W poszukiwaniu utraconej jedności

Andrzej Grajewski

|

GN 49/2006

publikacja 04.12.2006 15:33

W miejscu, gdzie Azja styka się z Europą, Benedykt XVI będzie umacniał katolików, szukał pojednania z prawosławnymi, rozmawiał z wyznawcami islamu.

W poszukiwaniu utraconej jedności Paweł VI i patriarcha Atenagoras w czasie spotkania w Jerozolimie 1964 r.

Wynik tego spotkania jest ważny nie tylko dla obu Kościołów, ale także dla Europy. Różnice doktrynalne i teologiczne między nami a prawosławnymi nie są wielkie. Tak było i w przeszłości. Problemy wzbudzało Filioque, czyli stwierdzenie w wyznaniu wiary, że Duch Święty pochodzi nie tylko od Ojca, ale od Ojca i Syna. Prawosławnych gorszyło także używanie w naszym Kościele niekwaszonego chleba w Eucharystii. Spierano się o zakres władzy papieskiej.

Droga do podziału
Różne drogi rozwoju cywilizacyjnego sprawiły, że pod koniec pierwszego tysiąclecia Wschód bardzo oddalił się od Zachodu. Coraz więcej pojęć i myśli było inaczej rozumianych w Rzymie aniżeli w Konstantynopolu. Dla wyjaśnienia nieporozumień papież Leon IX wiosną 1054 r. wysłał do Konstantynopola swego legata, kard. Humberta de Moyenmoutier, pyszałka, serdecznie niecierpiącego Greków. Czekał na niego patriarcha Michał Cerulariusz, przebiegły dyplomata, który uznał, że oto nadszedł właściwy moment, aby pokazać łacinnikom, gdzie jest ich miejsce. W czasie negocjacji obie strony nie szczędziły sobie impertynencji. W tym czasie w Rzymie zmarł papież Leon IX.

Misja Humberta powinna się wówczas zakończyć. Jednak 16 lipca 1054 r. wkroczył z całym swym orszakiem do patriarszej katedry Kościoła Mądrości Bożej (Hagia Sophia) i w obecności biskupów położył na ołtarzu bullę ekskomunikującą Patriarchę Konstantynopola. W odpowiedzi Synod Biskupów Patriarchatu Konstantynopolitańskiego nakazał spalić bullę i nałożył ekskomunikę na papieskiego legata. Choć nie oznaczało to formalnego podziału w Kościele, rozpoczęło procesy, nad którymi nikt już nie umiał, nawet jeśli chciał, zapanować.

Dramatem dla Kościoła Wschodniego był także czas wypraw krzyżowych. W kwietniu 1204 r. krzyżowcy w drodze do Ziemi Świętej uderzyli na Konstantynopol i po krótkim szturmie w Wielki Piątek zdobyli miasto. To wówczas dokonał się prawdziwy rozpad chrześcijaństwa. Grecy, choć zagrożeni ze strony islamu, odtąd zaczęli mawiać: „lepszy turban niż tiara”. Los miasta i państwa dokonał się 24 maja 1453 r., kiedy po kilku tygodniach heroicznej obrony Konstantynopol został zdobyty przez Turków. Przemianowali miasto na Istambuł i założyli w nim stolicę imperium otomańskiego.

Sułtańska tolerancja
Chrześcijanie cieszyli się tam względną swobodą. Przez wieki mogli żyć zgodnie z własnym prawem i obyczajami. Było to konsekwencją tego, że sułtan traktował wszystkie mniejszości narodowe żyjące w jego państwie jako millet – odrębny naród. Przysługiwała mu daleko posunięta samodzielność w dziedzinie stanowienia prawa wewnętrznego, a przede wszystkim w sprawach religijnych. Patriarcha, chociaż zależny od sułtana, mógł sprawować władzę duchową nad wspólnotą chrześcijańską. Przez sułtana był uznawany za władcę rum millet (narodu rzymskiego). Podlegało mu sądownictwo, system kształcenia, a nawet regulacje dotyczące podatków.

Sułtan oczekiwał od Patriarchy właściwie tylko jednego, aby raja (motłoch), jak pogardliwie określano wspólnotę chrześcijańską, była posłuszna i wiernie służyła imperium. Dzięki takiemu układowi Fanarioci, jak nazywano Greków, których centralnym ośrodkiem była dzielnica Fanar, wcale nierzadko dochodzili do wielkich pieniędzy, a także zajmowali ważne stanowiska w administracji tureckiej. Oczywiście sułtan od czasu do czasu karał nieposłusznych chrześcijan, czasem nawet surowo, ale prawdziwa tragedia tej społeczności rozegrała się dopiero w XX wieku.

W trudnych warunkach
Do władzy doszli młodoturcy, czyli tzw. postępowe siły, które chciały szybkiej modernizacji kraju. Sułtan został obalony, a tradycyjny porządek islamski zastąpiono nowoczesnym nacjonalizmem. Z ruchu młodotureckiego wywodził się także Mustafa Kemal, zwany „Attatürk” – Ojciec wszystkich Turków. Został pierwszym prezydentem Turcji, której narzucił ustrój republikański. Wszystkie religie, także islam, zostały podporządkowane władzy państwowej.

