Kalendarz Liturgiczny

Marcin Jakimowicz

|

GN 01/2007

publikacja 04.01.2007 10:34

8 stycznia
Poniedziałek – dzień powszedni

W tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna.
Wolałbym sam umrzeć, niż widzieć śmierć swojego syna. Domyślam się, co czuł samotny Bóg, widząc agonię Golgoty i rozpiętego między niebem i ziemią niewinnego Baranka. Od dwóch tysięcy lat żyjemy w czasach ostatecznych. Bóg przyszedł na świat. Ale nie spodobał się ludziom. Zabili go, wyrzucając poza miasto. Powróci
Hbr 1,1–6; Ps 97; Mk 1,14–20, I tydzień psałterza

9 stycznia
Wtorek – dzień powszedni

Pośrodku zgromadzenia będę Cię wychwalał.
Trzymaj się wspólnoty, bo zginiesz – powiedział kiedyś kapłan mojemu przyjacielowi. Wspólnota. Bez niej odpadłbym. Wiele razy, gdy siedziałem zamknięty na cztery spusty, tylko modlitwa braci podnosiła mnie na duchu. Sam zaczynałem się modlić. Gdyby nie oni, w niedzielę wieczorem siedziałbym przed ekranem telewizora lub komputera.
Hbr 2,5–12; Ps 8; Mk 1,21–28

10 stycznia
Środa – wspomnienie dowolne św. Grzegorza z Nyssy, biskupa

Nie aniołów przygarnia, ale przygarnia potomstwo Abrahamowe.
Przygarnia potomstwo Abrahama: ludzi złamanych, rozdartych. Siedzących w najgorętszej porze dnia pod dębami Mamre i wołających: Nie omijaj mnie! Bóg zatrzymuje się, dotyka życiowych połamańców, pochylonych jak „córka Abrahama”. Na Śląsku mówimy o nich „boroki”. Czy słowo to pochodzi od berakha – błogosławieństwo?
Hbr 2,14–18; Ps 105; Mk 1,29–39

11 stycznia
Czwartek – dzień powszedni

Widzieli dzieła moje przez czterdzieści lat.
Zbliżam się do tej liczby. Trzydzieści kilka lat widzę dzieła Boże, a mimo to codziennie wystawiam Go na próbę. – Jestem jak Żyd, który się ciągle targuje – opowiada Michał Lorenc. – No dobra, wyprowadziłeś mnie z Egiptu, ale na pewno nie dasz mi manny. Dałeś mi mannę, ale nie wybudujesz świątyni. Wybudowałeś świątynię, ale...
Hbr 3,7–14; Ps 95; Mk 1,40–45

12 stycznia
Piątek– dzień powszedni

Śpieszmy się więc wejść do owego odpoczynku.
Pomyślałem o problemach rodzinnych, zacisnąłem dłoń na różańcu (cud, że nie popękał), napiąłem się, zacisnąłem zęby: – Nooo, teraz to się pomodlę! I zawstydziłem się: Kto tu walczy? Ja czy Bóg? Dlaczego modlitwa tak wiele mnie ostatnio kosztuje? Bo biorę jej ciężar na siebie. Tymczasem sam Bóg zaprasza: złóż swój ciężar na Mnie, oddaj mi swój czas, odetchnij. Zaprasza mnie do odpoczynku, a ja czynię z modlitwy straszną, uciążliwą orkę.
Hbr 3,7–14; Ps 95; Mk 1,40–45

13 stycznia
Sobota – wspomnienie św. Hilarego, biskupa i doktora Kościoła

Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny.
„Pan zranił, Pan też uleczy”. Pamiętam, jak bardzo oburzałem się na te słowa. Jak Bóg może ranić? Teraz widzę, że uciekając od tego obrazu, uciekałem spod krzyża i myślałem raczej o jakimś wymyślonym przeze mnie bożku, „przytulance”, a nie o żywym, płonącym Bogu Jahwe, który zrobi wszystko, by uratować moje życie od śmierci. Nawet jeśli będzie musiał mnie zranić.
Hbr 4,12–16; Ps 19; Mk 2,13–17

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.