Jaskółka łowicka

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 21/2005

publikacja 24.05.2005 19:01

Gdzieś zgubiłam koszulę i halkę – woła „siostra” Alicja. – Kieckę już znalazłam, mama w niej brała ślub 54 lata temu, oryginalna, łowicka.

Jaskółka łowicka Natalka – najmłodsza pątniczka – ma 4,5 roku. H. Przondziono

Z ciężarówek pielgrzymki łowickiej wysypują się coraz to nowe kufry. A w nich – haftowane białki: białe damskie koszule, tęczowe kiecki z najczystszej owczej wełny, fartuchy, aksamitne kaftany, spodnie, chustki i kapelusze. I buty wysokie do kolan. Kilka osób z powodu „bąbelków” na stopach zostaje w sandałach lub klapkach. Niektóre „siostry” nie wkładały kiecek od zeszłego maja. Teraz wołają „braci”, żeby pomogli je dopiąć w pasie. – Coś, Marysia, utyłaś – martwi się Wiesiek. A księża i reszta pielgrzymów podziwiają: – Jakie się piękne w tych strojach zrobiły.

Reymont przy tym był
– To pierwsza w roku jaskółka pieszego pielgrzymowania – mówi ks. Wiesław Frelek. – Od 350 lat wyrusza w poniedziałek przed niedzielą Zesłania Ducha Świętego W tym roku trafiliśmy na zimne dni, rano szron leżał na trawie. Ale jak rano ptaki śpiewały... Niosły nas na swoich skrzydłach. Bp Zawitkowski pytał: „Woda was nie zmyła?”. A myśmy tylko raz deszcz widzieli. Łowiczanie zaczęli chodzić na Jasną Górę po jej cudownej obronie przed szwedzkim potopem. Zawsze w strojach. Władysław Reymont opisał ich w „Pielgrzymce na Jasną Górę”.

Pątnicy nie ustawali w wędrówce nawet w czasie zaborów, okupacji, za komunizmu. „Brat” Wiesław obserwował zmieniającą się trasę przez 42 lata. – Kiedyś nie było asfaltowych dróg, traktorów, mikrofonów – wspomina. – Bagaże jechały na „półtorokach” – wozach konnych. Pchaliśmy je pod górę, żeby pomóc koniom. W latach 60. prowadzenie pielgrzymki przejęli świeccy. „Brat” Wiesław w 1972 miał za to rozprawę w kolegium. Pomagał mu Jerzy. – Gdzieś przed Millennium ks. Panek musiał jechać na motorze, długo przed idącymi. A Perzyna, świecki przewodnik, miał chustkę zawiązaną na głowie jak kobieta, bo nas SB ścigała – wspominają. Od 2000 r. pielgrzymkę prowadzi ks. Frelek.

Wymodlili
W tym roku idzie 455 „braci” i „sióstr”. Nie tylko z Księstwa Łowickiego, ale z Gdańska, Śląska, Warszawy. – A ilu wędruje z nami, choć zostało w domach – podkreśla „siostra” Mirosława z Jeżowa, której mąż w tym roku już nie poszedł. – Nie ma upałów, zachwyca aura – cieszy się ks. Frelek. Śpią u gospodarzy, w szopach, na sianie. Wybrali przesłanie „Tobie, Panie, zaufałem”. Modlili się o beatyfikację Jana Pawła II i w piątek dowiedzieli się, że wymodlili początek procesu. Najmłodsza, Natalka z Łowicza, ma 4,5 roku, najstarszy…

Nie wiadomo, bo nikt nikomu tu lat nie liczy. 74-letni „brat” Józek (25. raz na trasie) kilkanaście lat temu szedł z Łowicza boso. – Nie ma większej uroczystości w roku. To modlitwa, wycieczka i zwiedzanie świata – mówi. – Będę dziękował Matce Bożej, że mi pozwoliła do siebie przyjść. Piotrek, maturzysta z Łowicza dołączył w połowie drogi, zaraz po maturze: – Chciałbym wybrać kierunek studiów, to jedna z moich intencji. 48 uczniów z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Zduńskiej Dąbrowie idzie ze swoimi nauczycielami.

– Profesorowie zorganizowali nam ten wyjazd zamiast wycieczki – tłumaczy Michał z II klasy. – Pójdę też w przyszłym roku. – To przykładna młodzież – chwali ich „brat” Waldek, porządkowy, na co dzień radny powiatowy z Wici. Idzie 16. raz z wdzięczności za to, że od 10 lat jest trzeźwym alkoholikiem. Jego kolega, też Waldek, na co dzień prowadzi audycję „Dziękuję, nie piję” w regionalnym Radiu Victoria.

Stracone 50 lat
14 maja o siódmej ci, którzy pielgrzymują po raz pierwszy, przechodzą chrzest w Warcie pod Mstowem. Pątników bojących się zimna, porządkowy Waldek polewa wodą z miski. Ale i tak robi się nieporządek. Ks. Hubert Wiśniewski (na pielgrzymce pierwszy raz) chwali pielgrzymów za gorliwość w modlitwie: – Każdy chce prowadzić Różaniec, Godzinki. Teraz sam musi zdjąć koszulę, bo oblali go wodą. Wszystko filmuje „siostra” Basia, pielęgniarka. A „siostra” Janka, poetka (37. raz na pielgrzymce) tu poznała męża. Układa teraz słowa do nowych piosenek. Ruszają. Jeszcze trzy przystanki. 71-letni ks. Ludwik opowiada dowcipy.

– Mamy księży poważnych: ks. Andrzeja – filozofa, ks. Huberta – oficjała sądu, ja jestem od rozweselania – mówi. Za lasem pojawia się odległa sylwetka klasztoru. „A gdy Twój przybytek święty z dala ujrzymy, z największą pokorą ducha przed nim padniemy” – śpiewają i trzykrotnie padają krzyżem na łąkę. Potem tak samo witają Matkę Bożą. Muszą czekać na wejście do cudownej kaplicy, więc razem z bp. Zawitkowskim śpiewają i tańcują łowickie tańce. U kresu wędrówki przybywa im sił. – Drugi raz idę w tej pielgrzymce – zatrzymuje mnie „siostra” Grażyna, księgowa ze Skierniewic. – Żal, że poprzednie 50 lat bez niej straciłam.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.