W nowej sytuacji zmieniła się także rola patriarchy. Nadal jest on uznawany za przywódcę rum millet, czyli całej społeczności prawosławnej żyjącej w Turcji. Tylko że ta społeczność w nowych warunkach zmniejszyła się do mikroskopijnych rozmiarów. Dość powiedzieć, że u progu XX wieku w Stambule żyło około pół miliona prawosławnych Greków, a teraz jest nieco ponad 2 tysiące. Tureckie władze nie uznają także zwierzchności Patriarchatu Ekumenicznego nad całą wspólnotą prawosławną na świecie, liczącą ok. 300 mln wiernych. Dla nich Patriarchat jest tylko centralnym ośrodkiem prawosławia w Turcji. Żadna chrześcijańska wspólnota nie ma w tym państwie osobowości prawnej. Skutek jest taki, że wszystkie świątynie, także prawosławna katedra św. Jerzego, w której będzie witany Benedykt XVI, nie są własnością Patriarchatu. Obecnie, w związku ze staraniami o członkostwo w Unii Europejskiej, Turcja próbuje zmienić ten stan. Po wielu sporach wprowadzono prawo zezwalające Kościołom chrześcijańskim na zakładanie fundacji, które będą mogły dzierżawić grunt pod swymi świątyniami.

Pierwszy wśród równych
Patriarcha Bartłomiej, choć nosi tytuł ekumenicznego, czyli powszechnego, jest tylko honorowym zwierzchnikiem świata prawosławnego. Struktura Kościoła prawosławnego budowana jest bowiem na idei równych sobie, samodzielnych, czyli autokefalicznych Kościołów. Na ich czele stoją lokalni hierarchowie, którzy są wybierani przez synody poszczególnych Kościołów. W chwili obecnej jest 15 prawosławnych Kościołów autokefalicznych, z których największe znaczenie ma prawosławny Kościół rosyjski, grecki, serbski i rumuński. W stosunku do nich Patriarcha Konstantynopola nie ma żadnego formalnego zwierzchnictwa. Może jedynie w przypadku sporów pomiędzy innymi Kościołami pełnić rolę instancji apelacyjnej oraz koordynować wspólne przedsięwzięcia.

Patriarcha Bartłomiej I nie ma więc mandatu, aby przemawiać, a tym bardziej podpisywać wiążące dokumenty w imieniu całego prawosławia. Musi się liczyć przede wszystkim z najliczniejszym Kościołem rosyjskim oraz najbogatszym i najlepiej zorganizowanym Kościołem greckim. To właśnie konflikty, jakie po upadku komunizmu wybuchły na obszarze byłego Związku Radzieckiego z powodu odrodzenia się w Rosji wspólnot katolickich, a na Ukrainie unickich, spowodowały zamrożenie całego dialogu ekumenicznego z prawosławiem.

Kościoły siostrzane
W grudniu 1965 r. patriarcha Atenagoras i papież Paweł VI dokonali historycznego gestu. Unieważnili wszystkie dokumenty, które w 1054 r. zapoczątkowały rozłam. Akt ten poprzedziła wizyta Pawła VI w siedzibie Patriarchatu w Fanarze. Był to z pewnością ważny owoc Soboru Watykańskiego II, który rozpoczął dialog ekumeniczny. Od tego czasu udało się wyjaśnić także szereg innych problemów teologicznych. Zmieniły się bezpośrednie relacje między hierarchami obu Kościołów. To wielka zasługa Jana Pawła II, który do dialogu z prawosławiem przywiązywał wielką wagę.

Odwiedził patriarchę Dymitriosa w 1979 r., a później wielokrotnie gościł prawosławnych biskupów i patriarchów w Watykanie. W przyjętych dokumentach oba Kościoły definiują się jako „Kościoły siostrzane”. Problemem pozostaje nadal kwestia pojmowania urzędu Piotra w Kościele, czyli, inaczej mówiąc, sprawa zwierzchnictwa papieża nad innymi Kościołami lokalnymi. Kwestia ta jest przedmiotem obrad wspólnej komisji, która niedawno rozpoczęła obrady w Belgradzie. Znakiem pojednania będzie z pewnością wspólna deklaracja, jaką podpiszą Benedykt XVI i Bartłomiej I w czasie najbliższego spotkania.

Według tradycji, brat św. Piotra, św. Andrzej, rybak z Betsaidy, udał się na Wschód, aby szerzyć chrześcijaństwo. Został pierwszym biskupem greckiej kolonii w Bizancjum, późniejszym Konstantynopolu, i niedaleko od miasta zginął 30 listopada 70 roku. W dniu jego święta obaj hierarchowie, następcy Piotra i Andrzeja, będą celebrować wspólnie liturgię, ale nie Eucharystię. Razem, a jednak podzieleni. Jeszcze.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.