Mandat dla proboszcza

ks. Artur Stopka

|

GN 50/2006

publikacja 06.12.2006 13:53

Parafianie chcą go widzieć nie tylko przy ołtarzu. Namówili go do kandydowania i wybrali na radnego. Jednak o. Tadeusz Burzyca mandatu radnego nie przyjął. Chociaż chciał.

Mandat dla proboszcza O. Tadeusz Burzyca, werbista, proboszcz parafii w Długoborze (diecezja warmińska). AGENCJA GAZETA/DAMIAN KRAMSKI

Przez dziesięć dni po wyborach była cisza. Potem o sprawie dowiedziały się media. I zaraz zrobiły z tego sensację. „Radny w sutannie”, „Wiejski proboszcz z mandatem radnego” – tak o ojcu Tadeuszu Burzycy, zbliżającym się do czterdziestki werbiście, pisały gazety. O. Burzyca jest od kilku lat proboszczem parafii św. Jana Ewangelisty w Długoborze, na terenie archidiecezji warmińskiej. Parafię liczącą około tysiąca wiernych tworzy dwanaście wiosek. Pisząc do Długoboru list, trzeba dopisać „poczta Płoskinia”.

Ślązak otwiera oczy na Warmii
O. Tadeusz Burzyca pochodzi z Katowic. Gdy trafił do parafii na Warmii, ze zdumienia otworzył oczy.
– Tu nie było telefonów – opowiada „Gościowi”. – Lampy uliczne co prawda były, ale nie świeciły...
W duchownym odezwał się duch społecznika. Zachował się tak, jak zachowują się proboszczowie w podobnych parafiach. Zabrał się do roboty. Nie zaniedbując duszpasterstwa, zaczął pomagać społeczności, w której się znalazł, w „doganianiu świata”.

Dzisiaj w Długoborze można już spokojnie wyjść wieczorem z domu bez obawy, że w ciemnościach złamie się nogę. Działają telefony. Jest nawet Internet.

Nic dziwnego, że mieszkańcy gminy postanowili wykorzystać talenty proboszcza także na niwie pozakościelnej. Chcieli, żeby został radnym. Założyli komitet wyborczy i zgłosili jego kandydaturę. O. Burzyca się zgodził. Żadnego ze swych przełożonych nie pytał o zgodę.

– Gdy się przychodzi do urzędu jako zwykły ksiądz, to patrzą inaczej, niż gdy się przychodzi jako radny – tłumaczy. A, jego zdaniem, spraw do załatwienia jest jeszcze bardzo dużo: kanalizacja, nowoczesne wysypisko, oczyszczalnia, dom kultury. – Inaczej się rozmawia, gdy ma się autorytet proboszcza, a inaczej, gdy dodatkowo wiadomo, że ma człowiek mandat społeczny, że ludzie go wybrali, żeby w ich imieniu działał.

Kuria pisze do prowincjała
Niestety, okazało się, że to nie takie proste – łączyć funkcję proboszcza i funkcję radnego.
Warmińska kuria archidiecezjalna stanowczo zażądała, aby o. Burzyca zrezygnował z mandatu. Prowincjał Polskiej Prowincji Zgromadzenia Słowa Bożego (werbistów) otrzymał pismo podpisane przez ks. prał. Edwarda Michonia, w którym kuria zwraca uwagę, że o całej sprawie dowiedziała się z mediów oraz prosi prowincjała, aby „jako przełożony podjął stosowne rozmowy i decyzje odnośnie do omawianego faktu”. W piśmie podane są również odpowiednie przepisy Kodeksu Prawa Kanonicznego, które dotyczą przyjmowania przez duchownych urzędów i obowiązków publicznych.

Rzecznik kurii ks. Artur Oględzki w wypowiedziach dla mediów stwierdził nawet, że jeśli o. Burzyca nie zrzeknie się mandatu, „archidiecezja warmińska może podziękować także zgromadzeniu werbistów za współpracę, przekazując jurysdykcję nad parafią księdzu diecezjalnemu”. Sugerował też, że za przyjęcie mandatu radnego proboszcz werbista może ponieść konsekwencje.

