Akwinata

ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego

|

GN 35/2005

publikacja 01.09.2005 07:09

Ludzie postępując normalnie, czyli zgodnie z rozumem, żyją szczęśliwie na ziemi i zapewniają sobie szczęście wieczne

ks. Remigiusz Sobański ks. Remigiusz Sobański

Skoro było o Arystotelesie, nie można nie mówić o człowieku, który najdoskonalej przejął jego dorobek, czyli o urodzonym 1557 lat po śmierci Arystotelesa Tomaszu z Akwinu (stąd nazywano go Akwinatą). Powiedziano o nim, że razem z Albertem Wielkim zmienił oblicze Zachodu. Oczywiście, nie od razu, nie za życia.

Tomasz przejął od Arystotelesa metafizykę wraz z postrzeganiem świata jako ukierunkowanego ku celowi procesu. Nader doniosła była w jego nauce zasada jedności bytu i dobra: „byt i dobro nakładają się”. Tomasz z Akwinu – realista jak Arystoteles – dostrzegał istnienie zła, stał jednak na stanowisku, że zło trzeba i można pokonać. We wszystkich bowiem – jak pisał – bytach i zdarzeniach tkwi naturalna skłonność do dobra, a człowiek potrafi dzięki rozumowi poznać dobro. Należy cenić każde dobro, istnieje hierarchia dóbr, ale nie ma dóbr nieważnych. Stąd u Tomasza tożsamość dwu naczelnych zasad: „czyń dobro, a zła unikaj” oraz „zachowuj się rozumnie”. Są to zasady ogólne, wymagające konkretyzacji. Powinno się jej dokonywać za pomocą dwóch kryteriów: natury człowieka (czyli prawa naturalnego, którego koncepcję przejął od Arystotelesa) oraz Dekalogu. I tak jako istota rozumna, człowiek pragnie poznać prawdę, stąd obowiązek jej poznania. Z popędu płciowego i rozrodczego wynika nakaz rodzenia i wychowania dzieci. Jako istota społeczna winien człowiek nawiązywać przyjaźnie. Instynkt samozachowawczy każe szanować i pielęgnować życie... Tomasza z Akwinu nazwano filozofem natury.

Natura to u św. Tomasza nie tylko coś, co się opisuje – natura zobowiązuje. Rozumienie natury jako czegoś, co można poznać i potem odpowiednio się zachować, pozwoliło mu kreślić optymistyczną wizję świata – uporządkowanego, przyjaznego człowiekowi. Świat chrześcijański nazywał społecznością doskonałą – ludzie postępując normalnie, czyli zgodnie z rozumem, żyją szczęśliwie na ziemi i zapewniają sobie szczęście wieczne.

Była to odważna wizja świata. Tomasz był zresztą człowiekiem odważnym: jako nastolatek wbrew ojcu i rodzinie wstąpił do zakonu, jako uczony odważył się przejąć dorobek filozoficzny Arystotelesa, poganina przecież, miał odwagę postrzegać świat optymistycznie, mimo że ludzi średniowiecza trapiły liczne lęki, współcześni Tomaszowi kaznodzieje przedstawiali przyszłość – zwłaszcza tę wieczną – w nader ponurych barwach, a czasy były wtedy bardzo niespokojne. Za życia miał więcej przeciwników niż zwolenników. Znalazł się nawet autor, który odkrył w pismach św. Tomasza 117 – jak twierdził – błędów. A jednak to jego filozofię nazwano „wieczystą”. Okazała się nader przydatna zwłaszcza wtedy, gdy po wstrząsach i zawirowaniach trzeba było stawiać świat na nogi. Recepta jest prosta: posługiwać się rozumem, szanować każdy byt, cenić dobro...

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.