Poranek ponad podziałami

Piotr Sacha

|

GN 45/2007

publikacja 12.11.2007 08:56

Odpowiadając na słowa Jana Pawła II, garstka zapaleńców sześć lat temu zorganizowała koncert na boisku szkolnym. Dziś stróże poranka ze swoją ideą przekraczają nowe, nie tylko geograficzne, granice.

Poranek ponad podziałami W chorzowskim Teatrze Rozrywki zespoły wykonały wspólnie hymn stróżów poranka: „Każdy wschód słońca Ciebie zapowiada” Marek Piekara

Kilka tygodni temu dotarł do Wilna autokar wypełniony wychowankami liceum plastycznego z Katowic. Tym samym V Ogólnopolski Festiwal Stróżów Poranka, który trwał na Śląsku, przeniósł się na 6 dni do stolicy Litwy. Za kilka dni z Chorzowa wyruszy kolejna grupa stróżów poranka, która 17 listopada zaśpiewa o Bogu mieszkańcom Wilna.

Apel
Chrześcijańska impreza, która coraz mocniej rozpoznawana jest w kraju, nabiera rozmachu. Wraz z ostatnim festiwalowym koncertem stróżwe poranka nie zawieszają działalności na kolejny rok. Docierają wciąż do nowych środowisk, przekraczając kolejne – nie tylko geograficzne – granice. Rozpoczęło się w Chorzowie. A właściwie w Rzymie… – precyzują stróże. Był rok jubileuszowy. Na Tor Vergata Jan Paweł II spotkał się z młodzieżą. „Bądźcie stróżami nowego poranka” – zaapelował. Kilka miesięcy później na boisku szkolnym przy chorzowskim liceum im. Słowackiego rozpoczął się pierwszy koncert. Miał być jednorazowym wydarzeniem. Ponieważ chorzowianie dopytywali o nową dawkę dźwięków z chrześcijańskim przesłaniem, po roku znów odbyła się stróżowa impreza, w hali sportowej. – Zaczęliśmy się spotykać raz w miesiącu na Mszy, w końcu zagraliśmy w Teatrze Rozrywki – wspomina Ryszard Sadłoń, twórca festiwalu. – Dopiero po kilku latach dotarło do mnie, że jesteśmy odbierani jako wspólnota. Któregoś dnia przyszedł ministrant i zapytał, czy stróże poranka zrzucą się na proboszcza, bo ten miał urodziny – mówi Sadłoń.

W kręgu poranka
– Skończyła się era sacrosongów, teraz każdy z festiwali ma swoją autonomię – mówi Małgorzata Kotarba, prowadząca Magazyn Muzyczny Ruah.pl. – Charakterystyczne dla stróżów jest to, że docierają do bardzo szerokiej publiczności. Grają w wielu miejscach, pokazując rozmaite gatunki muzyczne. Wystąpiły tu już chyba wszystkie możliwe zespoły chrześcijańskie – dodaje Małgorzata Kotarba. Idea, której patronują stróże poranka, polega na budowaniu środowiska, które później działa w różnych częściach regionu, kraju, a ostatnio również za granicą. Kontakty regionalne nawiązywane są przez grupy muzyczne i kręgi osób związane z tymi zespołami. – „Zobaczcie, jak się pięknie różnimy”, oto zasada działania stróżów. Chodzi o to, żeby ludzie uczyli się siebie, poznawali swoje kultury, pamiętając przy tym, że nasza wspólna ojczyzna jest w niebie – stwierdza Ryszard Sadłoń. Członkowie Stowarzyszenia Stróżów Poranka spotykają się regularnie. – To nie jest wspólnota, która wypisuje deklaracje. Stróżem może być każdy – przekonuje jej twórca. Na koncercie 2Tm 2,3 spotykam kilka młodych osób ze stowarzyszenia. – Ilu jest stróżów? – pytam. – Na ostatnim spotkaniu było około 80, ale wielu jest takich, o których istnieniu nie mamy pojęcia, a którzy w jakiś sposób nas wspierają – pada odpowiedź/

Na granicy
Przed dwoma laty wyjazdowi do Wilna towarzyszył slogan „Spotkanie na granicy śląsko-litewskiej”. Jego autorem jest sympatyzujący z ideą stróżów dr Jacek Kurek, historyk z Uniwersytetu Śląskiego. – Spotkanie na takiej granicy jest inspirujące i ma ogromny potencjał. Obydwa miejsca znajdują się na pograniczu kulturowym, są więc doświadczone podobnymi dramatami – mówi Jacek Kurek. – To nie jest tak, że przyjeżdża grupa z darami do Polonusów. Chodzi o to, aby znaleźć nowy język, który nie będzie powtarzaniem utartych melodii – dodaje historyk.

Obrazy, które do Wilna przywieźli z Katowic uczniowie szkoły plastycznej, znajdują się na wystawie w Domu Polskim. Licealiści w październiku brali też udział w plenerze malarskim. Ich zagraniczni rówieśnicy przygotowali przedstawienie teatralne. Marcin Kasperek z ostatniej wileńskiej wyprawy wrócił zachwycony atmosferą miejsca. – Tamtejsi mieszkańcy strasznie się ucieszyli, że ktoś chciał u nich coś pokazać i zrobić coś wspólnie – podkreśla. – Nie chodzi tylko o koncert chrześcijański. Zastanawialiśmy się nad tym, jak promować kulturę śląską. Za rok chcemy zrobić na Starówce śląską biesiadę, pokazać nasze filmy – zapowiada Ryszard Sadłoń.

Stróżujemy
W minione wakacje grupa ze Śląska pomagała organizować festiwal chrześcijański w Bełozem, w Bułgarii. Zagrały zespoły związane z ideą stróżów. Były też warsztaty dotyczące różnych dziedzin sztuki. W imprezie brał udział kapucyn z Niemiec. Gdy zobaczył pracę Polaków, poprosił o pomoc przy podobnym festiwalu u siebie. Prawdopodobnie stróże poranka w przyszłym roku powędrują więc za zachodnią granicę. Po cichu mówi się też o kolejnych miastach, m.in. o Warszawie i Pradze.

– Myślę, że chodzi o to, żeby strzec światła, podtrzymywać je w innych – mówi tuż po swoim koncercie Andrzej Lampert, który przed dwoma tygodniami wystąpił na festiwalu z zespołem PIN. – Mam pragnienie bycia stróżem poranka, chociaż nie jest to proste. Codziennie są nowe wyzwania, nowe problemy – wyznaje wokalista. – Bycie stróżem poranka to zadanie dla nas wszystkich – dodaje Adam Krylik z zespołu Chily My. Wokalista po kilku latach obecności na śląskim festiwalu stwierdza: – Przyjeżdżamy tu jak do rodziny

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.