Nakłonił, ale nie przekonał
Prowincjał porozmawiał z proboszczem z Długoboru. Jak relacjonuje o. Burzyca, rozmowa przebiegała w rodzinnej atmosferze przy herbacie malinowej, a o żadnych potencjalnych konsekwencjach mowy nie było.
Prowincjał nakłonił o. Tadeusza do rezygnacji z funkcji radnego. Nakłonił, ale nie przekonał. O. Burzyca powołuje się nie tylko na zaufanie, jakim obdarzyli go parafianie i zawód, jaki im sprawia, wycofując się po wyborze. Przywołuje również przykład polskiego księdza, który w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku przez cztery lata był radnym. Zdaniem o. Burzycy, prawo kanoniczne można w tej kwestii różnie interpretować i zwraca uwagę, że przepis, na który w pierwszym rzędzie powołuje się kuria (kan. 285 par. 3) mówi wyraźnie, iż „duchownym zabrania się przyjmowania publicznych urzędów, z którymi łączy się udział w wykonywaniu władzy świeckiej”. – Funkcja radnego nie jest urzędem – podkreśla werbista. To prawda, akty prawne mówią o funkcji radnego, nie o urzędzie. Urzędami są takie funkcje, jak wojewoda, starosta, burmistrz, sołtys. Łączą się one z władzą wykonawczą.

Według ks. prał. Michonia do sprawy o. Burzycy odnosi się również kanon 289, który mówi, że „duchowni powinni korzystać ze zwolnień od wykonywania zadań i publicznych obowiązków cywilnych, obcych stanowi duchownemu, przyznanych na ich korzyść przez ustawy, umowy lub zwyczaje”. Inaczej mówiąc, co prawda prawo państwowe nie zabrania duchownym pełnienia funkcji radnego, jednak o. Tadeusz Burzyca powinien odmówić kandydowania.

Uwaga na słowa
Ks. dr Marek Górka z Sądu Metropolitalnego w Katowicach pytany, czy ksiądz może być radnym, nie ma wątpliwości, że nie. Mówi o dwóch sprawach. Po pierwsze powołuje się na wzajemną autonomię Kościoła i państwa, o której mówi Konkordat między Stolicą Apostolską i Rzecząpospolitą Polską. Zdaniem ks. Górki, mimo deklaracji o. Tadeusza, że nie zamierza mieszać religii i polityki, zachowanie tej autonomii w przypadku pełnienia przez niego mandatu radnego byłoby niezwykle trudne. Po drugie, ks. Górka uważa, że nieporozumienie wynikło z nieprecyzyjnego tłumaczenia Kodeksu Prawa Kanonicznego na język polski. Użyty w oryginalnym tekście łacińskim termin „officia publica” ma znaczenie znacznie szersze niż tylko urząd publiczny. Oznacza wszelkie „obowiązki publiczne”, a funkcję radnego z pewnością do nich zaliczyć należy.

Wierni z parafii św. Jana Ewangelisty w Długoborze są zawiedzeni. Murem stoją za swoim proboszczem. A on nie ukrywa, że jest dla niego ważne, iż proboszcz oprócz autorytetu osoby duchownej może zdobyć także autorytet jako człowiek, jako obywatel. I deklaruje, że nadal chętnie będzie się włączał w inicjatywy lokalne dla dobra całej gminy Płoskinia. Chce służyć radą i pomocą ludziom, pośród których żyje i dla których pracuje nie tylko jako duszpasterz. Jego pomoc z pewnością gminie się przyda. O. Burzyca skończył podyplomowe studia w dziedzinie zarządzania funduszami unijnymi. Ks. prał. Michoń z warmińskiej kurii nie ma nic przeciwko działalności o. Burzycy. – Można to samo robić, nie będąc radnym – mówi. – Można służyć społeczeństwu, a nie blokować radnym miejsc. Róbmy coś dobrego bez uciekania się do pierwszych stron medialnych. W ciszy dużo się dobra robi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.