Pomógł mi aniołek

ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów

|

GN 09/2007

publikacja 06.03.2007 16:22

Niech się sceptycy uśmiechają, a ja po prawie czterdziestu latach kapłańskiej pracy wiem, jak człowiek niewiele może zdziałać sam. I jak wielką siłą ducha jest modlitwa

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Pod monitorem stoi maleńki aniołek, taka figureczka. Dostałem ją z urodzinowymi życzeniami. Wiem, że tym życzeniom towarzyszy codzienna modlitwa wedle reguły „ja za ciebie – ty za mnie”. Jechałem na wielkopostne rekolekcje. Aniołka włożyłem do kieszeni sutanny. Nie zastanawiałem się, dlaczego. I tak aniołek towarzyszył mi w podróży, potem w czasie niedzielnych kazań.

W poniedziałek miałem rekolekcyjne zajęcia z dziećmi. Gwar, rozproszenie, już wiem, że przygotowany konspekt na nic się nie przyda.

Najważniejsze, żeby uchwycić dziecięcą uwagę. Wiem także, że w czasie rekolekcji nigdy nie jestem sam – towarzyszy mi pomoc, która nie poddaje się żadnej definicji. Katechizm ma na to słowo-klucz: łaska Boża. Wszystko działo się błyskawicznie. Gest był szybszy od myśli. Sięgnąłem do kieszeni, zamknąłem w dłoni aniołka. Podniosłem wysoko i mówię: Mam coś w ręce! Kto chce pierwszy zobaczyć i powiedzieć wszystkim, co to jest?

Skłamałbym, pisząc, że podniósł się las rąk. Usłyszały mnie nieliczne dzieci. Wybrałem jednego chłopaka. Podszedł, chwilę trzymałem aniołka w zamkniętej dłoni. Gwar był dalej, jak na dużej przerwie. Otworzyłem dłoń, chłopak popatrzył i powiedział do mikrofonu: „Aniołek!”. Zrobiło się cicho. Mogłem „wskoczyć” w tę ciszę pytaniem: A wiecie, co to za aniołek? Odpowiedziała mi jeszcze większa cisza. To aniołek od moich dzieci z parafii, dały mi go, żeby mi pomagał na rekolekcjach.

Cisza już pozostała i wyrosło z niej nieco dziecięcej uwagi. Pedagogiczny chwyt? Po części tak. I wcale nie inscenizowany, tylko wręcz rozpaczliwy. Byłem jak tonący, który nawet brzytwy pod ręką nie ma. Skoro „po części” – to znaczy, że jest jakaś inna część? Jest i to, moim zdaniem, ważniejsza. Wiem, od kogo tego aniołka dostałem, wiem, że ze strony tego dziecka i tylu innych osób każdego dnia towarzyszy mi modlitwa.

Niech się sceptycy uśmiechają, a ja po prawie czterdziestu latach kapłańskiej pracy wiem, jak człowiek niewiele może zdziałać sam. I jak wielką siłą ducha jest modlitwa. A aniołek? Po prostu jest materialnym znakiem czyjejś modlitewnej obecności. Czasem idzie ze mną, gdy czeka mnie coś trudnego. I wciąż bezgłośnie śpiewa Bogu na chwałę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.