Jacek Dziedzina: Czy jest Ksiądz Biskup zadowolony z decyzji o autolustracji biskupów?
FORUM/Piotr Mecik
Bp Antoni Dydycz: – Ja w tej decyzji brałem udział. Myślę, że ta decyzja jest czymś oczywistym i zrozumiałym. Oczywiście, ona jest w pewnej mierze wymuszona presją mediów i nie jest na pewno sprawiedliwa, ale to ze względu na okoliczności.
Oczywista i niesprawiedliwa zarazem?
– Bądźmy uczciwi: jak można najpierw badać ofiary, nie mając dogłębnie przebadanych spraw. Powinniśmy najpierw sięgnąć do tych, którzy prześladowali, nachodzili ludzi, posługiwali się podstępem. To samo zauważyliśmy w czasie tych wszystkich ostatnich wydarzeń. Jak można oceniać kogoś, jeśli nie wiemy, kto to napisał, kto wyprodukował, jaka jest tego wiarygodność? To są rzeczy podstawowe.
Ależ dzisiaj znamy już orzeczenia w tej sprawie dwóch niezależnych komisji. W tym kontekście chyba trudno mówić o niesprawiedliwości decyzji biskupów.
– Decyzja jest sprawiedliwa, tylko okoliczności są niesprawiedliwe. To jest po prostu decyzja, którą Kościół podjął z odwagą, a to dlatego, że nieraz w Polsce podejmował decyzje bardzo radykalne, przede wszystkim z myślą o narodzie. Maria Dąbrowska pisała, że Kościół zbyt często na ołtarzu ojczyzny składał ofiary. I myślę, że to jest kolejna ofiara na ołtarzu ojczyzny. Nie traktujmy tego zatem w kategoriach sprawiedliwości czy niesprawiedliwości, ale miłości i odpowiedzialności za państwo. Do tej pory żadne środowisko się nie oczyściło. Nie było też deubekizacji. Ciągle jeszcze nie wiemy, kim są ci, którzy prześladowali. Przecież tu nie można mówić o sprawiedliwości przy takim podejściu do tych teczek. Na podstawie tych materiałów, bo tego nie można nazwać dokumentami, podejmuje się takie czy inne decyzje. Kościół jednak, żeby nie wdawać się w takie czy inne polemiki, podjął decyzję dotyczącą samego siebie – uważam, że słuszną – żeby pomóc Polsce wyjść z tego chaosu.
Biskupi dziękują w dokumencie Papieżowi i Nuncjuszowi za uratowanie sytuacji. Czy nie należało podziękować świeckim zaangażowanym w tę sprawę?
– Myślę, że tzw. katolicy medialni odegrali bardzo złą rolę w tej historii. Zamiast szukać przyczyn, ciągle tylko domagali się, żeby rozliczyć tych, którzy są ofiarami. I absolutnie nie zasługują na żadne słowo wdzięczności. Przeciwnie, trzeba się modlić za nich, żeby wreszcie otrzeźwieli, żeby głowy uwolniły im się od tego zamętu i umieli sprawiedliwie ten temat poruszać.
U większości tych „katolików medialnych” widziałem raczej szczerą troskę o Kościół, a nie jakąś zaciekłość.
– Myślę, że czasami milczenie jest złotem. Pan chyba też to rozumie: czy jest sprawiedliwe zaczynać od ofiar, a pozostawić w spokoju prześladowców?
Biskup Skworc mówił, że pasterz diecezji musi umieć zmierzyć się ze swoją przeszłością, żeby być wiarygodny. I sam poprosił historyków, żeby zbadali jego papiery, które budziły niepokój.
– Każdy z nas codziennie mierzy się z własną przeszłością i przyszłością. Ja nie jestem w niczyim sumieniu: ani biskupa Wiktora, ani arcybiskupa Stanisława. Nie jestem tym, który będzie sądził. „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni”. To jest Ewangelia, więc nie żyjmy potrzebą chwili i nie mówmy na użytek medialnych zainteresowań. Nie powiększajmy jeszcze tej nagonki. My musimy stać na straży sprawiedliwości. Jak można na podstawie materiałów ubeckich w ogóle podejmować jakieś decyzje? To jest chichot diabelski. Diabeł śmieje się z tego, że kolejny raz, za pomocą tych samych ludzi, uderza w Kościół. I właśnie niektórzy „katolicy medialni” tak się tym zachwycili.
Nie zauważyłem zachwytu, a raczej zażenowanie po kolejnych, ciągle odmiennych oświadczeniach arcybiskupa Wielgusa. Sam chciałem wierzyć, że może przechodził jakąś wewnętrzną drogę.
– Ja nie znam procesu jego wewnętrznych przeżyć. Ale ja nie znam też twarzy tych, którzy na niego naskoczyli i tych, którzy te materiały przygotowali. Za to widziałem twarz arcybiskupa Wielgusa. I mogę panu powiedzieć, że ona była bardzo podobna do twarzy Chrystusa ukrzyżowanego.
Kto powinien zostać teraz metropolitą warszawskim?
– Ksiądz arcybiskup Stanisław Wielgus.
Mimo braku zaufania wiernych?
– Wierni okazali zaufanie w katedrze w tamtą niedzielę. Arcybiskup mówi, że był zmuszony, żeby jedną rzecz podpisać. I on tego nie ukrywa.
Jest masa duchownych, którzy jednak nie podpisywali niczego.
– Ja nie mogę wymagać heroizmu od wszystkich. Tylko św. Jan nie uciekł spod krzyża. To znaczy, że tych dziesięciu trzeba potępić?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.