Jestem zdrowa i już!

Beata Zajączkowska, dziennikarka Radia Watykańskiego

|

GN 14/2007

publikacja 04.04.2007 15:56

Byłam chora i nagle wyzdrowiałam. To wiem – mówi siostra Marie-Simon Pierre. Jest przekonana, że została uleczona za przyczyną Jana Pawła II.

Jestem zdrowa i już! Siostra Marie-Simon Pierre została uzdrowiona z choroby Parkinsona.

Francuska zakonnica w niewytłumaczalny sposób wyzdrowiała z choroby Parkinsona. I chociaż nie mówi o cudzie, jej świadectwo może mieć kluczowe znaczenie dla beatyfikacji Papieża Polaka. Jak podkreśla postulator, ks. Sławomir Oder, o wybraniu tego przypadku zdecydował bardzo pokorny i skromny ton listu, który zawierał zgłoszenie tej łaski. – Nie było w nim ani krzty protagonizmu czy tonu histerycznego, tylko bardzo spokojne, rzeczowe przedstawienie zaistniałych faktów – mówi ks. Oder. Wskazuje też na „cudowny zbieg okoliczności”. Należąca do Zgromadzenia Małych Sióstr Macierzyństwa Katolickiego zakonnica chorowała na Parkinsona, chorobę, która ostatecznie doprowadziła do śmierci Jana Pawła II. Pracując od lat w klinice położniczej, była zaangażowana w ochronę życia, problem tak drogi Ojcu Świętemu. – Czuję się tak, jakbym narodziła się na nowo – wyznaje z uśmiechem siostra Marie-Simon Pierre. Metalowe okulary, a za nimi roześmiane oczy. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze dwa lata temu jej twarz wykrzywiał grymas, który wielu ludzi brało za nienaturalny uśmiech. – Mój prawdziwy uśmiech widzicie dopiero teraz – zapewniała, opowiadając, jak „dzieliła chorobę” z Janem Pawłem II.

Papież na pewno pomoże
Chorobę Parkinsona stwierdzono u niej w czerwcu 2001 r. Dotknęła ona całą lewą stronę ciała, powodując znaczne utrudnienia, ponieważ siostra jest leworęczna. – Wzmagające drżenie, sztywnienie, ból, bezsenność... Od 2 kwietnia 2005 r. mój stan pogarszał się z dnia na dzień, coraz gorzej widziałam, nie mogłam już pisać, wszystko, co napisałam, było prawie nieczytelne. Samochód mogłam prowadzić tylko na krótkich odcinkach, gdyż moja lewa noga często „blokowała się” i taka sztywność bynajmniej nie ułatwiałaby jazdy. Potrzebowałam coraz więcej czasu na wykonywanie mojej pracy. Byłam zmęczona, wycieńczona – opowiada siostra Marie-Simon Pierre.

Swą chorobę dzieliła z Janem Pawłem II. Od niego czerpała siłę i nadzieję. Jednocześnie patrzenie na cierpiącego Papieża sprawiało jej ból. – Ukazywało mi, jaka będę za kilka lat. Nie było mi łatwo, bo jestem przecież młoda – wyznaje. Śmierć Jana Pawła II przyjęła jako stratę przyjaciela, który ją rozumiał i dawał je siły. – Zawalił mi się świat. Czułam coraz większą pustkę, ale jednocześnie miałam pewność, iż był On nieustannie obecny – mówi. Po śmierci Papieża stan zakonnicy zaczął się gwałtownie pogarszać. 13 maja Benedykt XVI otworzył proces beatyfikacyjny Jana Pawła II. Dzień później jej siostry ze wszystkich wspólnot we Francji i w Afryce modliły się za jego wstawiennictwem o uzdrowienie. – Modlitwy trwały bez przerwy aż do chwili, kiedy stwierdzono, że jestem zdrowa – opowiada s. Marie-Simon Pierre. Niewytłumaczalne z naukowego punktu widzenia natychmiastowe ustąpienie wszystkich objawów choroby Parkinsona nastąpiło dokładnie dwa miesiące po śmierci Papieża.

