"Ja nie jestem Mesjaszem. Zapytali go: Cóż zatem?"

Katarzyna Najman

|

GN 50/2005

publikacja 13.12.2005 18:07

A więc nie jesteś Mesjaszem…? Nie? I Eliaszem także nie jesteś? Hm… A może prorokiem? Też nie..? Zaczekaj, niech zgadnę… może więc genetykiem? Nie, nie jesteś nudny… Informatykiem zatem? No to na pewno przedstawicielem handlowym Citroëna…

"Ja nie jestem Mesjaszem. Zapytali go: Cóż zatem?" ks. Tomasz Jaklewicz

Albo… już wiem, już wiem: radcą prawnym! Ach, szkoda, że nie radcą, bo zawsze to jakiś prestiż w dzisiejszych czasach. Chociaż jeśli znasz galicyjski i norweski, to… nie uczyłeś się?… Słaba szkoła nad tym Jordanem? Ale nie mów, tylko nie mów; ja ci powiem, kim ty jesteś…

Słyszał to i żył. To znaczy świadczył o światłości. Stąd mój zachwyt. Był bowiem pewny, że Bóg posyła też z Ain Karim (wszak prowincja). Wierzył, że nawracać jest zadaniem wystarczająco wielkim dla śmiertelnika. Oraz że dobrze robi, udzielając chrztu, nawet jeśli nikt się tego po nim nie spodziewa. Odpowiadał na pytania z cierpliwością anioła, z doświadczeniem mędrca. Był wolny.

Skąd ta siła? – pytam – to widzenie jasne, ta pewność, ta prostota? Mieć na imię Jan, jeść miód (i szarańczę), być głosem na pustyni (bez perspektyw nawet na skromne echo) – i samemu przemówić o sobie. I spełniać posłanie po drugiej stronie rzeki. I znać Jezusa aż po rzemyk u sandała; i nie mieć śmiałości go rozwiązać.

* katechetka, doktorantka Wydziału Teologii KUL, mieszka w Lublinie

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.