Matka pojednania

ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 08.09.2020 08:09

Sanktuaria maryjne mogą i powinny stawać się miejscami pojednania. Zdrowa religijność maryjna zbliża ludzi do Jej Syna, a więc i do siebie nawzajem.

Matka pojednania ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość

Tak się składa, że w jednym tygodniu świętujemy urodziny i imieniny Maryi. Święto Narodzenia NMP (8 września) oraz wspomnienie Najświętszego Imienia Maryi (12 września) powstały z potrzeby uczczenia Matki Jezusa i naszej Matki. Na ogólnokościelne liturgiczne obchody nakładają się często lokalne tradycje związane z kultem maryjnym. Każde sanktuarium ma swój niepowtarzalny koloryt, jakąś swoją specyfikę, coś, co sprawia, że Maryja staje się dla tamtejszych ludzi kimś bliskim, swojskim. To dlatego jedna Matka Boża „staje się” zarazem Częstochowską, Ludźmierską, Licheńską itd. Tę litanię można by jeszcze długo ciągnąć. Oprócz sławnych sanktuariów jest jeszcze całe mnóstwo mniej znanych wizerunków czy figur otoczonych kultem, nieraz związanych z jakimś wydarzeniem, cudem, wyproszoną w tym miejscu łaską. Jest jakaś maryjna geografia. Wielu z nas ma swoją maryjną historię.

Mnie na przykład święto Narodzenia Maryi zawsze kojarzyć się będzie z sanktuarium w Pszowie, gdzie byłem 3 lata wikarym. To miasteczko na Górnym Śląsku z kopalnią „Anna”, z bazyliką na wzgórzu z obrazem Maryi o pogodnej twarzy, czczonej jako Pani Uśmiechnięta. Z kolei na wspomnienie Imienia Maryi nakłada się w moim lokalnym Kościele uroczystość Maryi Piekarskiej, która nosi tytuł Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej, czyli jest „specjalistką” od trudnych spraw społecznych. W ubiegłych latach zdarzało się, że ktoś dzwonił do naszej redakcji, wypominając nam, że zapomnieliśmy umieścić w kalendarzu liturgicznym Maryję Piekarską. To normalne i dobre, że postrzegamy Maryję przez pryzmat naszych tradycji, sanktuariów, wizerunków, lokalnych patriotyzmów, także przez pryzmat historii własnej wiary. Między tymi tradycjami nie może być opozycji czy konkurencji. „Nasza Matka Boża” nie jest lepsza czy ważniejsza od „waszej”.

Sanktuaria maryjne mogą i powinny stawać się miejscami pojednania. Maryja Fatimska, choć związana z Portugalią, ma oblicze uniwersalne. „Zdrowaś Maryjo” rozbrzmiewa tam w przeróżnych językach. Znajomi opowiadali, że w Fatimie po raz pierwszy usłyszeli tę modlitwę po wietnamsku. Zdrowa religijność maryjna zbliża ludzi do Jej Syna, a więc i do siebie nawzajem, ponad podziałami językowymi, narodowymi, historycznymi. Maryi, jak każdej matce, musi bardzo zależeć na tym, by Jej dzieci żyły ze sobą w zgodzie.