Za mało radości

Iza Paszkowska , polonistka, matka 4 dzieci

|

GN 48/2010

publikacja 02.12.2010 13:09

Czuję, że tracimy kontakt z córką. Kończy gimnazjum, jest energiczna, chwyta się wielu zajęć dodatkowych, uczy się dobrze, ale równocześnie wybucha na nas z byle powodu, stawia nam wielkie żądania. Coraz częściej milczy, twierdzi, że i tak jej nie zrozumiemy, że nic nam się nie podoba.

Iza Paszkowska, polonistka, matka 4 dzieci Iza Paszkowska, polonistka, matka 4 dzieci

A my tylko żądamy wypełnienia obowiązków domowych, dobrych ocen na miarę zdolności, obecności na Mszach, przystępowania do sakramentów. Usłyszeliśmy ostre zarzuty, że nie znamy życia, że jesteśmy okropni, że się czepiamy.
Zmartwieni rodzice


Wszystkie dorastające dzieci miewają pretensje do rodziców. Nastolatki widzą głównie swoje potrzeby i zmartwienia, wszystko inne wydaje im się mało ważne. Warto ratować to, co jest w Waszej rodzinie dobre. Więcej wdzięczności i radości, że macie zdolne, pełne entuzjazmu dziecko, które jest ciekawe świata. Warto się zastanowić, czy potrafią Państwo się jeszcze cieszyć dobrymi ocenami córki, czy też uważają, że to jest norma? Pamiętam 16-letnią czytelniczkę, której rodzice bardzo się cieszyli, że córka dorasta, że zaczynają się nowe sytuacje. Wspólnie zastanawiali się, jak to będzie, gdy zadzwoni z prośbą o przedłużenie pobytu, a tato nie pójdzie spać, tylko pojedzie po córkę. Przy okazji rozwiezie też jej koleżanki. Po dwóch latach sytuacja już się odwróciła, bo teraz córka odwozi rodziców na spotkania z przyjaciółmi, a potem ich odbiera. Dziewczyna czuła, iż rodzice są dumni i szczęśliwi, że jest samodzielna, powierzali jej zadania lekko ponad miarę – sprawy biurowe w firmie, eksperymentowanie w kuchni.

Koleżanki dzwoniące, piszące, obecne na gadu to raczej powód do radości, a z ich entuzjazmu sami mogą Państwo trochę korzystać, wspólnie się pośmiać, czasami coś doradzić. Monika i Marcin Gajdowie w książce „Rodzice w akcji. Jak przekazywać dzieciom wartości” zwracają uwagę, że gdy dzieci rosną, gubimy się w wypełnianiu roli towarzyszenia i kontrolowania na rzecz tego drugiego. Bojąc się różnych zagrożeń, o których tyle słyszymy, wciąż pouczamy, żądamy, dopytujemy. Niedobrze, gdy te dwie role mieszamy, gdy podczas rodzinnego obiadu, spaceru, rodzice nagle przypominają sobie, że trzeba zapytać o zadanie, skrytykować różne drobiazgi, oburzyć się na modę. Potrzebne są rozmowy na temat obowiązków lub jakichś problemów. Ale nie mniej potrzebne jest zwyczajne bycie razem. Raz utracony kontakt niełatwo ponownie nawiązać. Czysto kontrolne podejście do starszych dzieci powoduje, że trudno im pojąć Boga, Jego Miłość i łaskę. Wiara kojarzy się im z kolejnym męczącym obowiązkiem, z którego chętnie by się wywinęli.

Jeśli chcesz zadać pytanie w sprawie problemów w rodzinie napisz do mnie: ipaszkowska@goscniedzielny.pl
lub na adres redakcji: skr. poczt. 659, 40-042 Katowice

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.