Niech żyje pomnik

Franciszek Kucharczak

|

GN 03/2011

publikacja 23.01.2011 18:03

Kto się modli do świętego, musi bronić życia bliźniego

Niech żyje pomnik

Pamiętają to państwo? „Ty to masz szczęście, że w tym momencie żyć ci przyszło w kraju nad Wisłą”. Tekst tego starego przeboju był nieco ironiczny, ale my naprawdę mamy ogromne szczęście. Jak Polska istnieje, nie przeżywaliśmy niczego większego i wspanialszego niż przeżywamy teraz. Co tam Cedynie, Grunwaldy, hołdy pruskie, klęski ruskie. Co tam królowie, co bogactwa, potęga i kraj od morza do morza. Teraz mamy czas prawdziwej wielkości.

Nie, nie trzeba, panie premierze, niech pan nie dziękuje. To nie o pana chodzi. Chodzi o to wszystko, co zaczęło się w dniu wyboru Karola Wojtyły na papieża i trwa nieprzerwanie do dziś.

Raz po razie, gdy wydaje się, że i my podążymy do świątyni bogini Neutralii z ofiarą dla jej proroków Aborcjusza i Eutanazego, dostajemy potężną dawkę otrzeźwienia.

Gdyby Bóg był jak człowiek, już dawno położyłby na nas krzyżyk, a On nas ratuje krzyżem. Ściga swoim miłosierdziem. To jasny znak z nieba, że Jan Paweł II, który ustanowił święto miłosierdzia, zmarł w wigilię tego święta. Teraz mamy kolejny znak – jego beatyfikacja odbędzie się w Niedzielę Miłosierdzia. I akurat w tym roku uroczystość ta wypada 1 maja.

Co za symbolika. Sztandarowe święto przeklętego systemu staje się świętem Jana Pawła Wielkiego. Komunizm, który nawet fizycznie chciał zniszczyć Papieża, w tym wydarzeniu ponosi ostateczną klęskę. Oto świat ujrzy pierwszomajowy pochód, jakiego jeszcze nie było. Milionowe tłumy – tym razem z własnej woli – ruszą do progów apostolskich, żeby uczcić człowieka totalnie oddanego Bogu.

Zawsze irytował mnie fakt, że 1 maja wciąż pozostaje dniem wolnym. Od kilku dni jednak cieszę się z tego. Odtąd 1 maja będzie w Polsce kojarzony z dniem naszego największego rodaka. I będzie to dzień wolny bez łaski parlamentu, a żadne „Lewiatany” mu nie zagrożą.

Ludzie już zastanawiają się, jak osobiście uczcić to święto. Ale co tu kombinować? Najlepszym sposobem uczczenia wielkiego Papieża jest wprowadzenie w czyn tego, co mówił. Jest nawet konkret. Jak wiadomo, w Polsce wciąż wolno zabijać dzieci. W ubiegłym roku zgodnie z prawem zabito 538 maleństw. Jeśli morderca działa wbrew prawu, obciąża tylko siebie. Jeśli zezwala na to prawo, a my to akceptujemy, krew tych dzieci spada na nas wszystkich. Zbuntujmy się więc wreszcie!

Wkrótce ruszy akcja zbierania podpisów pod projektem ustawy wprowadzającej całkowitą ochronę ludzkiego życia. Trzeba 100 tysięcy, żeby sejm musiał się tym zająć. Ale niech będą miliony! Im więcej będzie tych podpisów, tym mniej posłowie będą skłonni do odrzucenia tej ustawy.

To niewyobrażalne, żeby ktoś, kto pojedzie na pogrzeb Jana Pawła II, nie był gotów podpisać się pod tym projektem. Niewyobrażalne, żeby ktoś, kto w ogóle powie „Janie Pawle, módl się za nami”, odmówił swojego podpisu.

Czas zerwać z kultem świętego Kompromisu. Nie wolno milczeć, gdy zabijają człowieka. Jeśli uda się zatrzymać tę „odrażającą zbrodnię” (to słowa Jana Pawła II), będzie to sygnał dla świata, że obłędny ciąg naszej cywilizacji ku zgubie da się odwrócić.

Nie moglibyśmy postawić Janowi Pawłowi lepszego pomnika.

- - - - - - - - - - -

Wiemy lepiej
Tuż po wiadomości o terminie beatyfikacji Jana Pawła II „Gazeta Wyborcza” w Krakowie zamieściła tekst krytykujący plany umieszczenia w bazylice w Łagiewnikach ampułki z krwią Jana Pawła II. Jak czytamy, krew tę pobrano Ojcu Świętemu w klinice Gemelli w 2005 roku, przed zabiegiem tracheotomii. Dla gazety wypowiedział się jezuita ks. Krzysztof Mądel, stwierdzając, że wystawianie krwi Papieża to pomysł ze średniowiecznych praktyk Kościoła. „Wtedy wierni nie czytali, nie pisali, niewiele wiedzieli o świecie. Potrzebowali innych bodźców religijnych. Czasy się jednak zmieniły, a kontekst kulturowy podpowiada, że krew jako relikwia może być negatywnie oceniana” – powiedział. No cóż, takie praktyki sięgają nie tylko średniowiecza, ale i starożytności. Na przykład Dziejów Apostolskich, w których czytamy: „Bóg czynił też niezwykłe cuda przez ręce Pawła, tak że nawet chusty i przepaski z jego ciała kładziono na chorych, a choroby ustępowały z nich i wychodziły złe duchy” (Dz 19,11-12). Ale co ci ludzie wtedy wiedzieli o świecie.

Zezwierzęcenie troski
Antoni Gucwiński, były dyrektor wrocławskiego ZOO, został przez wrocławski sąd uznany winnym wieloletniego znęcania się nad niedźwiedziem Mago. Wyrok nie jest prawomocny. To już drugi proces, po tym, jak Sąd Najwyższy dwa lata temu uchylił wyrok uniewinniający dyrektora i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Na czym polegało „znęcanie się”? Na tym, że niedźwiedź brunatny miał ciasną klatkę. I nie ma nic do rzeczy, że takie były warunki w zoo i że Gucwiński starał się o przeniesienie zwierzęcia do innego zoo. Oskarżenie wniosła fundacja Viva – organizator kampanii „bezkrwawych świąt”, walki z noszeniem futer i skór, i innych dziwnych akcji, utrudniających ludziom życie. Czy to wszystko – a zwłaszcza przypadek Gucwińskiego – nie nosi znamion znęcania się nad ludźmi?

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.