Kolędowe wspominki

ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów

|

21.01.2008 14:38 GN 03/2008

publikacja 21.01.2008 14:38

Parafianie chcą przynajmniej otrzeć się o osobowość swojego księdza, chcą poczuć, kim jest

Tylko wspominki, bo nie można całej akcji podsumować w krótkim felietonie. Ale odnotować okrzyk małej, niespełna trzyletniej parafianki można. „Pani sąsiadko! Proszę już oddać naszego księdza!”. No bo jak długo można czekać? – myślała pewnie mała. Ksiądz na pewno chce do mnie przyjść, w kościele zawsze mnie kokietuje, to chyba sąsiadka go nie chce puścić. A dla proboszcza, któremu po sześciu godzinach rozmów głowa całkiem spuchła, było to jak wentyl bezpieczeństwa. „Uff! Ktoś powiedział to, co może pomyślało wielu. Jestem ICH księdzem. To dobrze”. Nie jestem aż tak zarozumiały, żeby mieszać do sprawy samego Pana Boga (że to niby On posłał dziecko z tym okrzykiem). Ale dobrze, że są dzieci.

Pamiętam też takie inne miłe stworzenie, które chowało się przede mną za wersalkę, a teraz to nawet się przyjaźnimy. I o to chodzi. Kolęda jest od nawiązywania bliższych kontaktów. Nigdy nie miałem na kolędę przygotowanych jakichś programów. Przecież każdy człowiek jest inny. I sytuacje niepowtarzalne. Parafianie chcą przynajmniej otrzeć się o osobowość swojego księdza, chcą poczuć, kim jest. Można więc rozmawiać o wszystkim. Ważne, jak się rozmawia. Jak? Nie, tu nie miejsce ani na instruktaż, ani na dobre rady. Myślę, że najważniejsze, aby być sobą. To zauważą nawet małe dzieci. I wtedy ksiądz jest „naszym księdzem”. Ta sama mała dała jeszcze jedną lekcję. Pobawiłem się z nią klockami.

Dalej była zajęta nimi, gdy ja już żegnałem się z domownikami. Podałem rękę rodzicom, starszym braciom, mała zorientowała się, przykucnąłem przed nią, wyciągnęła rączkę. I zaraz pokazała na mamę i tatę; patrząc na mnie, powiedziała: „A oni?”. Mama wyjaśniła „Ksiądz już się z nami pożegnał”. Ale dziecko swoje wiedziało. „Ale nie ukochał!”. Popatrzyła na mnie. „No, utul ich!”. Dziecko, nawet małe, o rodzicach wie więcej niż proboszcz. Nie wskazała na braci, ale właśnie na mamę i tatę. Był widocznie jakiś szczególny powód, by ich ukochać i utulić. Okazałem się zbyt niezgrabny i chyba nie całkiem szczery, nie spełniłem prośby (nakazu?) dziecka. Mam nadzieję, że zostało mi to wybaczone i dalej będę „ich księdzem”. W każdym razie ta wizyta utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie sposób o sztywne programy duszpasterskich odwiedzin. Kolęda bardzo mnie męczy, od zawsze. Takie promyki radości dodają sił.
Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.