowaniu zdolności do poznania prawdy towarzyszy indywidualizm, który każe ufać człowiekowi tylko we własne wysiłki i nie liczyć na pomoc innych. To oszukiwanie siebie – mówi wprost watykański dokument. Każda ludzka wiedza zawiera przecież element zaufania innemu.

Na najgłębszym poziomie ten akt zaufania dotyczy Boga, który się objawia człowiekowi. Człowiek, poddając się posłuszeństwu wierze, realizuje swoje wrodzone dążenie do prawdy i wolność. Nota podkreśla, że „prowadzenie ludzkiej inteligencji i ludzkiej wolności do spotkania z Chrystusem i Jego Ewangelią nie jest bezprawną ingerencją, ale raczej uprawnioną ofertą i służbą, która może uczynić ludzkie relacje bardziej owocne” (nr 5). „Prawda nie inaczej się narzuca jak tylko siłą samej prawdy” – przypomina soborowa deklaracja o wolności religijnej.

Dlaczego mamy ewangelizować?
Dokument odpowiada: „Chociaż niechrześcijanie mogą być zbawieni przez łaskę, której Bóg może udzielić w sposób sobie wiadomy, Kościół nie może zaprzestać uznawać, że takie osoby są pozbawione ogromnej korzyści na tym świecie: poznania prawdziwego oblicza Boga i przyjaźni z Chrystusem, Bogiem z nami. Nie ma nic piękniejszego, niż wpaść w sieci Ewangelii Chrystusa. Nie ma nic piękniejszego, jak poznać Go i podarować innym przyjaźń z Nim. Objawienie podstawowych prawd o Bogu, o człowieku i o świecie jest wielkim dobrem dla każdej ludzkiej osoby, podczas gdy życie w ciemnościach, bez prawdziwej odpowiedzi na pytania ostateczne, jest złem i często bywa powodem cierpienia, a czasem bardzo ciężkiego zniewolenia.

Dlatego św. Paweł nie wahał się opisywać nawrócenia na wiarę chrześcijańską jako wyzwolenia »spod władzy ciemności« i wejścia do »królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie – odpuszczenie grzechów« (Kol 1,13–14). Dlatego przynależność do Chrystusa, który jest Prawdą, i wejście do Kościoła nie pomniejsza ludzkiej wolności, ale raczej ją wynosi i ukierunkowuje na jej spełnienie w miłości, która jest darmo dana i troską przewyższa wszystkie dobra całej ludzkości” (nr 7). Czy ewangelizacja wyklucza dialog? Przeciwnie, „ewangelizacja zawiera w sobie także szczery dialog, który chce rozumieć racje i uczucia innych. Rzeczywiście, do serca drugiej osoby można zbliżyć się tylko w wolności, w miłości i w dialogu. (…) Pierwszym motywem ewangelizacji jest miłość Chrystusa, która chce wiecznego zbawienia wszystkich. Jedynym pragnieniem autentycznych ewangelizatorów jest darmo podarować innym to, co sami darmo otrzymali” (nr 8).

Pasja prowadzenia do Chrystusa
Drugi blok tematyczny ukazuje związek między ewangelizacją a Kościołem. „Duch chrześcijański był zawsze ożywiany przez pasję prowadzenia całej ludzkości do Chrystusa w Kościele” – czytamy. „Przyjęcie nowych członków do Kościoła nie jest poszerzeniem grupy władzy, lecz wejściem w sieć przyjaźni z Chrystusem, która łączy niebo i ziemię, kontynenty i odmienne epoki”. Kościół nie jest polityczną utopią, jest narzędziem królestwa Bożego, nosicielem Bożej obecności w historii, a także narzędziem prawdziwej humanizacji człowieka i świata. A jednak „działalność misyjna Kościoła jest zagrożona dzisiaj przez relatywistyczne teorie, które usiłują usprawiedliwić religijny pluralizm, nie tylko de facto, ale także de iure (albo jako zasadę). (…) Twierdzi się, że pragnienie posiadania pełni Bożego Objawienia kryje w sobie postawę nietolerancji i zagrożenie dla pokoju” (nr 10). Tego typu stwierdzenia pomijają fakt, że sam Bóg obdarzył człowieka wolnością i On sam ją respektuje. Wolność nie jest obojętnością, ale raczej ukierunkowaniem na dobro. Szacunek dla wolności religijnej nie może więc prowadzić do obojętności na prawdę i dobro. W świecie, w którym tak wielu ludzi żyje na różnego rodzaju pustyniach duchowych, obowiązkiem Kościoła jest zaprowadzić ich do miejsca, gdzie istnieje życie, czyli do przyjaźni z Chrystusem. Dokument podkreśla rolę osobistego świadectwa ewangelizujących. Słowo i świadectwo życia muszą iść w parze. Samo słowo bez przykładu życia pozostanie niewiarygodne, samo świadectwo, bez słowa, nie doprowadzi innych do Chrystusa.

W ostatniej części dokument mówi o ekumenicznym wymiarze ewangelizacji. Ruch ekumeniczny zrodził się w kontekście misyjnym. Podzieleni chrześcijanie osłabiają wiarygodność ewangelicznego przesłania. Dlatego właśnie wzgląd na ewangelizację mobilizuje do dalszych prac nad jednością chrześcijan. Ekumenizm nie może jednak oznaczać zrezygnowania z prawa do głoszenia pełni katolickiej wiary innym chrześcijanom, którzy w wolny sposób chcą ją przyjąć. Należy unikać jakiejkolwiek formy nacisku, nieuczciwej perswazji lub metod niegodnych Ewangelii, podkreśla dokument. Na zakończenie nota przypomina, że chrześcijanie nie mogą rezygnować z misji, usprawiedliwiając się presją współczesnych relatywizujących „herezji”. Działalność misyjna należy do natury Kościoła. Miłość Chrystusa przynagla nas, aby nie ustawać w wysiłkach. Cel jest jeden: aby „Bóg był wszystkim we wszystkich” (1 Kor 15,28).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.