Papież już tu nie mieszka

Beata Zajączkowska, korespondentka w Watykanie, dziennikarka Radia Watykańskiego

|

GN 18/2005

publikacja 04.05.2005 12:33

– Papież przyjechał do domu – krzyczał starszy Włoch, pospiesznie zamykając drzwi swego sklepu z pamiątkami i biegnąc w kierunku Placu św. Piotra.

Papież Benedykt XVI Papież Benedykt XVI
na balkonie swojego starego mieszkania przy placu Citta Leonina.
PAP/EPA/VATICAN POOL

Podobnie postąpiło kil-ku innych sklepikarzy z dzielnicy Borgo, położonej w sąsiedztwie Watykanu. Właśnie tu, tuż przy kolumnadzie Berniniego, od 24 lat mieszkał kard. Joseph Ratzinger. Z serca i adopcji rzymianin – jak mawiali o nim sąsiedzi. Obecnie Papież.

Mój sąsiad Papież
– Daleko się nie wyprowadzi – śmieje się ciemnoskóry sprzedawca dewocjonaliów, wskazując na drugą stronę ulicy, gdzie tuż za murem znajduje się Pałac Apostolski. Mohamed pochodzi z Bangladeszu. Opowiada, że kardynała Ratzingera widywał codziennie rano wychodzącego do pracy. – Kłanialiśmy się sobie jak dobrzy znajomi – mówi z dumą.

Wysoka szczupła sylwetka Kardynała jest dobrze znana mieszkańcom i sklepikarzom z dzielnicy Borgo. W garniturze i koszuli z koloratką, w nieodłącznym czarnym berecie na głowie, samotnie spacerował starymi uliczkami. Zaglądał do sklepów i warsztatów, kupował owoce czy warzywa, gawędził z właścicielami. Wielu z nich zna z nazwiska. – To ciepły i bardzo miły człowiek – mówią o nim sąsiedzi. Nawet do biura chodził pieszo. Nic dziwnego, mieszkał blisko siedziby Kongregacji Nauki Wiary. Musiał tylko przejść na drugą stronę Placu św. Piotra.

Sama niejednokrotnie spotykałam prefekta Kongregacji Nauki Wiary, spacerującego wieczorami po Placu św. Piotra z nieodłącznym różańcem w dłoni. Niektórzy pielgrzymi czekali, aż skończy modlitwę, by zrobić sobie z nim zdjęcie. Zazwyczaj nie odmawiał.

Do Kardynała zawsze można było śmiało podejść i porozmawiać. Kiedyś zagadnął go jeden z moich znajomych. Był ze swoją czteroletnią córeczką. Kardynał zagadnął dziecko: – Jak się nazywasz? – zapytał. – Pipi Pończoszanka! – odpowiedziała przekornie dziewczynka. Widząc, że Kardynała nie zdziwiła ta odpowiedź, tata dodał: – Eminencja zna powieść Astrid Lindgren? – Oczywiście – odpowiedział. – Przecież czytam nie tylko dzieła teologiczne!

Pożegnanie
Dzień po konklawe Piazza della Citta Leonina, placyk, przy którym pod numerem 1, na czwartym piętrze, mieszkał kardynał Ratzinger, wypełniony jest po brzegi. Benedykt XVI pojawił się tu niespodziewanie. Tylko kilku szczęśliwców widziało, jak wchodził do domu. Zebrani cierpliwie czekali, aż wyjdzie, by wrócić do Watykanu.

„Benedetto, Benedetto” – skandują zebrani. Benedykt XVI opuszcza swoje mieszkanie po prawie trzech godzinach. Zebrani pod domem witają go spontanicznie. On, jakby trochę speszony, błogosławi dwoje dzieci, pozdrawia wszystkich, wsiada do czarnego mercedesa, przejeżdża przez bramę św. Anny i niknie za murami Watykanu.

Wychodząc ze swego mie-szkania, Papież odwiedzał sąsiadów. Jeden z nich, kard. Dario Castrillon Hoyos, powiedział, że była to pełna prostoty pożegnalna wizyta. Prefekt Kongregacji ds. Duchowieństwa szczerze wyznał, że nie spodziewał się takiego gestu ze strony Papieża. Następnego dnia Benedykt XVI znów spędził kilka godzin w swoim dawnym mieszkaniu. Wszystkowiedzący watykaniści twierdzą, że wydawał dyspozycje dotyczące przeprowadzki do Pałacu Apostolskiego. Wieloletnia gospodyni kardynała Ratzingera, 55-letnia Ingrid, twierdzi jednak, że w domu przygotowywał homilię, którą wygłosił podczas inauguracji pontyfikatu.

Przed dawnym domem nowego Papieża odbyła się jego pierwsza improwizowana konferencja prasowa. Zapytany przez dziennikarzy, jak się czuje w nowej roli, odpowiedział, że jest ogromnie wzruszony.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.