Pisz: Jan Paweł II
– Byłam całkowicie wycieńczona chorobą. Ciągle towarzyszyły mi słowa z Ewangelii według św. Jana: „Jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą”. Kiedy nie byłam już w stanie utrzymać się na nogach, poprosiłam przełożoną, by zwolniła mnie z pełnionych obowiązków. Ona nalegała, bym jeszcze się nie poddawała. Dodała: „Jan Paweł II jeszcze nie powiedział ostatniego słowa”.

Uzdrowiona zakonnica opowiada, że przełożona podała jej w pewnej chwili pióro i poprosiła o napisanie: „Jan Paweł II”. Była godz. 17.00. Pisała te słowa z trudem. Pismo jej było zupełnie nieczytelne. – Po modlitwie wieczornej o godzinie 21.00 weszłam do mojego biura. Poszłam do pokoju. Było to między 21.30 a 21.45. Wówczas odczułam pragnienie, by wziąć pióro i pisać. Jak gdyby ktoś mówił mi: „weź pióro i pisz” – wspomina siostra. – Ku wielkiemu zdziwieniu pismo było wyraźnie czytelne. Nie pojęłam dobrze, co się dzieje, położyłam się na łóżku. O 4.30 obudziłam się. Wstałam z łóżka i odkryłam, że nic mnie nie boli, nie czułam żadnego zesztywnienia, a wewnętrznie nie byłam już ta sama. Potem jakieś wewnętrzne wezwanie, jakaś siła skłoniła mnie, bym poszła modlić się przed Najświętszym Sakramentem. Zeszłam do oratorium. Kiedy się modliłam, ogarnął mnie wielki pokój. Jakaś tajemnica, którą trudno opisać.

Rozważałam tajemnice światła Jana Pawła II, a o godzinie 6.00 wyszłam, by razem z siostrami modlić się w kaplicy i uczestniczyć w Eucharystii. Musiałam przejść około 50 metrów i wówczas zauważyłam, że moja lewa ręka rusza się, choć zazwyczaj pozostawała nieruchomo wzdłuż ciała. Dostrzegłam również pewną lekkość w całym ciele, zwinność, której nie doświadczałam od dawna. Był 3 czerwca, uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. Po Mszy byłam przekonana, iż zostałam uzdrowiona... drżenie w ręce całkowicie ustąpiło. Znowu zabrałam się za pisanie, a w południe nagle całkowicie odstawiłam wszystkie leki.

Lekarz się dziwi
Neurolog leczący od 4 lat siostrę Marie-Simon Pierre nie mógł ukryć swego zdziwienia. Zdeklarowany agnostyk stwierdził, że znalazł się w obliczu „czegoś”, czego posiadana przez niego wiedza nie jest w stanie wytłumaczyć. Ustąpienie choroby było natychmiastowe i trwałe. Zakonnica nie bierze żadnych leków. Wróciła do pracy, pisze bez trudności, znowu prowadzi samochód, nawet na długich dystansach. – Czuję się tak, jak gdybym narodziła się po raz drugi, jakbym rozpoczęła nowe życie. Teraz nic nie jest tak jak przedtem – opowiada wzruszona i jakby onieśmielona tym, co ją spotkało. – Siostra Marie-Simon Pierre jest świadoma tego, że dar nowego życia jest czymś ogromnie zobowiązującym – mówi ks. Oder. – Cud – jeśli zostanie potwierdzony – jest znakiem i tak go przyjmuję. Nie wiem. dlaczego wydarzył się w mojej diecezji. Nie mam zamiaru czerpać z tego jakichkolwiek korzyści. Patrzę na siebie, tak jak to ujął w jednej ze swych bajek La Fontaine: jak osioł, który niesie świętość – mówi abp Claude Feidt, ordynariusz archidiecezji Aix-en-Provence, skąd pochodzi s. Marie-Simon Pierre. Francuska zakonnica przyjechała do Rzymu na zakończenie diecezjalnej fazy procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II. A materiały dokumentujące jej chorobę trafiły do Kongregacji ds. Kanonizacyjnych. Dossier w tej sprawie otrzyma też Benedykt XVI. Do niego będzie należało ostatnie słowo w sprawie uznania cudu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.