Ksiądz antyklerykał

ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów

|

GN 27/2005

publikacja 05.07.2005 00:26

Fundamentem jest Jezus. Budowlą jest chrześcijański lud. A księża? Są potrzebni, bardzo potrzebni. Nie wszystko jedno, jacy oni są

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Usłyszałem od kogoś: „Jestem antyklerykałem”. Odbiłem piłeczkę i powiedziałem: Ja też! Groteskowo zabrzmiało to w ustach księdza. Trzeba więc było zdefiniować pojęcie „antyklerykał”. W moim rozumieniu to wróg księżowskiego światka. Ta wrogość bywa przenoszona na cały Kościół. Księża bez wątpienia stanowią zamknięty, nieomal hermetyczny światek. Bardziej niż lekarze, prawnicy czy wojskowi. Ich status społeczno--zawodowy nigdy nie był do końca określony: powołanie to czy zawód? Co stanowi ich utrzymanie: pensja czy ofiary? Jeśli ofiary – to jakie i gdzie jest granica między pieniądzem parafialnym a ich osobistym?

A może tej granicy w praktyce nie ma? Kto sprawdza ich dochody i wydatki? Kto kontroluje ich życie? A celibat – jest uczciwą postawą czy tylko udawaniem? „Za pieniądze ksiądz się modli” – jak w piosence, czy modlitwą żyje? A jeśli nawet, to po co? A nieprzejrzystość funkcjonowania kościelnej administracji? Lista tych pytań-zarzutów jest dłuższa. Kto je stawia? Bardzo wielu ludzi. Czy ja też? Też. Choć będąc z tego środowiska, wiem więcej. Wiem, ilu jest księży przykładnych, mądrych, żyjących Ewangelią, powołaniem, modlitwą. Wiem także, niestety, o bylejakości, o głupocie, o szalbierstwach, czasem nawet o złej woli. Czy mam odpowiedzi na te pytania? Często wolę milczeć. Bo wiem, że i o mnie, o moje życie ludzie pytają.

Bywa, że sam żywię wątpliwości. A wtedy na wiele pytań nie potrafię sobie odpowiedzieć. I wtedy zaczynam być „anty-”. A przecież jestem księdzem. I nie zamieniłbym się. Gdybym miał jeszcze raz wybierać – wybrałbym to samo. Może szedłbym przez to księżowskie życie bardziej konsekwentnie. Może starałbym się uniknąć niektórych przynajmniej błędów, pomyłek, a nawet grzechów. Warto by było. Ale kierunku bym nie zmienił. Patrząc na Kościół widzialny, czyli na ludzi tworzących go tu i teraz, na ziemi, widzę jego żywą tkankę – czyli wszystkich. Fundamentem jest Jezus. Budowlą jest chrześcijański lud. A księża? Są potrzebni, bardzo potrzebni. Nie wszystko jedno, jacy oni są. Kościół potrzebuje świętych księży. Dlatego jestem antyklerykałem, bo widzę, jak bardzo nie dorastamy do poziomu oczekiwań zarówno Jezusa, jak i wiernych. A ksiądz antyklerykał musi być także przeciwko sobie. Bez żadnego udawania. Z tym jest piekielnie trudno.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.