Kalendarz Liturgiczny

Katarzyna Solecka

|

GN 01/2010

publikacja 07.01.2010 09:59

11 stycznia, poniedziałek
dzień powszedni
1 Sm 1,1–8; Ps 116 b; Mk 1,14–20, 1 tydzień psałterza


Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mk 1,14

Zajmować miejsce tych, którzy odeszli, być gotowym przejąć ich misję i powtórzyć los. Robić to, cokolwiek by się działo. Chociażby szeregi u naszego boku stopniowo się przerzedzały, a to, co głosimy, zdawało się coraz bardziej niedzisiejsze. Głosić Bożą Ewangelię – to, co niezależne od nas i większe niż my sami. Powtarzać uparcie co dzień Boże prawa, choćbyśmy sami nie rozumieli do końca – jesteśmy wszak tylko ludźmi – i nie wiedzieli, co się jeszcze z nami stanie.

Myśl na dziś:
Czym byłaby wiara, która zakładałaby jakieś granice, która angażowałaby się jedynie do pewnego punktu, nie przekraczając jednak granicy ryzyka?
(Jacques Guillet SI)

12 stycznia, wtorek
dzień powszedni
1 Sm 1,9–20; Ps: 1 Sm 2,1.4–8; Mk 1,21–28


I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej. Mk 1,28

Jak kręgi na wodzie – uwierzyć, że dobro się rozprzestrzenia, wnika w świat, wsiąka w nasze relacje jak w spieczoną ziemię. Boże cuda się dzieją, obietnice spełniają się na naszych oczach: powaleni grzechem powstają, ślepi przejrzeli wreszcie, niemi zaczęli ze sobą rozmawiać. Być może nie jest to rewolucja, nagły przewrót, grożące wybuchem wewnętrzne wrzenie – lecz dokonuje się powoli, stopniowo, z pozoru niezauważalnie, lecz bez ustanku. A początek zmian – choćby dziś, w nas, gdy klękniemy kilka kroków od tabernakulum, w najbliższej okolicy Boga.

Myśl na dziś:
Miłość, którą Bóg nam przyniósł, pragnąc, by wypełniała serca nasze, ogarnąć ma cały świat, a jednocześnie działać, poczynając od tego, co może uczynić najbardziej bezpośrednio, najbliżej i najprędzej.
(Abbé Pierre)

13 stycznia, środa
dzień powszedni
1 Sm 3,1–10.19–20; Ps 40; Mk 1,29–39


Przybył Pan i stanąwszy, zawołał jak poprzednim razem: „Samuelu, Samuelu!”. 1 Sm 3,10

Zadziwiające, ile razy Bóg krzyczy za nami. Jego upór zastanawia. Sposoby, które wybiera, są takie niejednoznaczne: rzadko bezpośrednio; najczęściej znakami liturgii, słowem jakiegoś współczesnego Helego. Sytuacje, w których nas szuka, zdarzają się raz po raz, czasem bez ładu i składu: porażka, niespodziewany sukces, świątek – piątek, zdrowie czy choroba. W sumie przy naszej niestałości wydaje się to niewarte zachodu. To tak, jakby ktoś z nas prosił mrówkę o uwagę. Albo źdźbło trawy, które za chwilę spali słońce. Aż trudno uwierzyć, że zależy Mu konkretnie na nas, że przygotował nam miejsce w Kościele, blisko Siebie, że to nas woła po imieniu.

Myśl na dziś:
Jeśli Pan Jezus mówi A, to chce, żeby powiedzieć B, C... i do samego końca, cały alfabet. A jaki koniec? Koniec jest święta miłość i święte zjednoczenie, w którym Pan Bóg oddaje wszystko swoje i Siebie, a dusza tak samo.
(Brat Albert Chmielowski)

14 stycznia, czwartek
dzień powszedni
1 Sm 4,1–11; Ps 44; Mk 1,40–45


Filistyni stoczyli bitwę i zwyciężyli Izraelitów, tak że uciekł każdy do swego namiotu. Klęska to była bardzo wielka. 1 Sm 4,10

Nasz wróg. Największy. Przez którego zostaliśmy pokonani, mimo iż Bóg był po naszej stronie. Poczucie bezsilności, lęk, upokorzenie – to wszystko, co towarzyszy klęsce. Nawet zaskoczenie – jak to się mogło wydarzyć, skoro powinno być zupełnie inaczej?! Nasza nieprzystawalność do biegu zdarzeń – bezrobocia, utraty zdrowia, trudnych relacji z ludźmi, które powinny być dobre, ale nie są, czy tysiąca innych klęsk. Już nawet nie chodzi o to, by szukać winnego, ani o to, co jeszcze mamy zrobić, żeby było inaczej, ani o udawanie, że nieszczęście nas nie rusza. Chodzi o to, by jakoś przetrwać. Z Bogiem. By wiedzieć, że On wie.

Myśl na dziś:
Najważniejsze jest zwycięstwo nad małym, czymś niesłychanie małym – nad sobą.
(Stefan Wyszyński)

15 stycznia, piątek
dzień powszedni
1 Sm 8,4–7.10–22a; Ps 89; Mk 2,1–12


On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Mk 2,12

Okropne. Tak na oczach wszystkich, bez żadnych pozorów, niedomówień, prywatności. Odsłania się naszą słabość i każe szukać siły w Bogu. Żadne tam samorealizacje, wzięcia się w garść, więcej ruchu czy poradniki dla pokonanych. Nic, co moglibyśmy robić cicho, w samotności, bez świadków – tylko ta nieznośna chrześcijańska ostentacja. Pierwsze piątki i kolejka przy konfesjonale. Brak niedzielnej wycieczki do marketu. I wszyscy z góry wiedzą, co myślimy na temat łóżka, in vitro, krzyża w szkole…
Tyle tylko, że w zamian zyskujemy Jego. Że zaświadczamy o łączności z Nim. A nasze, niepotrzebne już łoże mówi światu o nadziei.

Myśl na dziś:
Wiara jest zawsze wyborem wolnym, opartym na słusznych argumentach, ale także wbrew wielu słusznym argumentom.
(Jacques Guillet SI )

16 stycznia, sobota
dzień powszedni
1 Sm 9,1–4.17–19;10,1a; Ps 21; Mk 2,13–17


Gdy Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Było bowiem wielu, którzy szli za Nim. Mt 2,15

Pielęgnujemy czasem gdzieś w zakamarkach pamięci mit dobrego łotra. Nie tyle tego z prawej strony krzyża, co znanego z książek czy filmów złoczyńcy, który przez popełnione zło wydaje się nawet bardziej interesujący, mniej papierowy. Budzi sympatię, ma w sobie to coś – słowem ktoś w rodzaju przystojnego draba, kobietki z pazurem… Grzech nie jest jednak wcale taki fotogeniczny. Sprzeniewierzenie się prawdzie, zdrada, niedopełnienie obowiązków, oszustwo, cały katalog krzywd – to wszystko nie jest jedynie odrobiną koloru na czarno-białej palecie, wydarzyło się naprawdę, zniszczyło coś, kogoś.
Grzech nie jest nieszkodliwy, nie wolno go lekceważyć. Dlatego miejsce grzesznika jest tu właśnie: jak najbliżej Jezusa, przy uczcie, w Jego domu.

Myśl na dziś:
Jesteśmy kochani tacy, jacy jesteśmy; i może właśnie to, co we własnym mniemaniu było w nas najgorsze, najbardziej wzruszy Boga.
(François Mauriac)

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.