Mędrzec? A kto to taki?

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 01/2006

publikacja 04.01.2006 13:41

Człowiek mądry potrafi czytać znaki. Niemądry wzrusza ramionami:„przecież to tylko gwiazda, cóż w tym nadzwyczajnego?”. Mędrzec wyrusza w drogę, jak Abraham.

Mędrzec? A kto to taki?

Kim właściwie jest mędrzec? Już samo słowo brzmi archaicznie. Mędrzec, czyli starzec z siwymi włosami, z długą brodą, pomarszczoną twarzą. To raczej postać z bajki. Dawniej mędrcy może się zdarzali, ale dzisiaj na pewno nie.

Dlaczego dzisiaj tak trudno o mędrców? A może oni są, tylko nikt ich nie zauważa? Może winny jest kult młodości, sprawności, przedsiębiorczości itd.? A może w ogóle mądrość przestała być dziś w cenie? Wszystko dziś przecież tak łatwo znaleźć w internecie…

Biblijni Mędrcy podążający za gwiazdą w poszukiwaniu nowo narodzonego króla w dalekim kraju. Owszem, sympatyczna bożonarodzeniowa opowieść. To dobre do szopki, ale jak to się ma do mojego życia?

Słowo Boże, opowiadając historie, zawsze ma jeden cel – chce zmienić moją historię. Ewangelia nie podaje imion mędrców, nie podaje ich liczby. Może dlatego, bym łatwiej odnalazł siebie w tej historii.
Bóg mówi przez znaki. Betlejemska gwiazda jest symbolem tej mowy Boga. Człowiek mądry potrafi czytać znaki. Niemądry wzrusza ramionami: „przecież to tylko gwiazda, cóż w tym nadzwyczajnego?”. Mędrzec wyrusza w drogę, jak Abraham. Ma odwagę zostawić bezpieczną przestrzeń tego, co oswojone. Wyrusza w nieznane. Ufa tylko znakom Boga. Rzuca na szalę swój czas, pieniądze, autorytet, ostatecznie swoje życie. W życiu mędrca zdarzają się chwile zwątpienia, ciemności, znak jakby blednie. Pojawiają się wątpliwości: „po co mi to było”. Mądry nie zgrywa wtedy bohatera. Nie udaje, że wie, kiedy nie wie. Raczej pokornie pyta innych o radę, otwiera Biblię, tam szuka światła. Nawet zły Herod może okazać się pomocny.

Mędrzec pozwala się ogarnąć tajemnicy, klęka przed nią. Spodziewał się potęgi i majestatu, spotkał słabość i nędzę. Ten, którego szukał, okazuje się inny, niż się spodziewał. Bóg nie dopasowuje się do naszych oczekiwań. Jest sobą. I dlatego nie mieści się ani w głowie, ani w sercu. Spotkanie z Nim rozpoczyna podróż najważniejszą. Ludzka mądrość okazuje się krucha, a nawet fałszywa, zbudowana na piachu. Wiele rzeczy trzeba w sobie poprzestawiać, wiele po prostu odrzucić. Mądrość z wysoka mieszka w bezbronnej, kruchej miłości podatnej na cios, na zranienie. Mądrość krzyża już tam, w Betlejem, miała swoją pierwszą odsłonę. Bóg jest inny. Mędrzec musi się też stać inny, musi nauczyć się stylu Boga. Bóg nie czeka na złoto, kadzidło czy mirrę. Czeka na miłość, na całkowite oddanie. Nie chce czegoś, chce kogoś. Nie trzeba być starcem z brodą, aby być mądrym...

Inspiracją były kazania Benedykta XVI z Kolonii.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.